Kochani!
Dziś temat, zasłyszany ostatnio
2-krotnie, podczas pobytu w Krakowie. A mianowicie o dorosłości rzecz będzie.
Najpierw formułki:
"Dorosłość
to etap życia, w którym osiąga się samodzielność i podejmuje
ważne decyzje. Nie zawsze jest równoznaczna z dojrzałością.
W myśli ujęcia biologicznego
dorosłość oznacza osiągnięcie dojrzałości fizycznej, czyli, krótko
mówiąc, momentu, kiedy dochodzi do możliwości reprodukcji. Oczywiście
w kontekście psychologicznym, a także prawnym, zdolność
do rozrodu nie oznacza dorosłości – w ujęciu prawnym tę osiąga się
w pewnym wieku. W Polsce, podobnie jak w większości krajów, jest
to 18. rok życia. Z kolei sam wiek też nie
przekłada się automatycznie na natychmiastowe usamodzielnienie się
i przejęcie pełnej odpowiedzialności za siebie".
A, jak to jest w innych krajach.
Otóż:
"W większości krajów
za odpowiedni wiek do osiągnięcia dorosłości uważa się
18. rok życia. Wyjątkami są: Samoa Amerykańska i Uzbekistan,
gdzie pełnoletność osiąga się w wieku 14 lat; Iran – 15 lat; Malta
i Szkocja – tam za dorosłe uważa się osoby w wieku 16 lat;
Indonezja - 17 lat; Korea Południowa, większość terytorium Kanady - 19 lat;
Japonia –18, alkohol od 20 lat; Arabia Saudyjska i Portoryko - 21 lat.
Warto także wspomnieć, że w USA
w dwóch stanach (Alabama i Nebraska) pełnoletność osiągana jest w wieku 19 lat, przy czym alkohol
można kupować i spożywać na terenie całych Stanów Zjednoczonych dopiero
po osiągnięciu wieku 21 lat".
To tyle danych.
Wracając do wczorajszych wydarzeń.
Byłam świadkiem 2 rozmów. Jednej: mamy z synem, drugiej, taty albo dziadka (trudno było mi rozpoznać, bo pan był zadbany i minęli mnie szybko na pasach) z chłopcem.
Obaj młodzieńcy wykłócali się z dorosłymi, a chodziło o dorosłość i ich wiek.
Pierwszy miał 14 lat (wielokrotnie to podkreślał dosyć głośno, rzecz działa się w autobusie), drugi miał 10 lat, też upominał się, że wiele mu powinno już być wolno.
Jakież było moje zdziwienie, że w tej dyskusji, a raczej kłótni, to dorośli jednak ustąpili dzieciom!
Wspominając moje młodzieńcze lata, to było szybkie "wrzucenie na głęboka wodę", jeśli chodzi o samodzielność. A kończonych 18 lat wcale nie było powodem o ostatecznym decydowaniu o sobie.
Byłam dorosła, kiedy poszłam do pracy (w wieku niespełna 19 lat) zarabiałam na siebie i mogłam sobie pozwolić na przyjemności, zakup czegoś fajnego. Dumna, że wreszcie mogę odciążyć finansowo Rodziców. A byliśmy wówczas 5-osobową rodziną.
Dawniej młodzież miała wiele obowiązków (tak było na wsi), dużo na "głowie", zatem ta dorosłość rozpoczynała się wcześniej.
Mnie przyniosło to wiele korzyści, ponieważ umiałam sobie radzić, wkrótce zamieszkałam samodzielnie w Kielcach i radziłam sobie.
Zarabiałam dobrze, umiałam żyć nie wydając na "pierdoły", ale przy tym byłam zadbana, ubrana, szczęśliwa.
Potem zakładając Rodzinę wiele dobrego mi dała ta wcześniejsza dojrzałość- dorosłość.
A, dzisiaj?
Jak wynika ze statystyk i moich własnych obserwacji, dużo dorosłych ludzi nadal mieszka z Rodzicami. Bo wygodnie, bo nie muszą się starać, ani zarabiać, na dodatek czują się wolni, beztroscy, zaopiekowani.
Ale są także tacy, którzy wcześnie się usamodzielnili, pną nadal po szczeblach kariery zawodowej, jest im finansowo bardzo dobrze. A wynika to z zaradności, odwagi w podejmowaniu decyzji, ciągłej pracy nad sobą i pogłębianiem swoich umiejętności.
