Pojawiają się także nowe osoby, tj: Mieszczka- klik, Amasja- klik, Paczucha, po przerwie- klik, Danusia C, MBI- obie Panie bezblogowe, miło mi Was gościć:)
Powracam do tematu bardzo trudnego, ale zawsze aktualnego, niestety na prośbę blogowiczów.
Tak na ten temat pisałam 04.09.2016r. klik
A teraz, co o tym myślę...
Wśród moich znajomych mam wiele samotnych osób w różnym wieku.
Samotność zawsze boli, zwłaszcza ludzi starszych, schorowanych, bez bliskiej "duszy" przy sobie.
Ta z wyboru, też są tacy, jeśli młodzi ludzie, to w porządku, ale po latach, jednak doskwiera.
Panuje też, dla mnie dziwne, przeświadczenie, że osoba samotna nie może bywać zbyt często w towarzystwie osób zamężnych, żonatych, w parach, w stałych związkach.
Słyszałam o takim fakcie od bardzo wielu ludzi.
Nawet przyjaciele odsuwają się od osób samych, bez partnera.
Czym to jest spowodowane: zazdrością, zawiścią, brakiem zaufania? nie wiem do końca.
Samotność w tłumie? owszem.
Dam przykład starszej znajomej 80- letniej Pani Marii.
Wcześnie owdowiała, bo 57 lat temu, córka miała wówczas 2 latka.
Ja znam ją od kilkanaście lat. Ale rodzina, znajomi znali miłą Panią Marię już wcześniej.
Kiedyś, to osoba: bardzo towarzyska, zadbana, miła, uczynna, pomocna, nigdy nie obojętna wobec krzywdy, troskliwa, życzliwa, bardzo pracowita. Pełno wokół niej ludzi.
A dziś: sama, niepotrzebna, zapomniana, zdołowana, zmęczona życiem, mająca problemy ze zdrowiem, szczególnie z pamięcią.
Gdzie są Ci wszyscy życzliwi, którym Pani Maria zawsze śpieszyła z pomocą?
Rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, współpracownicy, kiedyś było ich mnóstwo.
Jak była potrzeba: szybko przybyć do pracy w celu zastąpienia kogoś, czy w szkole w celu zorganizowania imprezy dla dzieci, innym razem jako pomoc do dzieci, w okresie zbiorów w pracach rolnych, na szybko do zrobienia: serwetek, obrusów, czapek, sweterków, przypilnowanie psa.
A teraz Pani Maria wygląda przez okno, szuka znajomych twarzy, nasłuchuje domofonu, dzwonka, telefonu. Oj często na próżno.
Najgorszym jest rozpamiętywanie dawnych lat, wtedy jest płacz, zwątpienie w dobroć i życzliwość ludzką.
Ja w miarę możliwości, 2-3 razy w tygodniu, odwiedzam Panią Marię. To miłe spotkania, ale ostatnio często "zakrapiane" jej łzami. Serce mi się ściska.
Takie przykłady można podać, jeśli chodzi o młodych ludzi.
Jak myślicie, czym są takie zachowania spowodowane?
Podajcie przykłady, które sami obserwujecie, albo Was osobiście dotknęły.
Za szczerość z serca dziękuję.
Przepraszam, że nie odpisuję na Wasze komentarze, ale nadal, zwłaszcza teraz przy skokach temperatur, moje stawy mają się coraz gorzej.
Miłego weekendu i udanego całego nowe tygodnia życzę:)
Powracam do tematu bardzo trudnego, ale zawsze aktualnego, niestety na prośbę blogowiczów.
Tak na ten temat pisałam 04.09.2016r. klik
A teraz, co o tym myślę...
Wśród moich znajomych mam wiele samotnych osób w różnym wieku.
Samotność zawsze boli, zwłaszcza ludzi starszych, schorowanych, bez bliskiej "duszy" przy sobie.
Ta z wyboru, też są tacy, jeśli młodzi ludzie, to w porządku, ale po latach, jednak doskwiera.
Panuje też, dla mnie dziwne, przeświadczenie, że osoba samotna nie może bywać zbyt często w towarzystwie osób zamężnych, żonatych, w parach, w stałych związkach.
Słyszałam o takim fakcie od bardzo wielu ludzi.
