wtorek, 13 sierpnia 2019

Wizyta u lekarza!

    Witam serdecznie w to letnie pochmurne południe, wszystkich miłych gości, nowych- także:)
To, że pada deszcz, to bardzo dobrze, po po kilku upalnych dniach, znowu sucho się zrobiło.
Dawno nie było u mnie o chorowaniu (pewnie  powie ktoś z sarkazmem), przepraszam stałych odwiedzających.
Ale, toż to samo życie.
Na początek prośba do Was kochani.
Zależy mi szczególnie na komentarzach od osób związanych blisko ze służbą zdrowia. Chodzi o fachowe wyjaśnienie sprawy.
Ale po kolei...
Niespełna tydzień temu byłam na wyczekanej wizycie ( to było, w tym dniu, kiedy spacerowałam szybciutko po Krakowie) u specjalisty moich dolegliwości, czyli  u REUMATOLOGA.
Wielkie litery są specjalnie napisane.
Kim jest ów specjalista?
Tutaj zasięgnęłam wiedzy medycznej, encyklopedycznej:
"Reumatolog diagnozuje, leczy, a także prowadzi działania profilaktyczne mające zapobiegać schorzeniom reumatycznym kości, stawów oraz chorobom zapalnym tkanki łącznej.
Reumatolog zajmuje się bardzo liczną grupą jednostek chorobowych związanych ze zwyrodnieniowymi i zapalnymi schorzeniami tkanki łącznej, kości i stawów. 
Reumatologia jest dziedziną medycyny wewnętrznej, a z pomocy lekarza tej specjalizacji korzystają osoby doświadczające nawracających i intensywnych bólów stawów, ścięgien czy mięśni, którym towarzyszą także inne objawy i które nie chcą się poddać działaniu leków zaproponowanych przez lekarza pierwszego kontaktu. 
Specjalista w dziedzinie reumatologii leczy bardzo wiele rodzajów chorób. 
Wśród nich znajdują się: reumatoidalne zapalenie stawów, łuszczycowe zapalenie stawów, gorączka reumatyczna, zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, przewlekłe stany zapalne tkanki łącznej, osteoporoza, sarkoidoza, fibromialgia.
Z jakimi objawami udajemy się do reumatologa: bolą mięśnie stawy i kości, ból jest nawracający i intensywny; często pojawia się nie tylko w jednym, ale kilku stawach - z czasem choroba przybiera postać symetryczną - objawy występują w stawach po obu stronach ciała; bólowi towarzyszą: stan podgorączkowy, obrzęk, wysypka, zaczerwienie skóry; gdy odczuwamy dolegliwości również w obrębie jamy brzusznej i nie są one spowodowane kłopotami z żołądkiem czy jelitami; po przebudzeniu stawy są zaczerwienione i odczuwamy ich sztywność; sprawia nam problem utrzymanie w palcach przedmiotów ;sprawia nam problem schylanie się, podnoszenie przedmiotów; stawy stają się zniekształcone i opuchnięte".
A, jak jest w praktyce, jak było u mnie?
Sprawa się dzieje na NFZ!
Ze skierowaniem od lekarza pierwszego kontaktu, po zarejestrowaniu, odczekaniu w kolejce, przybyłam pod wskazany adres do konkretnego Pana doktora-reumatologa..
Zasięgnęłam opinii w internecie, o tym lekarzu. Niewiele ich było, raczej pozytywne.
Specjalista wiekowy, bo Akademię Medyczną skończył w 1965r.
Wzięłam, jak zawsze ze sobą teczkę ( jest już gruba) z dokumentacją medyczną.
W tym dniu b. gorącym, czułam się wyjątkowo źle. Nie wiem, czy to działanie leków, czy skutki postępującej wciąż choroby.  Mam mroczki przed oczami, zaniki widzenia, miękkość nóg, chwilowe prawie omdlenia.
Pojechał, więc ze mną Mąż.
Najpierw przeprowadzono ze mną wywiad. Zaczęłam zatem od początku opowiadać o mojej chorobie, dolegliwościach.
Pierwsze pytanie, jakie usłyszałam od Pana doktora to:" dlaczego akurat do niego przyszłam? 
Ja na to, zgodnie z prawdą, że ze skierowaniem, po uprzednim zarejestrowaniu, na określony termin.
Trochę mnie "potrzepało" już!
A, dlaczego nie chodzę do wcześniejszego swojego reumatologa?
Tak się składa, że u mojej Pani doktor ( polecanej, dobrej) na NFZ, miałam wizyty odlegle 1 na rok. 