Takie przykłady mam w najbliżej Rodzinie, to moje Dzieci, z których jestem bardzo, ale to bardzo dumna.
Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat. Za szczere odpowiedzi z góry dziękuję.
Życzę wszystkim moim czytelnikom dużo zdrówka, słoneczka za oknem (chociaż teraz przydałby się akurat deszcz), spokoju i radości!
do posłuchania, zauroczona zespołem
Cytat do zapamiętania:
"Uczenie dzieci liczyć jest ważne, ale uczenie ich co się liczy jest najważniejsze". Bob Talbert
Przeczytałam, polecam📚📗📘📙📖
Z Wydawnictwa
Fronda otrzymałam
do recenzji cudną propozycję książkową, pt. „Niezwykła Toskania. Sztuka. Krajobrazy i antypasti". Autorem jest Sławomir Koper.
Toskania- malownicza kraina, w której można
się zakochać od pierwszego wejrzenia. Ja tak mam i Pan Sławomir także.
Ocena 10/10
Kolejna bardzo wartościowa lektura, bardziej dla Panów i fanów historii, nosi tytuł "Wielka
księga husarii", autorstwa Kuby
Pokojskiego.
Kompendium wiedzy na temat, dla autora gratulacje!
Ocena 10/10
Trzecia książka, tym razem historyczna o
tematyce religijnej, nosi tytuł "Historia Objawień Maryjnych. Tom 2. Od Rue du Bac 1830
r. do Balasar, lata 1944-1955”.
Autorem jest Wincenty Łaszewski.
Moja ocena 8/10
Z kolei z Wydawnictwa MANDO otrzymałam
i z ciekawością przeczytałam powieść, pt. "Ostatnie dni beztroski". Autorką jest Wiktoria Gische.
Jak zawsze u tej pisarki skupimy uwagę
na relacjach i emocjach międzyludzkich w trudnych przedwojennych czasach.
Moja ocena 7/10
Wydawnictwu
Rebis, a
właściwie Pani Magdalena Chorębała, przysłała mi do recenzji świetne wspomnienia o Romanie Wilhelmim- genialnym aktorze, już niestety nieżyjącym.
Książka
nosi tytuł "Anioł i twardziel. Biografia Romana Wilhelmiego". Autorką jest Magda Jaros.
Polecam!
Moja ocena 9/10
Morgano, pozwolę sobie na drobne sprostowanie. W Japonii od 1 kwietnia 2022 roku pełnoletniość osiąga się w wieku 18 lat. Ale alkohol, papierosy i gra na wyścigach dozwolone są dopiero od 20. roku życia.
OdpowiedzUsuńJak zauważyłaś te dane zacytowałam.
UsuńDziękuję za sprostowanie🤗
Znam wiele osób, którym trudno jest odciąć pępowinę. Ich argumentacja jest taka, że w dzisiejszych czasach bardzo ciężko jest pójść na swoje. Życie jest bardzo drogie i w pojedynkę trudno podołać wszystkim zobowiązaniom finansowym wynikającym z samodzielnego życia.
OdpowiedzUsuńNie jest ciężko dzisiaj, bo młodzi są wykształceni, odważni, mają wybór!
UsuńDawniej też nie było łatwo, ale młodzi chcieli być na swoim, jak min. ja.
Witaj Kochana 💜
OdpowiedzUsuńJa też dosyć szybko się usamodzielniłam. W wieku 19 lat przeprowadziłam się do innego miasta, pojechałam za moim chłopakiem a dziś mężem 😍ale nie wyobrażam sobie aby moje córki tak szybko wyprowadziły się z domu. Mają 13i 14 lat i same mówią że jeszcze nie chcą być dorosłe i mnie to bardzo cieszy 😍 ale faktem jest że młodzi teraz mają trudniejsze start,pomimo dostępu do wszystkiego w nieograniczonym zakresie..