Nawet przyjaciele odsuwają się od osób samych, bez partnera.
Czym to jest spowodowane: zazdrością, zawiścią, brakiem zaufania? nie wiem do końca.
Samotność w tłumie? owszem.
Dam przykład starszej znajomej 80- letniej Pani Marii.
Wcześnie owdowiała, bo 57 lat temu, córka miała wówczas 2 latka.
Ja znam ją od kilkanaście lat. Ale rodzina, znajomi znali miłą Panią Marię już wcześniej.
Kiedyś, to osoba: bardzo towarzyska, zadbana, miła, uczynna, pomocna, nigdy nie obojętna wobec krzywdy, troskliwa, życzliwa, bardzo pracowita. Pełno wokół niej ludzi.
A dziś: sama, niepotrzebna, zapomniana, zdołowana, zmęczona życiem, mająca problemy ze zdrowiem, szczególnie z pamięcią.
Gdzie są Ci wszyscy życzliwi, którym Pani Maria zawsze śpieszyła z pomocą?
Rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, współpracownicy, kiedyś było ich mnóstwo.
Jak była potrzeba: szybko przybyć do pracy w celu zastąpienia kogoś, czy w szkole w celu zorganizowania imprezy dla dzieci, innym razem jako pomoc do dzieci, w okresie zbiorów w pracach rolnych, na szybko do zrobienia: serwetek, obrusów, czapek, sweterków, przypilnowanie psa.
A teraz Pani Maria wygląda przez okno, szuka znajomych twarzy, nasłuchuje domofonu, dzwonka, telefonu. Oj często na próżno.
Najgorszym jest rozpamiętywanie dawnych lat, wtedy jest płacz, zwątpienie w dobroć i życzliwość ludzką.
Ja w miarę możliwości, 2-3 razy w tygodniu, odwiedzam Panią Marię. To miłe spotkania, ale ostatnio często "zakrapiane" jej łzami. Serce mi się ściska.
Takie przykłady można podać, jeśli chodzi o młodych ludzi.
Jak myślicie, czym są takie zachowania spowodowane?
Podajcie przykłady, które sami obserwujecie, albo Was osobiście dotknęły.
Za szczerość z serca dziękuję.
Przepraszam, że nie odpisuję na Wasze komentarze, ale nadal, zwłaszcza teraz przy skokach temperatur, moje stawy mają się coraz gorzej.
Miłego weekendu i udanego całego nowe tygodnia życzę:)
słucham, bo lubię- klik
Cytat do zapamiętania:
"Człowiek jest mniej nieszczęśliwy, gdy nie jest nieszczęśliwy sam".
Honore de Balzac
/Galeria rzeźby " Drzewiej" w Porębie Żegott/
Przyjaźń, jak i inne związki międzyludzkie nie są czymś stałym, danym raz na zawsze. To jedno, a drugie, tak jak wspomniałaś, ludzie bez pary nie są zbyt atrakcyjni towarzysko, ale głównie dlatego, że skupione na tym, z czym trudno jest im się pogodzić, zamęczają swoimi smutkami. Nie jest im potrzebny rozmówca, lecz słuchacz. Przyznam szczerze, że unikam takich ludzi.
OdpowiedzUsuńZwykliśmy oczekiwać,że ludzie którym pomogliśmy będą nas nosić w swoich sercach na wieki wieków. A to tak nie działa. Ulegają zapomnieniu dobre uczynki, których doświadczaliśmy, normalną koleją rzeczy.
PS A może zamiast pisania mogła być umieszczać na blogu podcasty?
Pozdrawiam :-D
Kochana!
UsuńPóki co piszę, a dalej zobaczymy...
Inaczej jest z ludźmi starszymi. Moja znajoma na dodatek stara się być samodzielna, nie lubi prosić o pomoc. W tym problem.
Sorry, chochlik się wtrącił i zamiast "mogłabyś" wyszło "mogła być"
OdpowiedzUsuń;-)
:)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWzajemnie:)
UsuńUważam, że samotność z wyboru, (jeżeli faktycznie jest ze świadomego i dojrzałego wyboru i nie stoją przy tej decyzji naprawdę żadne, przyziemne powody czy konkluzje po starych doświadczeniach); jest szczęśliwa. Nawet gdy troszeczkę już się człowiek zestarzeje. Prawdziwa i cierpiąca samotność w późniejszych latach pojawia się, kiedy choróbska uniemożliwiają normalne życie i wtedy bez pomocy ciężko się obyć.