Na dodatek w szpitalu, w którym pracuje ma zbyt wielu pacjentów i już mnie nie przyjmie. 
Taki przepis, bowiem przerobiono oddział  na przychodnię tylko dla "swoich", czyli pacjentów z Krakowa.
Pan doktor powiedział, że go to nie obchodzi, bo on też ma dużo pacjentów!
Miałam już ochotę wyjść, łzy napłynęły do oczu.
I już na wstępie Pan Doktor ripostował, w ten oto sposób wszystkie moje odpowiedzi na jego pytania, co mi dolega.
Zaczęłam od początku, czyli łokcia, itd...
Cytuję:" łokieć mnie nie interesuje, co dalej? ból, sztywnienie, brak czucia w dłoniach ( faktycznie wizualnie nie najlepsze, mam już widoczne guzki reumatoidalne), ostry ból śródstopia ( to nie moja działka, tylko ortopedy!) bóle, skrzypienie kolan ( to mnie nie interesuje) pogrubienie obojczyka- tu zatrzymał się na chwilę ( ale mam mieć wkrótce rezonans, zatem przeszedł dalej z pytaniami),  bóle silne, nawet w nocy kręgosłupa (a, skoro Pani leczona u specjalisty, to nie moja działka), bardzo silne bóle mięśni ( to mnie nie interesuje), ogólne osłabienie organizmu, stany depresyjne( to mnie nie interesuje).
Dokumentację przejrzał Pan doktor pobieżnie, zabrał kopie do swojej teczki.
Przyczepił się tylko do opinii lekarki z Poradni Bólu, co do fibromialgii. Co, to za głupia choroba, to bzdura! 
Ja już ze łzami w oczach, czerwona, zdenerwowana.
Leków nie przepisał żadnych, bo miałam. Nie wnikał kompletnie, czy są dla mnie odpowiednie, w ich skład, czy stosowanie. A nadmieniłam, że mam  problemy z żołądkiem ( mam zatwierdzoną nadżerkę).
W sumie Pana doktora niewiele interesowało!
Kolejna wizyta wyznaczona na koniec października, to Pan doktor sam wybrał datę.
Byłam ok. 30 min., w tym dłuuuuuugie Pana doktora pisanie, a zaledwie kilku słów dla lekarza kierującego.
Pan doktor roztrzepany, ciągle mu coś ginęło na biurku,  nawet mnie posądził o zabranie jakiegoś papierka!
Tego było już za dużo, ale ja-jak to ja, milczałam i tyle!
Włączony wentylator wszystko wydmuchiwał, na to nie wpadł!
Wyszłam z płaczem, roztrzęsiona, do czekającego na mnie na  korytarzu Męża.
Zadałam mu tylko jedno pytanie: "Kochanie, czym się zajmuje lekarz-reumatolog?".
Mąż popatrzył na mnie zdziwiony, po czym przytulił mocno.
Czuł, co tam się wydarzyło w pokoju lekarskim. Nie jeden raz wychodziłam, w takim stanie.
Mój Mąż jest b. spokojnym, ułożonym, kulturalnym i cierpliwym człowiekiem.
Nie, nie zrobił awantury.
A ja? cóż, znowu muszę szukać dobrego reumatologa!
A choroba sobie postępuje, ja się załamuje, itd, itp.
Mam już dosyć lekarzy, traktowania  pacjenta- lekce!
Podobno, żeby wyleczyć ciało, trzeba mieć zdrową, spokojną "głowę". 
A, jak w takiej sytuacji można mieć, no jak?... 
Aha, pewnie ktoś napisze, czemu nie idę prywatnie?
Chodzę do prywatnych lekarzy, na badania, tak od listopada. 
Wydałam mnóstwo pieniędzy.  
Nie mam niestety napełnionego pieniędzmi "worka bez dna"!
Nadmienię tylko, że od tego czasu do teraz, przebywam na zwolnieniu lekarskim. 
A pracuję tylko a 1/2 etatu za najniższą krajową. Niech sobie ktoś wyliczy, ile dostaję na "czysto".
Dlaczego lekarze na NFZ, wykonują inaczej swoją pracę, niż prywatnie?
Nie rozumiem, nie umiem tego pojąć!
Dlaczego ten proceder trwa i nikt się, tym nie zajmuje, aby sprawę zbadać!
Tylko proszę  o niepolitykowanie.
Bo było tak, od zawsze i jest nadal!
Może macie namiar na dobrych reumatologów w Krakowie, bardzo proszę o info na e-maila, z góry dziękuję:)
A, czy Was spotkały niemile scysje podczas wizyt lekarskich? 
Napiszcie proszę parę słów na temat.
Życzę wszystkim zdrowia, bo ono jest bezcenne!
Pozdrawiam serdecznie na kolejne letnie dni i dziękuję za Waszą obecność na moim blogu i nie tylko)