Serdecznie pozdrawiam 😘
Moja cała 3-ka Dzieci jest po za domem, pewnie, że tęsknię. Ale jestem przede wszystkim dumna, że są szczęśliwi:)
UsuńPozdrawiam kochana i dziękuję za Twoją regularną u mnie obecność:)
Moje dzieci już od 16 roku życia uczyły się samodzielność idąc do liceum oddalonego od domu 120 km, mieszkając osobno w swoich mieszkaniach, potem w tym samym mieście studia, do domu już nie wróciły ;)
OdpowiedzUsuńTęsknimy za Dziećmi, ale zrozumiałym jest fakt, że każde chce mieszkać na swoim:)
UsuńTzw. usamodzielnianie się ma różny wydźwięk. Wszystkie znane mi osoby, które szybko się usamodzielniły, miały dwie motywacje: albo miało rodzeństwo, przy czym nie były ulubionym dzieckiem rodziców, albo miały trudną sytuację domową i pragnęły jak najszybciej się od niej odciąć. Powodem późniejszego usamodzielniania się w obecnych czasach może być więc sprawa tak prosta, że rodzi się mniej dzieci, a jedynacy nie są tak chętnie wypychani przez rodziców z gniazda (jako jedynaczka byłam po prostu uprzywilejowana - zero konkurencji).
OdpowiedzUsuńJa nie trzymałam Dzieci "pod skrzydłami" bo ważnym jest dla mnie ich szczęście:)
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję za szczery komentarz:)
Nie chodzi o "trzymanie" dzieci, tylko o to, że one same wiedzą, że trzeba odejść na swoje, bo zostanie się z ręką w nocniku (regułą jest np. że jedno dziecko, zazwyczaj to ulubione, dostaje dom po rodzicach, a inne muszą sobie znaleźć własne miejsce; z drugiej strony, dzielenie domu na pół prawie zawsze wychodzi rodzeństwu bokiem). Dzieci czują, kto jest tym ulubionym. Poza tym, tak jak napisałam, wiele osób idzie na swoje, bo w domu trudno im wytrzymać z pozostałymi mieszkańcami. W tym sensie, bycie jedynakiem to uprzywilejowanie (choć też ma swoje minusy, np. rodziców trzeba rozczarować samodzielnie, nie ma instytucji "kozła ofiarnego", tego brata lub siostry, który jest mniej gramotny i można lepiej się prezentować na jego tle).
UsuńRozumiem i dziękuję za rozwinięcie tematu z Twojego punktu widzenia:)
UsuńKiedyś dużo rodzin mieszkało przy rodzicach w oczekiwaniu (latami) na mieszkanie spółdzielcze.
OdpowiedzUsuńOj, my nie czekaliśmy z Mężem, trochę było "poniewierki" po stancjach, ale w końcu zamieszkaliśmy na swoim.
UsuńDziękuję za Twój komentarz i obecność na moim blogu:)
Moje dziecko skończyło ostatnio 13 lat i poczuło się dorosłe, bo już w tym wieku może mieć konto bankowe i płacić telefonem :)
OdpowiedzUsuńInne priorytety dzisiaj mamy, ale zbyt wczesna dorosłość nie zawsze jest z korzyścią dla dziecka.
UsuńPozdrawiam ciepło, dziękując za komentarz:)
Uważam, że moje dziecko było wyjątkowo szybko dojrzałe, bo w wieku 19 lat została mamą i to nie było tak, że scedowała na rodziców te obowiązki, tylko sama dojrzale stanęła na wysokości zadania.
OdpowiedzUsuńW ogóle jakoś szybko wydoroślała, tak że ja nie miałam dylematu z jakimś jej pseudodorastaniem. Ale mam świadomość, że to nie jest reguła :)
Takie dziecko, to duma dla Rodzica :)
UsuńDziękuję za szczerą wypowiedź kochana:)
Samodzielność ma wiele twarzy i różnie jest rozumiana. Ja mialam 18 lat kiedy zaczęłam pracować. Ślub -19 lat. Dzieci urodzilam w wieku 21 i 24 lata. Pierwsze 4 lata po ślubie mieszkaliśmy w mieszkaniu zastępczym z zakladu pracy. I to wszystko były moje i męża decyzje. Rodzice do niczego mnie nie zmuszali. Po prostu poczułam, że czas opuścić gniazdo rodzinne. Teraz czasy są inne... i wbrew pozorom niekoniecznie łatwiejsze. Penelopa
OdpowiedzUsuńNasze pokolenie chciało, jak najszybciej być na swoim.
UsuńA wszystko inne było nasze, bez ingerencji rodziców.
Dziękuję za Twój głos w tej kwestii:)
Patrząc po statystykach to myślę, że te 18 lat u nas, w Polsce jest jak najbardziej adekwatne do brania odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje. Choć wiadomo, że każdy rozwija się inaczej.
