Powracające obrazy dawnych lat, także w snach, a w nich śp. Babunia, Dziadziuś, Kuzyn, Wujek.
Zawsze młodzi, uśmiechnięci, szczęśliwi. Mnie zmarli, przeważnie śnią się dobrze.
Powracając do tematu posta, to coraz częściej wspominam ludzi, smaki, zapachy tamtych lat. A był, to przedział lat 60- 80 tych.
Moje dzieciństwo, to przede wszystkim ukochani Dziadkowie. Rodzice pracowali na zmiany, zatem to u Dziadków mieszkaliśmy i pozostawaliśmy pod opieką.
A, jak to na wsi, ciężka praca na roli, a Dziadziusiowa stała w fabryce.
Pomimo trudu dnia codziennego, dla nas 5- ki swoich ukochanych wnucząt, zawsze umieli znaleźć czas.
Babunia pysznie gotowała, skrupulatnie pielęgnowała ogród kwiatowy i warzywny. Stąd ta moja do nich miłość. A także mojej Mamy i Siostry.
Dziadzio, to dusza towarzyska, zawsze dowcipny, wesoły. Smakosz parzonej naturalnej kawy. Koniecznie zmielonej w młynku drewnianym na korbkę. To moje ulubione zajęcie było.
Z tamtych lat doskonale pamiętam cudowne zapachy roznoszące się po kuchni. A były, to proste, ale zawsze smaczne- potrawy, tj: zupa "zalewajka", "garus", dania z grzybami w roli głównej. Ciasto, to przeważnie pieczone z kisielem w prodiżu lub piecu węglowym, drożdżowe oraz chleb na zakwasie.
Staram się tę tradycję podtrzymywać i nadal piekę podobnie.
Zapachy, te jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, za które człowiek oddał by dziś niemal wszystko.
Babunia sama siała i zbierała zioła, robiła syropy, min. z sosnowych młodych pędów. Pychotka.
Zapachy dawnych lat, to skoszone świeżo siano, zioła w ogródku i na łące, pierwsze wczesne grzyby, zwane "cierniówkami".
Zawsze uwielbiałam wąchać wszystkie rośliny. Z tych cudnie pachnących chciałam wydobyć najsubtelniejszą woń.
Dziadkowie mieli duży ogród owocowy. Pamiętam do dziś smak pierwszych, jeszcze niedojrzałych truskawek, żółte porzeczki, jabłka: "Papierówki", "Antonówki", "Kosztele" i "Malinówki". A także śliwki "Damachy", orzechy laskowe i wiele innych, równie cudownych.
Dom rodzinny, to Rodzice. Oczywiście nadal cudowny świat smaków i zapachów. Z resztą do tej pory, moja Mama, jak i jej kiedyś- pysznie gotuje.
Uprawia przepiękne kwiaty i dorodne warzywa.
Pamiętam, kiedy Mama była w pracy, to Tato gotował. Smacznie, co wspominam po dziś dzień, duszone mięsa w sosie oraz super mu wychodził domowy smalec.
Wracam chętnie w rodzinne strony, brakuje mi tamtego klimatu, cieszę się z każdej spędzonej tam chwilki.
Dopóki żyjemy, przyporządkowany nam jest jakiś ślad smaków, zapachów. A później pozostanie on już tylko we wspomnieniach bliskich.
Ciekawe, że po tylu latach pamiętamy jeszcze tamte smaki, zapachy.
Myślę, że to dzięki ludziom, którzy wówczas z nami byli. Żyli obok nas, zajmowali ważne miejsce w naszych sercach, myślach.
Panująca wówczas atmosfera sielska, rodzinna, otwarta na innych powodowała, że czuliśmy się kochani, ważni, potrzebni.
Uczono nas dzieci: wrażliwości na krzywdę innych ludzi, szacunku, dzielenia się choćby odrobiną dobra, radości z każdego dnia i dziękowania Bogu, za to co mamy.
Powracające w snach dawne, beztroskie, szczęśliwe lata, to może wynik częstych ostatnio refleksji, rozmyślań na temat upływu czasu.
Nie, nie boję się spoglądać w metrykę, nie wstydzę swojej daty urodzin.
Chciałabym już być, po raz kolejny babcią, rozpieszczającą swoje wnuczęta. Marzę o kolejnych, teraz Grześ jest naszym Skarbem!
Póki, co jestem szczęśliwa, zadowolona, dumna z Bliskich.
Dziś, Bogu dziękuję za to, co posiadam.
Kiedy piszę te słowa, w mojej kuchni kiszą się ogórki, pachnie racuchami drożdżowymi z jabłkami.
Życzę Wam miłych powrotów do dawnych lat.