/leki- pomagają, czy szkodzą?/

do posłucha- klik

Cytat do zapamiętania:

"Czy to nie smutne, że większość ludzi musi zachorować, by zdać sobie sprawę z cudowności życia".
Jostein Gaarder

62 komentarze:

  1. Droga Morgano, niestety wizyty na NFZ tak wyglądają.
    Ostatnio na wizytę do lekarza czekałam pół roku, wypisał mi receptę na inny lek niż zażywam.
    Musiałam dopiero pójść prywatnie, aby załatwić wszystko tak jak trzeba.
    A starzy lekarze pamiętają jeszcze czasy komuny i tak jak dawniej pacjenci nie mieli głosu a oni byli bogami, myślą ze czasy stanęły w miejscu. I pacjent nie ma żadnych praw, a oni nie mają żadnej konkurencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja leczę się systematycznie od listopada, mam już klarowny, jasny obraz naszej służby zdrowia.
      Idealny scenariusz na nowy film dla Pana Wojtka Smarzowskiego!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. No chyba mnie rozniesie na całego... Czytałam i nawet nie chcesz wiedzieć, jakie miałam myśli. W skrócie... to cymbał, a nie lekarz. Ja też się z takimi spotkałam. Szłam do neurologa i nawet na mnie nie patrzał, olał na całego. Dał skierowanie na rezonans. Olałam zasrańca. Poszłam prywatnie, wydałam kasę, bo na zdrowie się nie żałuje pieniędzy. Poszłam i zupełnie inna gadka, no wiadomo. Okazało się, że nie jest źle, rezonans, póki co nie jest potrzebny. Badano mnie, słuchano, a nie kuźwa olewano. Brakuje mi słów na pseudolekarzy bez serca. Po co nam takie szumowiny, byleby se zarobić. Jak mogą żyć ze świadomością, że ludzie cierpią, bo nie dostali fachowej opinii, leczenia. No banda samolubnych śmierdzieli!

    Kiedyś usłyszałam: Ona idzie uczyć się za lekarza, będzie kimś, a ty...

    A ja mówię: Jeśli będzie lekarzem z powołania, będzie robiła wszystko, co w jej mocy, by pomóc, to też będę podziwiała, ale tylko wtedy. Tytuł nic nie mówi.