OdpowiedzUsuńCytat bardzo trafny. Co do tego usamodzielnienia. Owszem, mieszkanie z rodzicami jest kwestią wygody, ale czasami to jedyne rozwiązanie. Patrząc na przykład po kobietach. Kiedyś większość zachodziła wcześnie w ciążę, wychodziła za mąż. Teraz raczej widać, że chcą się rozwijać, studiować i robić karierę. A później myślą o założeniu rodziny. A początki bywają trudne. Zwłaszcza jak zajęcia ma się rozpisane przez całe dzień, a weekend to wieczna nauka. Oczywiście, wiele zależy od uczelni i wydziału. Przykładowo ja kończąc technikum miałam rocznikowo 20 lat. Nie za bardzo byłam w stanie pracować od skończonej 18nastki, ponieważ była matura i dwa egzaminy zawodowe, do których musiałam się przygotować. Po skończeniu szkoły poszłam do pracy i po roku dopiero byłam w stanie poszukać lokalu na wynajem, bo ceny są zabójcze. Oczywiście przez ten czas dodatkowo dokładałam się rodzicom do czynszu, więc nie było to takie proste. Obecnie mam 24 lata, mam męża, własne mieszkanie. Ale w żadnym stopniu nie uważam, że moi znajomi są gorsi, bo mieszkają z rodzicami, na wynajmach itd. Każdy jest kowalem własnego losu. A nam chyba też trochę pozostaje zaakceptować fakt, że czasy również się zmieniają i niektóre rzeczy będą wyglądać inaczej niż te parę lat temu.
Witam Cię na moim blogu i dziękuję za obszerny, szczery komentarz i Twoje zdanie w tym temacie:)
UsuńMoje Dzieci już na swoim od dawna, wyksztalcenie jest dla nich ważne. Wciąż rozwijają swoją karierę.
Każdy ma wybór, czy jest samodzielny i na swoim, czy pozostaje w domu rodzinnym.
Witam Cię serdecznie 🖐😊
OdpowiedzUsuńNa początek chciałem Ci niezmiernie podziękować za odwiedziny i za komentarz pod ostatnim postem na moim blogu. Miło mi było Ciebie gościć. Muszę przyznać, że bardzo ciekawy temat poruszyłaś w niniejszym wpisie na temat dojrzałości i dorosłości. Ten temat jest mi bliski z racji z moich zainteresowań związanych z psychologią, dlatego też podzielę się z Tobą i innymi Twoimi czytelnikami nt. związany z niniejszym wpisem moimi przemyśleniami, także z psychologicznego punktu widzenia. Będzie trochę długi, aczkolwiek wyczerpujący temat związany z zagadnieniem dojrzałości i dorosłości. Podkreśliłaś w swoim wpisie to, iż "Jak wynika ze statystyk i moich własnych obserwacji, dużo dorosłych ludzi nadal mieszka z Rodzicami. Bo wygodnie, bo nie muszą się starać, ani zarabiać, na dodatek czują się wolni, beztroscy, zaopiekowani". To nazywamy w psychologii uproszczenia, myślenie na skróty. To tak, jak byśmy powiedzieli, że wszyscy dorośli to alkoholicy, a młodzież patologiczna. Każdy pies jest agresywny do ludzi. Wolimy uproszczenia, bo nasze myśli lubią skróty. Chcemy widzieć tak, jak my widzimy, a nie chcemy bardziej się temu przyjrzeć. Mieszkanie z rodzicami nie zawsze rodzi się z niedojrzałością, czy dorosłością. Są takie kraje, gdzie przyjęło się, że mieszkanie z rodzicami to tradycja. To zależy od tego, jak wyglądają nasze relacje rodzinne. Do wspomnianego problemu są też czynniki ekonomiczne, które nie zostały tutaj wspomniane. Nie każdego jest stać obecnie na wynajem z uwagi na bardzo wysokie ceny najmu i czynszu, nie każdy może wziąć kredyt lub pożyczkę od rodziców, także powszechna praktyka zatrudniania młodych osób na umowę zlecenia powoduje brak stabilności finansowej. Nie powinniśmy porównywać do dawnych czasów z uwagi na fakt, że wszystko się zmienia, także i ceny towarów i usług. Wiele osób z wyboru mieszka z rodzicami i nie oznacza niedojrzałości i niedorosłości, jeśli nie występuje syndrom Piotrusia pana, czyli syndrom związany z niedojrzałością danej osoby pod względem egzystencjalnym. Może to być również przyczyną niedojrzałości emocjonalnej, co niestety z moich obserwacji "psychologicznych" dostrzegam duży problem z niedojrzałością emocjonalną, szczególnie u dorosłych osób. O tym pisałem już na blogu https://zywieniezbiorowe-gastronomia.blogspot.com/2024/01/niedojrzaosc-emocjonalna-czym-jest-i.html. Syndrom Piotrusia Pana także wiąże się z niedojrzałością emocjonalną, a także egocentryzm, lekkomyślne zachowania, problem z przyjmowaniem konstruktywnej krytyki, czy też brak poczucia odpowiedzialności za swoje zachowania i podejmowania decyzji. Głównym źródłem tego problemu są przede wszystkim nieodpowiednie metody wychowawcze oraz złe wzorce wyniesione ze środowiska rodzinnego. Rodzice niedojrzali emocjonalne mają znaczący wpływ na rozwój dziecka z psychologicznego punktu widzenia.