OdpowiedzUsuńPrzykłady pozytywnej samotności? Są na świecie jeszcze prawdziwi pustelnicy.
Mniej skrajne przykłady? ś.p. Maria Czubaszek? ;D
Jako wieloletni singiel (zanim poznałam męża, choć go wcale nie planowałam) nie miałam najmniejszego problemu z przebywaniem w środowiskach mężatek, czy goszcząc w tzw. "pełnych chatach". To mitologia.
Nikt się ode mnie nie odsuwał. Jasne, były takie sytuacje, że jakaś mężatka pałała do mnie nienawiścią, bo jej zdaniem byłam przykładem beztroski, która jej nie była dana, tymczasem ja byłam po prostu wolna. Ale nawet nie o to chodzi, tutaj lekko odbiegłam od tematu.
Wizja samotnego człowieka jest często smętna i depresyjna. Stara panna, dziwaczka ze stadem kotów...
Wokół mnie było zawsze pełno ludzi.
Podajesz ten przykład, na który ja się wyżej powołałam. Samotność z powodu niedołężności. Jeśli już pamięć siada... smutno mi się robi kiedy takie historie słyszę.
Moja mateczka chrzestna pracuje w DPSie, zajmuje się często osobami, których nikt nie odwiedza. Jedna pani napisała dla niej wiersz w podzięce za to, że jest z nią, chwilę posiedzi, a nie tylko odbębnić dyżur i do widzenia.
Gdzie są ci wszyscy ludzie, którymi wcześniej pani Maria się opiekowała? Pamiętaj, że jeżeli niesiesz pomóc, to nie z żądaniem wzajemności.
Moja koleżanka usłyszała kiedyś od matki bolesną prawdę, że wcale nie chciała mieć dzieci, zrobiła ją po to, by opiekowała się nią na starość.
Aniu!
UsuńStarszym należy się bezinteresowna pomoc, zwłaszcza samotnym. Takie jest moje zdanie.
Szanuję Twoją opinię na temat.
Moje też jest takie. Nikogo nie usprawiedliwiam, mówię o powszechnym rozumowaniu.
UsuńRozumiem
UsuńRóżnie bywa z tą samotnością w tłumie, każdy człowiek jest inny, czasami na tę samotność sam sobie zapracował. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńBywa, że ktoś staje się zgorzkniały, ciągle narzeka, popłakuje, rozmowy prowadzi głównie o chorobach, a niestety każdy z własnymi problemami ucieka od kolejnej osoby dołującej...
Bywa także, że ktoś najpierw sam odsuwa się od świata, a potem, gdy zmieni zdanie, dziwi się, że ten świat o nim zapomniał. Tak było z moim teściem.
Miałam także sąsiadkę, której czasem robiłam zakupy, ale nigdy nie była zadowolona, a przy każdym spotkaniu złorzeczyła na innych - nie dziw, że sąsiadki omijały ją z daleka.
Czasami więc trzeba pomóc losowi, by tę samotność odgonić:-)
Dobrych dni i spokojnych nocy!
Każdy z nas będzie stary, nie wiadomo jaki.
UsuńPomóżmy, jeśli możemy teraz tym samotnym, potrzebującym.
Jest takie przysłowie " Samotny wśród tłumu "! I ja się czasami tak czuję , potrzebuje rozmowy , pobycia z drugą osoba , a co zaobserwowałam ??
OdpowiedzUsuńPogoń za czasem i tz. szczęściem , coraz mniej osób chce być z drugą osobą , poświęcić jej trochę swojego czasu i zainteresowania :((
A co ma powiedzieć starsza , samotna osoba ?
Czas, wiecznie ten jego brak! a może to tylko ludzka wymówka?
UsuńSami możemy wygospodarować go dla siebie lub innych potrzebujących.
Samotność na starość - bardzo przykro o tym myśleć. A przecież zdarza się...
OdpowiedzUsuńczasem można coś zmienić, czasem nie, pewnie dużo też zależy od osoby - czy szuka bliskości, czy jej unika, życie pisze tak różne scenariusze...