    Przyznam, że chodzę już prywatnie, bo tak lekarze zawodzą, że mnie od tego łeb boli. Mam fajną lekarkę ogólną, bo są przecież lekarze z powołania, ale chyba coraz to mniej. Ja leczyłam się u doktor Dobija i mi pomogła, słuchała i nie pozwoliła, by choroba wygrała. Moje stawy są w dobrej formie, choć oczywiście nadal robię tak, by w tej formie były, bo sama wiesz, jak to jest. Mam nadzieję, że znajdziesz dobrego lekarza, napisałam o doktor Dobija, bo może zechcesz ją odwiedzić. Przyjmuje na NFZ i tak też chodziłam. Tylko za pierwszą wizytę płaciłam, potem powiedziała, że nie muszę, złota kobieta. Życzę Ci zdrowia, życzę, by znalazł się lekarz z powołania. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za długi i szczery do "bólu" komentarz:)
      Lekarze, to jedna wielka "klika", trzymają ze sobą sztamę!
      Obym wreszcie znalazła doktora z "krwi i kości" z powołaniem!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Bolesna, ale prawdziwa sytuacja. Trzeba mieć dużo szczęścia żaby trafić na lekarza z powołania. Ja zawsze radzę się lekarza rodzinnego i pielęgniarek. Leki na jedno pomagają, na drugie szkodzą, ale są sytuacje, że jesteśmy na nie skazani. Życzę dużo zdrowia i cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście tu potrzebne, bo nawet polecany lekarz nie zawsze jest ok!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Czasami nie warto być ułożonym i kulturę trzeba schować do kieszeni.
    Mnie ostatnio zdziwiło to, ze nawet do dermatologa trzeba mieć teraz skierowanie, może po to, by wielu pacjentów zniechęcić do czekania, bo i terminy odległe, kiedyś tak nie było.
    Zaczyna być tak, że nie będzie gdzie sie leczyć.
    Nic mądrego Ci nie doradzę, bardzo mi przykro:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Mąż jest Honorowym Dawcą Krwi należy mu się wiele rzeczy bez kolejki, nie we realu!
      Nigdy nie korzystał.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Jak cenne jest zdrowie to dowiadujemy się dopiero wtedy gdy zaczyna nam się ono psuć. I gdy lekceważy nas służba zdrowia.
    Trzymaj się dzielnie Morgano.
    Serdecznie Cię pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nasz poczciwy Kochanowski o tym pisał!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. tak mi przykro że musisz to przechodzić :(
    Ortopeda do którego miałam skierowanie na operację odesłał mnie z powrotem do neurologa twierdząc, że mam za mało badań. Dałam sobie spokój, nie mam tyle wolnego - skierowanie, umawianie się, przyjdzie albo nie przyjdzie do pracy, przyjmie albo nie, ech, szkoda..zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dałabym sobie spokój, gdyby choroba nie postępowała w coraz szybszym, b. bolesnym tempie!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Aż brak słów i nie wiadomo, co powiedzieć! Nie mam na razie, na szczęście(!), zbyt wielu dolegliwości. Ale jeśli korzystałam, to najczęściej było to prywatnie, niestety. Nie wiem, co będzie dalej ze służbą zdrowia, ale muszę wierzyć, że coś zmieni się na lepsze. Życzę Ci, abyś w końcu trafiła na dobrego fachowca (może reumatolog poza Krakowem). Proszę też nie poddawaj się , bo o to pewnie najwięcej IM chodzi! Zasyłam wiele serdeczności i trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem brak mi sił i chęci do życia, ale...mam dla kogo jeszcze istnieć!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. I tak trzymaj, bo nie ma nic piękniejszego, jak mieć dla kogo żyć:)

      Usuń
    3. Tego się wciąż trzymam!

      Usuń
  8. Polska służba zdrowia to istny dramat, czasem aż się boję z czym mi przyjdzie się zmierzyć po tej medycynie, gdy już zacznę "lekarzować". To jest tak smutne... Pozdrawiam i zdrówka dużo, trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że będziesz dobrym lekarzem- z powołania!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Przykro to czytac. Zycze Ci duzo zdrowia i mam nadzieje, ze ktos poda Ci namiary na lekarza z powolania, ktory potrafi wysluchac i stara sie wykonywac swoja prace jak najlepiej myslac o pacjencie i o tym jak mu pomoc. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i też mam taka nadzieję, tyle mi zostało!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Dzień dobry, na codzień współpracuję z przychodniami zdrowia. Po pierwsze współczuję i życzę powrotu do zdrowia. Po drugie: zachęcam do jedynego działania, które coś może pomóc (gdy pacjenci zaczną z niego korzystać): złożyć skargę do dyrekcji, do NFZ i rzecznika praw pacjenta. Wiem, że w czasie choroby o tym nie myśli się, jednak według mnie bez tego nic się nie zmieni. Często nawet dyrekcja nie ma pojęcia co się dzieje w gabinecie lekarskim i oczywiście nie każda dyrekcja chce coś zrobić w takiej sytuacji, ale z mojego doświadczenia coraz częściej chce - natomiast trudniej jest to zrobić, np. zwolnić lekarza - gdy się nie ma argumentów. Tak to wygląda z tej drugiej strony. A największy kłopot to chyba to, że w większości przypadków lekarz to zwykły "rzemieślnik", który nie radzi sobie w skomplikowanych/nietypowych sytuacjach, a dalej jest przez wielu pacjentów postrzegany jako Bóg (oczywiście są i rewelacyjni diagności, ale ich jak w każdym zawodzie nie jest wielu). To z kolei moje przemyślenia wynikające z uczenia studentów medycyny (prowadziłam zajęcia na VI-ym roku, czyli tuż przed ich pójściem do pierwszej pracy). Czyli mówiąc inaczej - od lekarza warto wymagać, pytać, nie zgadzać się z nim, itd. i przede wszystkim zachowywać się jak w analogicznych sytuacjach - gdy np. malarz źle pomaluje pokój - zostawi smugi - zazwyczaj reagujemy, gdy nie podoba się nam zachowanie lekarza/jego podejście, itd - milczymy. Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za długi komentarz i witam na moim blogu:)
      Nie mam siły na skargi, już z ZUS-em przegrałam!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Jestem, żyję, funkcjonuję. Jeśli chodzi o lekarzy z NFZ, to mam raczej pozytywne wspomnienia. Leczę się tylko u nich. Co prawda czekam długo na pierwszą wizytę u specjalisty, ale czas leci szybko. Potem już nie ma problemu z czekaniem.