Bierzemy pod uwagę styl przywiązania:
Usuń* bezpieczny - szybko potrafi zaufać, jest osobą elastyczną, umie współpracować, umie zarządzać swoimi emocjami w konstruktywny sposób
* unikający-odpychający - osoby te nie traktują związku za coś bardzo ważnego w tej relacji (brak zaufania do innych), zachowania bierno agresywne, brak umiejętności do konstruktywnego wyrażania swoich emocji,
* unikający-lękowy - wysoki poziom przed odrzuceniem, niska samoocena, duża nerwowości i niepewność w relacji, lęk przed bliskością, wycofanie społeczne
* styl ambiwalentny - lęk przez bezradnością, lęk przed odrzuceniem, zazdrość, wahania nastroju,
Każde z tych stylów przywiązania kształtują się w wieku rozwojowym człowieka, czyli już w wieku dziecięcym i pokazują, jak wyglądały więzi między dzieckiem a dorosłymi, a przede wszystkim matką. Każdy człowiek jest indywidualną jednostką, więc i dojrzałość oraz dorosłość w różnym wieku osiągają, w zależności od wielu czynników. Bardzo krzywdzące jest twierdzenie, że każde osoby dorosłe mieszkające wspólnie z rodzicami to niedojrzałość i brak dorosłości. O niedojrzałości emocjonalnej możemy powiedzieć wtedy, kiedy nie potrafią w konstruktywny, dojrzały sposób wyrażać emocji, budować zdrowych relacji, czy też brać odpowiedzialność za swoje zachowania i decyzje. Dorosłość nie zawsze wiąże się z dojrzałością emocjonalną, jeśli nie rozwijamy tej sfery, a także jeśli dorosła osoba zmaga się m.in. z zaburzeniami osobowości, czy też z infantylizmem psychologicznym. Z punktu widzenia psychologii rozwojowej, o młodej dorosłości mówimy, kiedy te osoby są w wieku 18-35 (Intymność i Solidarność vs. Izolacja – Miłość), dorosłość w wieku średnim 35 do 55 lub 65 roku życia (Produktywność vs. Autoabsorbcja lub Stagnacja – Opieka) oraz późna dorosłość od 55/65 r. ż. (Jedność vs. Rozpacz – Mądrość). Są to typowe etapy rozwojowe człowieka w ujęciu psychologii rozwoju człowieka wg psychologa Erika Eriksona.
Jaka jest konkluzja? Dorosłość nie zawsze jest równa dojrzałość emocjonalna. Mieszkanie z rodzicami nie jest złe, o ile panują zdrowe relacje. Nie wiąże się zawsze w równi z brakiem dorosłości i niedojrzałością. Na to składa się wiele czynników, tych socjologicznych, psychologicznych i ekonomicznych. Niestety, obecne czasy nie sprzyjają niezależności poprzez wyprowadzkę z domu od rodziców, jeśli rynek pracy oferuje umowy zlecenia, które sprawiają trudności w stabilności finansowej, ceny najmu mieszkań są wysokie, nie wspominając o czynszu oraz brak możliwości wzięcia kredytu czy pożyczki od rodziców. Wiele osób z wyboru mieszka z rodzicami i nie można tutaj od razu stwierdzać o niedojrzałości, czy niedorosłości. Warto bardziej szerzej patrzeć na dane zagadnienie, w szeroki sposób. Uproszczenia zniekształcają rzeczywistość. To typowe heurystyki, czyli myślenie na skróty. To powoduje, że widzimy trochę w uproszczony sposób, nie biorąc pod uwagę bardziej innych aspektów, które są dość istotne.
UsuńI tym chciałbym zakończyć moje przemyślenia na temat związany z niniejszym wpisem.
