czwartek, 1 marca 2018

Miłe wspominki

            Witam serdecznie miłych gości na moim blogu, a przede wszystkim nowe twarze, tj: Beatkę-Becię, Agnieszkę Kaniuk, Jolę K., Rivulet :)
Tak, jak obiecałam, w dzisiejszym poście troszkę będzie wspomnień sanatoryjnych.
Jak Wam wiadomo wyjechałam na przełomie stycznia i lutego do pięknego uzdrowiskowego miasteczka Iwonicza-Zdroju.

Aby poczytać więcej O Iwoniczu-Zdroju  zapraszam na stronkę- klik


Moje sanatorium mieściło się w samym centrum miasteczka, blisko wszędzie. 
W hotelu bardzo miła obsługa, czyli począwszy od Pań rehabilitantek, lekarzy, po personel kulinarno- kelnerski.
Nasz turnus był jednym z najbardziej wesołych, tak stwierdziliśmy wszyscy oraz nasi opiekunowie.
Jedzenie syte, urozmaicone i bardzo smaczne.
Zabiegi na miejscu (oprócz basenu), także pomocne i  poprawiające naszą sprawność oraz zmniejszające dolegliwości.
Kuracjusze w przedziale wieku 30 + do 60 +. Wszyscy bardzo mili, uśmiechnięci, życzliwi, przyjaźnie nastawieni.
Zawarłam wiele znajomości, mam nadzieję na lata.
Pogodę miałam przepiękną. Zima w pełnej krasie, powietrze rześkie, mróz skrzypiący pod butami. Tak lubię:)
Spacerom nie było końca.


Najczęściej, najchętniej spacerowaliśmy po lesie oznaczonymi szlakami turystycznymi. Oczywiście z grupką zaprzyjaźnionych kuracjuszy.





Jeździłam także na wycieczki. Pierwsza była do Łańcuta, czyli do Muzeum-Zamku.
To jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce, zachowana w stanie niezniszczonym przez wojnę.





Dalszy ciąg wycieczek i wspomnień w następnym poście.
Jutro po długiej przerwie wracam do pracy, pora się przygotować.
Pozdrawiam Was gorąco i życzę samych udanych kolejnych zimowych dni:)
 
 
Motto na  weekend:

"Nic nie jest podawane na tacy - każdy zawsze trafia na jakieś przeszkody po drodze. Kiedy się pojawiają, zastanów się jak je pokonać, a nie myśl o tym, że to już koniec drogi".
 Michael Jordan


14 komentarzy:

  1. Miłe wspomnienia i piękne zdjęcia. Oby efekty kuracji utrzymały się jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękna miejscowość :) Samo miejsce działa na człowieka kojąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawde tam pieknie! Spędzać tam czas to pewnie sama przyjemność!
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To fajnie że wszystkie zabiegi miałaś na miejscu. W zimie to ważne. Jak dwa lata temu (na szczęście w maju) byłam w Busku Zdroju, to wszystkie zabiegi miałam poza miejscem zakwaterowania. Przeraża mnie więc myśl, że musiałabym w środku zimy ganiać z miejsca na miejsce. Chyba, że potraktować te przymusowe przebieżki jako spacer rozłożony na raty. Zimowe widoczki cudne.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to nabrałaś sił do dalszego życia.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najważniejsze, że i Ty, i Twój organizm wypoczęty. Przydałyby się częstsze takie wyjazdy po zdrowie, a nie co dwa lata.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Kreatywny ten pobyt. Mnie sanatoria kojarzyły się zawsze z nudą i rozleniwieniem, a tu proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za powitanie ;) Piękne zdjęcia... A w Łańcucie byłam raz, ale latem, w tej śnieżnej czapie na początku go nie poznałam :) Niesamowite miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieknie tam, ślicznie i jeszcze zimowo :) familia własnie czeka na swój termin, ale jeszcze troszkę musi się naczekać.
    Łancut to piękne miasto. Miałam okazję w nim być jako dziecko - może znów uda się mi tam pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie Wam dziękuję za wszystkie ciepłe komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjęcie 2, ten napis... Wzruszyłam się. Z chęcią teleportowałabym się w czasie i przestrzeni do tego „wszystkiego ojczystego” i pochodziła sobie jak Ty :)
    Lecę czytać ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowna pogoda na spacery. W mieście próżno szukać takiej zimy. Zazdroszczę wycieczki do Łańcuta :) Mam nadzieję, że zabiegi przyniosły dłuższą ulgę.

    OdpowiedzUsuń