    Serdecznie pozdrawiam, Wojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś zatem szczęściarzem w tej kwestii!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Tak mi przykro, ze trafiłaś na takiego lekarza. Zamiast checi pomocy jakieś pretensje... Nikt nie powinien zostac tak przez lekarza potraktowany. Ja bym chyba złożyła skarge - serio. Nie po to ide do lekarza zeby przzez niego palkać, albo byc bliska łez. Ide tam gdyz ozcekuje pomocy. Nawet jezeli nie wiedział jak pomóc mógł chociaż po prostu zachowac sie jak człowiek.
    Obys juz nigdy nei musiała znosic tak nieprzyjemnych wizyt .

    Cieplutko pozdrawiam


    ps. mail odczytałam i przeslałam odpowiedź :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skargi na lekarza, nie mam siły pisać i czekać na odpowiedź. Mam przykre doświadczenia z ZUS-em, to mi wystarczy!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. To nie chodzi tylko o odpowiedź w TWojej konkretnej sprawie, ale o to, żeby zwierzchnicy takiego lekarza mieli argument do zdyscyplinowania go. Ja też znam temat od tej strony - dyrektor szpitala słyszy, że jakiś lekarz jest arogancki czy niekompetentny, ale nie może go zwolnić, bo oficjalnie nikt nie chce się pod skargą podpisać, czy wysłać list do NFZ. Gdyby pacjenci takie pisma składali, to by w końcu zaczęło działać. Napisałaś tutaj długi post, a tak samo, z podaniem konkretnego nazwiska lekarza, mogłaś to napisać do NFZ czy szefa placówki, w której on przyjmuje.

      Usuń
    3. Anonimowy, proszę zawsze o podpis, choćby login!
      Pisma trzeba składać, czekać na odpowiedzi, przy tym "nerwówka", której i tak mam sporo z NFZ!
      Ten lekarz już jest "wiekowy", zatem przejdzie pewnie zaraz na emeryturę.
      Miałaś(eś) takie problemy? napisz więcej jak Ty działałaś(eś)?

      Usuń
    4. No to faktycznie z takim "wiekowym" leakrzem juz raczej nic nie zrobią, ewentualnie upomna , ale przeprosin i tak się pewnie nie doczekasz- to czasami jest jednak walka z wiatrakami :-( Przykre, bo od lekarza tym barzdiej oczekujemy ludzkiej,zyczliwej postawy.


      ps. Wyslałam mail ponownie :)
      ps.2 Ja też dziękuję za obecność.

      Miłego weekendu

      Usuń
  13. Bardzo współczuje nieprzyjemnej wizyty lekarskiej i tak lekceważącego traktowania. Bardzo mi przykro. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, bez znaczenia czy publicznie czy prywatnie. Niestety też słyszałam, że lekarze traktują lepiej osoby, które idą prywatnie do nich albo jeszcze lepiej dają łapówki. To jest straszne, bo człowiek czeka miesiącami a jak uda mu się doczekać na wizytę to jest tak trakowany.