Cieszę się jednak, że mogłem poznać Twoje zdanie i przemyślenia z Twojego punktu widzenia, czyli w taki sposób, jaki Ty widzisz.
Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha 🤗😘💖
Dziękuję za dawkę wiedzy z punktu psychologicznego:)
UsuńZnam Twoje zdanie, napisałam swoje i to jest ważne, aby wymieniać zdanie, nie poróżniając się.
Zapraszam na inne posty na moim blogu:)
Odpozdrawiam równie serdecznie:)
👍😊
UsuńWydaje mi się, że dorosłość to nie jest wiek. Pozdrawiam serdecznie 🤗
OdpowiedzUsuńDorosłość to zdolność podejmowania właściwych decyzji i niekoniecznie ma coś wspólnego z wiekiem. Bywają dzieci, które zachowują się dojrzalej niż niejeden "dorosły". Wszystkiego dobrego!
UsuńPrzedstawiłam swoje zdanie na temat, jak było dawniej i jak to dziś wygląda.
UsuńWiadomo ludzie są różni i także różne są ich koleje losu. Czasem sytuacja życiowa wymusza na nas, aby szybciej stać sie dojrzałym- dorosłym!
Pozdrawiam:)
witam Kochana 💗
OdpowiedzUsuńciekawy, niekończący się temat.. dzieci są rożne .. więc wiek 'dorosłości' także bywa przeróżny.. czas upływa, świat się zmienia, wszystko się zmienia..
..dziękuję za polecenie książki - 'Niezwykła Toskania.Sztuka. Krajobrazy i antypasti.' - Sławomira Kopra..😊
- pozdrawiam Cię Kochana serdecznie i ciepło, ogrom zdrówka życzę, słonecznych dni i cudownych chwil 🤗🧡🍀🌞🍀🦋🌹🌻
Dziękuję za Twój komentarz kochana:)
UsuńŚwiat się zmienia i ludzie także, oby tylko na dobrze!
Serdeczności przesyłam:)
Witam serdecznie,dziękuję za odwiedziny na naszych blogach i za komentarze:)
OdpowiedzUsuńJestem z rewizytą i cieszę się bo to sama przyjemność:)
Mam sporo do nadrobienia a tematy naprawdę ciekawe.
Dorosłość. Nie chcę się za bardzo rozwodzić nad tematem ale moja na pewno wyglądała zupełnie inaczej niż dorosłość teraz.
Nic nie przyszło ot tak ,bez trudu. Wszystko trzeba było wypracować. Do wszystkiego dochodziliśmy latami. Nasze marzenia nie były spełniane przez rodziców, tylko przez nas samych. Po latach nadal mam satysfakcję, że to co mam zawdzięczam sobie.
Córki też bardzo szybko usamodzielniły się i wzięły na siebie obowiązki dorosłego życia.
Wspierać dzieci to co innego niż je wyręczać. Ale to moje zdanie i na pewno nie wszyscy się ze mną zgodzą.
Pozdrawiam cieplutko:)
Bardzo mi miło gościć Ciebie na moim blogu:)
UsuńSatysfakcja, to mnie cieszy do dziś. Z Mężem zapracowaliśmy, staraliśmy się i doceniamy, to co mamy:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Można nigdy nie dorosnąć, jak np. wieczni chłopcy zwani przez psychologów Piotrusiami Panami...
OdpowiedzUsuńCo prawda studiowałam długo, ale brat jest ode mnie dwa lata młodszy i też studiował - długo w tym samym czasie - więc dorabiałam na monodramach w teatrze, na korepetycjach, czasem nawet sprzątałam prywatne butiki, różnie bywało, jednak chyba nie wyszło mi to na złe, bo mam szacunek do wszystkich ludzi pracy. Mam też w sobie i lubię je celebrować - wewnętrzne dziecko, ktore czasem muszę ukochać. :) Moc pozdrowień, Kochana Morgano!
Dawniej uczono nas samodzielności od wczesnych lat oraz gospodarowania pieniędzmi. Przydało mi się to, kiedy byliśmy na swoim i była tylko jedna wypłata Męża i nas 5-ro.
UsuńDziękuję za Twoje zdanie na temat:)
Pozdrawiam cieplutko kochana:)
Dorosłość nie zawsze idzie w parze z dojrzałością, tą wewnętrzną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Kochana, oczywiście nie zawsze tak jest. Ludzie są różni, z innych środowisk, inaczej wychowani.