To prawda, życie pisze nam różne scenariusze, ale my występujemy w roli głównej. Wiele zależy od nas samych.
UsuńStarość natomiast "dopadnie" każdego.
Najgorzej jeśli samotności towarzyszy niesprawność, bo ona powoduje, że trudno samemu wyjść do ludzi, a dziś możliwości jest wiele, nawet w małych miejscowościach. Gdy zdrowie dopisuje na tyle, żeby wyjść z domu, to ta samotność wynika pewnie z charakteru człowieka, trochę na własne życzenie. Niestety, najczęściej jednak jest tak, że rodzina, bliscy zapominają odwiedzać, bo im czas zupełnie inaczej płynie, niż starszym ludziom.
OdpowiedzUsuńZdrówka Kochana! :*
Starość i choroba, to najsmutniejsze, co może spotkać ludzi samotnych.
UsuńDziękuję i wzajemnie zdrówka życzę kochana:)
To jest bardzo smutne, jak osoby w starszym wieku zostają same, na pewno samotność im doskwiera i na pewno jest im ciężko.
OdpowiedzUsuńObserwuję i potwierdzam , niestety.
UsuńMorgano dziękuję za tak miłe i szczególne powitanie:) Dzisiaj tylko tyle, w temacie notki napiszę więcej gdy będę mieć dostęp do komputera. Teraz mam tylko telefon i ciężko mi się z niego pisze.
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia z Malagi!
Miło mi, że do mnie zaglądasz, komentujesz:)
UsuńZa pozdrowienia dziękuję:)
Na starość nie ma leku, natomiast można się przygotować do niej. I chociaż wszystkich faktów się nie przewidzi, to przecież wiele samemu można zapobiec: http://uskrzydleniwiekiem.pl/category/nestorterapia/
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Kochana!
UsuńCzłowiek młody nie myśli o starości, nie wybiega w przyszłość.
A gdy już go "dopadnie" wtedy jest przykro.
Nie każda osoba, która jest sama, jest skazana na samotność. Najgorzej jest stronić od ludzi i zamknąć się w czterech ścianach własnego mieszkania. Trzeba się otworzyć na ludzi i czerpać od nich wszystko co jest dla nas dobre i przyjmować od nich to, co nam mają do zaofiarowania.
OdpowiedzUsuńSama tego doświadczyłam. Po śmierci męża przeżyłam traumę. Zostałam w dużym domu tylko z psem. Mam troje dzieci, które na równi ze mną przeżywały utratę ojca. Mają swoje rodziny, pracę i obowiązki. Mimo to
kolejno brały urlop, żeby być ze mną. Ale nie mogło to być tak stale.
Dzieci często mnie odwiedzały, brały mnie do siebie, codziennie miałam od nich po kilka telefonów. To wszystko nie było w stanie wypełnić powstałej pustki. Z depresji pomogła mi wyjść Morgana. Każdy jej mail był dla mnie terapią. Ciepło, delikatnie, serdecznie spowodowała, że wyciszyłam się i przyjęłam wolę Boga. Dalej odczuwam wielką stratę, ale teraz wychodzę z domu, spotykam się ze znajomymi, a nawet udzielam się w klubie seniora do którego zachęciły mnie wspaniałe sąsiadki.
Gdyby nie pomoc otaczających mnie ludzi, pogrążyłabym się w głębokiej depresji. Jestem im bardzo wdzięczna, a Tobie Morgano bardzo dziękuję za Wielkie Serce.
DanusiaC
Kochana Danusiu!
UsuńWzruszył mnie Twój wpis, dziękuję Ci z serca za ciepłe słowa:)
O Tobie mogę napisać to samo. Też mogłam liczyć na Twoją poradę, wsparcie słowem w trudnych momentach mojego życia, min: koszmarze w pracy z samymi kobietami,czy przy remoncie i "masakrze" mojego ogródka, a także problemami zdrowotnymi.
Bądźmy dla siebie nadal pomocą i przyjaciółkami na dobre i złe:)
Morgano !
UsuńDziękuję Ci za przyjaźń i wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Serdecznie pozdrawiam.
DanusiaC
Wzajemnie Kochana:)
Usuń