    Życze dużo zdrówka i znalezienia specjalisty z powołaniem, a nie człowieka który 'siedzi i nic nie robi'.

    Serdecznie pozdrawiam i zycze miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy do listopada, przez całe swoje życie, nie korzystałam z państwowej opieki. A teraz, jak potrzebuję- nie ma dla mnie pomocy!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  14. Strasznie to przykre, ale niestety, bardzo prawdziwe. Takie są realia :( Wizyta prywatna bardzo się różni od wizyty na NFZ. Ten sam lekarz, a traktowanie pacjenta nieprawdopodobnie wręcz inne :( Przeszłam niesamowitą liczbę lekarzy, w przychodniach, szpitalach i naprawdę mogłabym napisać książkę o traktowaniu i podejściu do pacjentów. I niestety, nie byłaby to zbyt pozytywna książka. Chociaż trafiałam również na wspaniałych lekarzy, z pasją <3
    Ściskam Cię serdecznie, życzę dużo zdrowia i trafienia wreszcie na lekarza z powołania, z sercem dla pacjenta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wcześniej napisałam w komentarzu, może by tak podrzucić gotowy scenariusz do kolejnego filmu dla Pana Wojtka Smarzowskiego, on robi mocne kino!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  15. Bardzo nie miłe zachowanie doktora, to po co on jest? no po co. Masz rację, że jeden lekarz za 200zł potrafi być milutki i nagle wie co ma robić i jak pacjenta prowadzić, a na NFZ lepiej do niego nie podchodzić.
    Niemniej miałam raz w życiu masakryczną sytuację i to mimo wszytko u prywatnej ginekolog która mnie tak zjechała i jeszcze powiedziała, że w życiu to ja dzieci nie będę miała. Jak się okazało teraz po 3 latach to co ona mówiła to z palca bzdury wyssane.

    Dziś ciężko o dobrego lekarza, przykro mi też że niestety nie znam dobrego specjalisty abym mogła pomóc.
    Zdrówka i przytulam do serduszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak fakt, za pieniądze są mili, a państwowo szybciutko, bo czasu brak, bo następny czeka, a w ogóle to po co czeka...
      I takie mam doświadczenia.
      Lekarz przyjmował pacjentów po za tymi, co zapisani, a potem się wyzywał. Jemu się nie opłaci, itp. "bzdety".
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  16. Niestety, nasza służba zdrowia, raczej nie jest empatyczna. Z prywatnymi lekarzami jest tak, że jak za pieniądze, to miły uśmiechnięty, a jak pójdziesz do niego do szpitala na nfz, to z wielką łaską do ciebie podchodzi. A są jeszcze tacy, że mają dzień pracy i tak krótszy, bo służba zdrowia pracuje prawie 7 i pół godziny, lekarz ma być w gabinecie np. do 15 a nie ma go już o 13, a rejestratorki wszystko kryją i są niemiłe. A żeby się do szpitala dodzwonić, to cud, bo połączenie może i 40 minut trwać i sekretarka. A potem dziwią się, że studentów medycyny jest dużo, ale nie ma komu w szpitalu pracować, a wszyscy ambitni za granicę wyjeżdżają. Po prostu starsi, czasami nawet siedzący an stołku, byleby siedzieć i brać pieniądze zajmują miejsce, a nie ma z nich żadnego pożytku, bo nawet młodych lekarz nie chcą uczyć, bo myślą, że na ich miejsce się ci młodzi się będą chcieli zatrudnić. W Polsce jest tak, że nie problem jest w tym, że nie ma studentów medycyny, tylko są starzy doktorzy, którzy nie chcą przyuczać do specjalizacji i skutek tego taki. Pozostaje sobie tylko Morgano zdrowia życzyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o młodych lekarzy, to Ci jeszcze się starają, nie weszli jeszcze w "łapówkowy", roszczeniowy tryb.
      Na studia ciężko się dostać, często dzieci lekarzy, po znajomościach, bez powołania, ani chęci do wykonywania tego zawodu. Ech...duzo by pisać.
      Niby służba zdrowia państwowa, ale ile trzeba prywatnie załatwić, bo termin nagli, tego lekarze nie wiedzą.
      Dostałam pilne skierowanie na rehabilitację. Termin za rok!
      Kiedy powiedziałam, o tym lekarzowi, to powiedział, że jego to nie interesuje, dał skierowanie- dał, to czego jeszcze oczekuję!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  17. ..szczerze mówiąc to co się dzieje w naszej służbie (na NFZ), po prostu brak słów! ..choć przyznaję, że zadarzają się wyjątkowi i wspaniali lekarze..
    ..moja znajoma była u lekarza specjalisty na NFZ i wizyta trwała niecałe 5 minut.. zapisała się prywatnie do tego samego lekarza i o dziwo potraktowana została zupełnie inaczej, a wizyta trwała ponad pół gdziny.. nie będę się rozpisywała co myślę o takich 'lekarzach'..
    ..bardzo mi przykro Morgano i bardzo Ci współczuje, że trafiłaś na takiego człowieka, który lekarzem być nie powinien, nie jest godny, aby nazywać go lekarzem..
    ..niestety nie znam dobrego reumatologa, ale mam nadzieję, że Ci uda się znaleźć dobrego specjalistę i tego życzę Tobie z całego serca..