UsuńPozdrawiam miło:)
"To se juz nie wrati", inne czasy, inna dorosłość. Mnie się to teraz nie podoba ale akceptować trzeba.
OdpowiedzUsuńNasze pokolenie stara się zrozumieć to obecne, choć zdania i poglądy mamy często inne!
UsuńDzisiaj są już inne czasy ...Ja w wieku 19 lat już pracowałam na siebie,trzeba było opłacić rachunki...już byłam jak to się mówi na swoim i nie żałuję decyzji, chłopak z którym zamieszkałam , dzisiaj jest moim mężem i mamy dzieci. Patrząc na dzisiejsze czasy, nie wiem ,czy teraz podjęłabym tę samą decyzję. Świat się zmienia, młodzieży jest już inna...patrzę na dzieci i nie wiem czy im pozwolę wyprowadzić się tak szybko z domu.hiji.
OdpowiedzUsuńInne czasy, inni ludzie, inne priorytety i wartości życiowe!
UsuńDzieci nie pytają, czy mogą odejść. Też chcą być na swoim.
Będąc na studiach, dorabiałam sobie, opiekując się małym chłopcem. Radziłam sobie z jednym i drugim. Moja córka przez 4 lata, studiując, niańczyła cudze dzieci i też dała radę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje szczere zdanie na temat:)
UsuńJa także pracowałam, aby mieć swój grosz i moje Dzieci także radziły sobie i nadal doskonale radzą same.
ja byłam wychowywana pod krótkim kloszem, także do ślubu mieszkałam z rodzicami. Nie życzę nikomu takiego rygoru
OdpowiedzUsuńTakie były czasy, mo9zna by rzec. Choć nie wiem, ile masz lat...
UsuńRygor- nie, bo nie służy naszej psychice!
To nie jest jedyny powód mieszkania z rodzicami. Ja mieszkałam z nimi prawie do trzydziestego roku życia, bo zwyczajnie nie było mnie stać na wynajmowanie mieszkania (próbowałam, ale szybko wracałam), a zakup nie wchodził wtedy w grę.
OdpowiedzUsuńWiele zależy od naszej sytuacji finansowej, wyboru zawodu dobrze płatnego.
UsuńNapisałam z mojego punktu widzenia.
Mój najmłodszy Syn wyprowadził się w dniu swoich 24- urodzin do własnego mieszkania, a samochód samodzielnie kupił wcześniej. Dużo się uczył, pracował, wybrał zawód programisty, zatem mu w życiu lekko:)
Książkę „Niezwykła Toskania. Sztuka. Krajobrazy i antypasti" chętnie bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńPolecam, warto:)
UsuńDorosły=pełnoletni, ale czy na pewno dojrzały? Dojrzałość nie jest kwestią wieku, a sumą naszych doświadczeń i umiejętnością wyciągania z nich wniosków. Pozdrawiam i dziękuję za wizytę na moim blogu.
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńTeż takie mam zdanie na temat.
Pozdrawiam:)
Też mam wrażenie, że kiedyś więcej osób szybko usamodzielniała się, a dziś jest to odwrotny efekt. Ale nie wszędzie tak jest i dobrze. Kiedy patrzę na moich starszych synów ( 17 i 15 lat), to coś czuję, że ten starszy raz dwa wyfrunie z domu na swoje, a ten młodszy o ile coś mu się nie pozmienia w głowie, to posiedzi u nas dłużej :) Ale każde dziecko jest inne i inaczej podchodzi do różnych spraw.
OdpowiedzUsuńZapomniałam dopisać - miłych chwil spędzonych z nowymi książkami :)
UsuńWitam na moim blogu!
UsuńTo fakt, ze dzieci są różne, choc tak samo je wychowujemy.
Niektórym jest dobrze i bezpiecznie w rodzinnym domu, bo są bardzo związane emocjonalnie, np. z mamą.
Pozdrawiam i dziękuję, bo książek przybywa, co mnie cieszy:)
To chyba różnie, bo te 18 lat, to może i dorosłość, ale czy dojrzałość, czasami pewnie tak, czasami nie... ja głównie widzę to drugie tak szczerze. Znam ludzi dorosłych, z rodzinami, na wysokich stołkach, a dojrzałości tam u nich prawie nie ma!!!! Jest naprawdę różnie. Mam wrażenie, że ja tej dojrzałości widzę coraz mniej niestety, ale wiesz, to tak z własnego doświadczenia piszę. Mieszkam z rodzicami i bardzo mnie to cieszy. To moja własna decyzja. Ktoś powie, że z wygody, ale ja mam to gdzieś. Ja tak chcę, to mnie uszczęśliwia, a jeśli kiedyś postanowię inaczej, to będzie to tylko i wyłącznie moja decyzja. Nie obchodzi mnie, co już powinnam, a co nie. Moje życie, moje decyzje, moje błędy, moja droga. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko, cieszę się, że jesteś tak dumna z dzieci, wszystkim Wam życzę bardzo dużo szczęścia. :******
Kochana!
UsuńJesteście zgraną, szczęśliwą rodzinką, zatem Ci dobrze wśród bliskich- rozumiem;)
Pozdrawiam miło:)
Mieszkanie z rodzicami nie jest złe jeśli ma się pewne granice i można być dorosłym. Często dziecko chce ale rodzice chcą go/ją dalej niańczyć. Myślę, że dobrze w pewnym momencie opuścić dom i spróbować życia samemu :D Mieszkam w akademiku kilka lat i myślę, że wyszło mi to absolutnie na +, zakupy, pranie, sprzątanie... Dorosłość ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :)
Angelika
Witam na blogu!
UsuńTaka samodzielność może w przyszłości przynosić korzyści, bo nie wiadomo, jak nasz los się potoczy.
Pozdrawiam:)
Pamiętam jak ja byłam młoda i krzyczałam jak w wieku 18 lat się wyprowadzę i będę robiła co chcę. Nie wyprowadziłam się bo mimo wszystko w domu nie było tak źle. Teraz mam syna piętnastolatka, który mówi podobnie ale coś czuję, że i on zostanie w domu rodzinnym o wiele dłużej.
OdpowiedzUsuńWitam na moim blogu!
UsuńJa zawsze chciałam się szybko usamodzielnić, tak też się stało. Nie żałuję tej decyzji.
Dziękuję za Twoją wypowiedź:)
Miło pozdrawiam:)
Mimo wszystko dorosłość to kwestia indywidualna, tę książkę o Toskanii mam w planach :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie wszyscy jesteśmy jednakowi!
UsuńKsiążkę polecam:)
Niektórzy chyba nigdy nie dorastają i mówię to, patrząc... Na siebie :). Mam dużo młodsze rodzeństwo, które dopiero wchodzi w ten wiek prawnej dorosłości i widzę, że faktycznie są dojrzali i samodzielni. Podczas gdy ja mam 30 lat i zmieniłam rodziców na męża opiekuna :P. Jestem totalną ciapą, ciamajdą i wystraszoną życia istotą, chociaż się staram i to w sobie doceniam.
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem, od czego to zależy. Nie zwalę tego na rodziców i wychowanie, bo każde z 4 rodzeństwa było wychowane praktycznie tak samo, a każde jest inne. Dużo zależy od charakteru i środowiska.
Co do mieszkania w wieku dorosłym z rodzicami to też różnie bywa. Nie jedna osoba się wyprowadziła, a wcale nie jest dojrzała i nie jedna została z rodzicami i wręcz się nimi opiekuje. Tu już każdy przypadek można osobno roztrząsać :).
Dziękuję kochana za Twoja szczerą wypowiedź:)
UsuńPozdrawiam:)
Dorastanie przebiega indywidualnie i często zależy od warunków w jakich się zyje
OdpowiedzUsuńTo oczywiste Joasiu:)
UsuńZe względu na dość trudną sytuację rodzinną, musiałam dojrzeć zbyt szybko i brać na siebie obowiązki i odpowiedzialność, które były zupełnie nieadekwatne do mojego wieku.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony- dzięki temu potrafię gotować, zajmować się dziećmi, utrzymywać porządek... wiem, że aby mieć trzeba na to zarobić, umiem gospodarować pieniędzmi, które posiadam.
Z drugiej- jestem nieporadna życiowo, teraz chciałabym, żeby ktoś inny podejmował za mnie decyzje i brał za nie odpowiedzialność. Chyba zwyczajnie chciałabym być teraz jak dziecko, którym nie mogłam być kiedyś, jeśli ma to sens.
Mam nadzieję, że moje dzieci będą silne i samodzielne kiedy dorosną, ale też że nie wyfruną zbyt szybko z gniazda :)
Pozdrawiam,
Alina z LC
Dziękuję za Twoje refleksje na temat:)
Usuń