    - pozdrawiam ciepło, ściskam serdecznie i życzę Ci Kochana moc zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby służba zdrowia państwowa, ale ile trzeba prywatnie załatwić, bo termin nagli, tego lekarze nie wiedzą.
      Dostałam pilne skierowanie na rehabilitację. Termin za rok!
      Kiedy powiedziałam, o tym lekarzowi, to powiedział, że jego to nie interesuje, dał skierowanie- dał, to czego jeszcze oczekuję!
      Mam i ja za sobą, takie 5 min. wizyty, a prywatnie 40 min.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  18. Nie pomogę Ci w tym temacie. Zdrowia Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  19. Często sami musimy szukać ratunku, na lekarzy nie ma co liczyć. Swoj reumatyzm leczyłam zimnem. Lałam na siebie rano zimną wodę, ile dało się wytrzymać i tak przez kilka lat. Dziś jestem stara i nie jest źle. Czasami tak się nie da, wiem o tym. Pozdrawiam serdecznie ,życzę dobrego zdrowia.❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimno i ja lubię, ale na moją zaawansowaną chorobę- niewiele już pomaga!
      Dziękuję za odwiedziny i życzenia:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  20. Przykro to się czyta, ale co my pacjenci możemy. Zdrówka życzę. Pozdrawiam ciepło. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyśmy zawsze zdrowi byli!
      Dziękuję, p🤗ozdrawiam

      Usuń
  21. Mnie lekarz powiedział, że jednego skutecznego leku nie ma, ta choroba jest nieuleczalna. Można ją spowolnić zabiegami, ćwiczeniami u dobrego rehabilitanta, czyli mądrego, oczytanego, a najlepiej kształconego poza granicami.
    Ja chodzę do różnych reumatologów, ale efektów nie widać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już pomału nie mam siły na walkę z chorobą!
      Pozdrawiam 🤗

      Usuń
  22. Uh aż się sama zdenerwowałam czytając to. Tyle się mówi o tym, żeby chodzić do lekarza, badać się często, dbać o swoje zdrowie i narzeka na polaków, że tego nie robią, że unikają lekarzy ale jak tu się dziwić. Za granicą opieka medyczna wygląda zupełnie inaczej to co tu się dzieje w głowie się nie mieści. Jak nie masz pieniędzy lepiej się smarować domowej roboty maściami i liczyć na to, że przejdzie. Kolejki straszne, taktują Cię okropnie. Nawet do głupiego dentysty na kasę chorych będzie marudził, znieczulenia nie da, w kolejce weźmie na końcu ale prywatnie inny człowiek, wręcz do tyłka wejdzie. Tylko wiadomo taka wizyta swoje kosztuje. Sama nie daje rady leczyć się prywatni, do lekarza chodzę tylko wtedy kiedy naprawdę muszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś, jak najdłużej nie musiała doświadczyć opieki z NFZ!
      Ja- Bogu dzięki, trafiłam do Kliniki Stomatologicznej na NFZ za darmo!
      Zajął się mną lekarz- stażysta. Bardzo skrupulatny, dokładny.
      Jeździłam długo, regularnie, bo miałam niepokończone leczenia kanałowe kilku zębów.
      A, że lekarz młody i przystojny, to i bólu nie odczuwałam zbyt mocno:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  23. Wspólczuję. Najgorsze jest to,źe co miesiąc płacimy składki na fundusz zdrowotny i co z tego mamy ?, odległe terminy do specjalisty i szablonowe traktowanie przez lekarzy . Żeby się dostać do endokrynologa to trzeba ponad rok czekać, a na rehabilitację po poważnym załamaniu nogi, trzeba czekać dobre pół roku. Nie wiem, czy kiedykolwiek doczekamy normalnej słuzby zdrowia .Pozdrawiam i
    dużo zdrówka życzę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest najbardziej krzywdzące, gdy na starość potrzeba nam opieki zdrowotnej, to jej nie ma na czas!
      Na rehabilitację pilną czekam 8 miesięcy, kary godne!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  24. Witaj już w drugiej połowie sierpnia
    Jak zawsze dziękuję za dobre słowo, które znalazłam na moich zielonych stronkach.
    Pewnie dla Ciebie lato, wakacje zbliżają się już do końca. Także i rodzinny sierpień powoli umyka. Jednak ja dopiero teraz zaczynam już tęsknić do wyjazdu, chociaż zostało mi jeszcze trochę czasu.
    Również rodzinne uroczystości przede mną, bo dopiero w październiku.
    A o lekarzach, NFZ, ZUS.... nie wypowiadam się. Co przeszłam, to już za mną i mam nadzieję, że już nie wróci w takim stopniu.
    Dlatego dzisiaj życzę Tobie (i chyba sobie też), abyś pokochała swoją codzienność i znalazła w niej radosne chwile

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie można pokochać codzienności z bólem, niedołęstwem! tak nie powinno być!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Na Polską Służbę Zdrowia to jestem taka zĺa że wolę nie komentować tego. Współczuję Ci. Choroby reumatyczne są okropne... To znaczy bóle reumatyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chcę, aby nagłaśniać sprawę NFZ i ZUS-u.
      Może dotrze, to do odpowiednich osób!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  27. Współczuję:)Ja miałam problem z dostaniem się do lekarza pierwszego kontaktu,ale zmieniłam przychodnię i mam spokój.Dziś właśnie byłam u diabetologa:)super konkretny doktor:))natomiast z moim kardiologiem na ostatniej wizycie się zwyczajnie ścięłam.Zaproponował mi lek za miliony monet a ja mu zwyczajnie powiedziałam,że mnie nie stać!a on mi,że lekarze chcą leczyć lekami nowej generacji a pacjenci nie chcą ich kupować,no to mnie wkurzył i mu powiedziałam żeby lekarze pertraktowali ceny leków z producentami,bo pacjenci chcą się leczyć tylko zwyczajnie ich nie stać na drogie leki!!!na to powiedział,że chce mnie widzieć dopiero w przyszłym roku:))))no to pa!do przyszłego roku może znajdę innego kardiologa:))))młody wilczek!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie lekarz powiedział, że jego nie obchodzą, ani długi termin oczekiwania na rehabilitację, ani kolejki na badania.
      Nawet nie wydał zaświadczenia o chorobie, dla lekarza kierującego, bo on "pierdołami" się nie zajmuje!
      Poprosiłam w sekretariacie szpitala i czekam na odbiór.
      Wszędzie żądają zaświadczeń lekarskich.
      A ZUS jest na tym punkcie szczególnie uczulony, papierów cała teczka- dokumentacji medycznej i co z tego?!
      Ech...
      Pozdrawiam;)


      Usuń
  28. Droga Morgano, niestety ten temat jest mi bardzo blisko.
    Mogłabym napisać książkę...
    Życzę Ci, abyś trafiła na normalnego lekarza, nie da się tego inaczej określić.
    Trzymam kciuki za Ciebie i także za za siebie... I tych, którzy mają jakiekolwiek problemy ze zdrowiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mogłabym!
      Może podsunę Panu Smarzowskiemu kolejny temat na mocny, prawdziwy o zdrowiu, ZUS-ie film!
      Zdrówka sobie życzmy nawzajem, bo ono cenne jest ogromnie:)

      Usuń