Witam pięknie wszystkich miłych gości na moim
blogu:)
Miło mi, że
przybywa wciąż nowych twarzy, tj: Aleksandra Krajewska, Anna Bzikowa,
@AnSa, Barbarossa, Caffe 1, Dojrzała mandarynka, Ismena, Kamilla,
Katarzyna Krupska, Maks, Marijana2, Nina S., Sady Sana, Ula H., Urszula:)
Dziękuję Wam kochani, to
dla Was tutaj jestem i piszę:)
A teraz pora przejść do tematu
posta.
Wyszukałam opowiadanie, które skłania do
refleksji i przemyśleń.
Zbieracz trosk
"W pewnym ruchliwym
miasteczku był ocieniony drzewami placyk, na którym gromadzili się zbieracze.
Ludzie ci żyli z tego, co inni wyrzucali. Odkryli, że kiedy zgromadzi się dość
wyrzuconych rzeczy, stają się one na powrót cenne. Mieszkańcy miasteczka
uważali, że skoro coś jest na sprzedaż, to musi być warte kupna. Choć wydaje
się to dziwne, tak właśnie myśleli, a to było bardzo po myśli zbieraczy.
Jeden
z nich miał imponującą kolekcję butelek. Przyciągał uwagę potencjalnych
klientów, uwiązawszy kilka na drzewie, by wystukiwać na nich kijkiem melodię.
Inna zbieraczka miała wózek pełen butów w nietypowych rozmiarach. Często
mawiała, że ludzie,mają stopy najdziwniejszych kształtów i długości, więc
prędzej czy później specyficzny asortyment jej towaru trafi na odpowiednie
nogi.
Byli
tam zbieracze garnków i patelni, kolekcjonerzy znaczków, książek, golfowych
kijów i czapeczek, komiksów itp. Jednym słowem niezła kolekcja kolekcjonerów.
Pewnego dnia do miasteczka przybył starszy człowiek, rozpytując o placyk
kolekcjonerów. Niósł dużą paczkę, ale nie wydawał się zbytnio przytłoczony jej
ciężarem. Znalazł wreszcie plac, gdzie zbierali się zbieracze, i stanął w
jednym z jego rogów.
Oczywiście
kolekcjonerzy zaraz zorientowali się, że dołączył do nich ktoś nowy i
dopytywali się, co też ma w swoim pakunku. Odparł, że jest w nim tylko jego
drugie śniadanie i płaszcz przeciwdeszczowy, na wypadek gdyby miało padać.
-
To znaczy, że nie ma pan żadnego zbioru? - spytali. - Nie jest pan
kolekcjonerem?
-
Owszem - odrzekł. - Jak najbardziej. Ale to, co zbieram, nie pomieści się w
paczce ani skrzynce. Zbieram ludzkie troski.
Ludziom
wydało się to dziwne, więc poprosili o wyjaśnienie.
-
No więc już dawno odkryłem, że jedną z rzeczy, których wszyscy mają za dużo i
ciągle próbują się pozbyć, są troski, zmartwienia, kłopoty, ciężary na sercu -
wszystko, co ich przytłacza i przez co mają smutne życie.
Więc
proponuję, że je od nich wezmę, i wtedy czują się lepiej. Proste, nie?
Niektórzy
ze zbieraczy, którzy go słyszeli, uznali, że to głupie przekonanie, które może
zagrażać ich szlachetnej profesji. Rozważali nawet możliwość doniesienia nań
odpowiedniemu inspektorowi.
Starzec
wydawał się jednak nieszkodliwy, więc zostawili go w spokoju. Niebawem ktoś
spytał, w jaki sposób odbywa się to zbieranie trosk, a on odpowiedział:
-
Cóż, zapewne nawet teraz jest w twoim życiu coś, co cię trapi - jakaś troska.
Opowiedz mi o niej, a ja do łączę ją do mojej kolekcji.
-
Ale w czym to mi pomoże? - chciał wiedzieć pytający. - Czy sprawisz, że problem
zniknie, kiedy ci o nim opowiem?
-
Nie - odparł zbieracz trosk - ale lepiej się poczujesz. Spróbuj.
Więc
człowiek ów opowiedział starcowi o swoim problemie. Gdy skończył opowieść,
zbieracz trosk kiwnął parę razy głową, a potem nadstawił ręce, jakby chciał coś
ciężkiego zagarnąć. Udał, że wsadza to do swojej paczki.
-
No, zabrałem ją. Jak się czujesz? - zapytał.
Człowiek,
od którego wziął troskę, odpowiedział:
-
Faktycznie, czuję się lepiej. Wydaje mi się, że teraz łatwiej mi będzie uporać
się z tym problemem. To na prawdę działa!
Wieść
o tym szybko się rozeszła. Wkrótce ustawiła się kolejka chętnych, by oddać
swoje troski zbieraczowi. Stał się najbardziej obleganą osobą na placyku.
Któregoś
dnia do miasteczka przyszła kobieta idąca powoli i z wyraźnym trudem. Wydawała
się tak przybita, że ludzie natychmiast zaprowadzili ją do zbieracza trosk.
Kiedy ten wyjaśnił jej, czym się zajmuje, zaczęła zawodzić:
-
Och, nie wiecie nawet, ile trosk, zmartwień i cierpienia jest na tym świecie.
Przychodzę właśnie z miasta, gdzie trosk i krzywd jest więcej niż gdziekolwiek.
Wszyscy cierpią i nikt nie ma już żadnej nadziei. Najgorsze, że władcy tego miasta
prosperują i kwitną na troskach zwykłych ludzi. To straszne, rozpaczliwe
miejsce. Musiałam stamtąd uciec. To jedyna nadzieja, jaka mi pozostała.
Zbieracz
trosk słuchał z uwagą. Wstał, powoli uniósł swój pakunek ruchem, w którym było
więcej bólu, niż dotychczas widziano. Po dłuższym milczeniu wolno wyrzekł
słowa:
-
Muszę tam iść.
Mieszkańcy
miasteczka i kobieta zaczęli protestować.
Nie
chcieli stracić zbieracza swoich trosk. Obawiali się, że tamto miasto może
okazać się ponad jego siły. Błagali go, by został. - Starzec wymknął się w
środku nocy, bo nie chciał, by jego odejście było przyczyną smutku i ciężarem
dla ludzi, którym pomagał.
Po
niedługim czasie w miasteczku pojawił się znużony, przybity młody człowiek.
Ludzie domyślili się, że przybył z tamtego miasta. Zajęli się nim
najtroskliwiej jak umieli, a gdy poczuł się lepiej, zapytali, czy słyszał coś o
starcu, który udał się do miasta parę tygodni wcześniej.
-
Czy słyszałem? Całe miasto o nim mówi! Nic nie wiecie?
-
Nie - odrzekli chórem. - Opowiedz, co się zdarzyło.
-
Ten człowiek przybył cichaczem do miasta i z początku nikt go nie zauważał -
relacjonował młodzieniec. - Później zaczęto go widywać, jak rozmawia z ludźmi
-a właściwie głównie ich słucha. Kiedy ktoś skończył do niego mówić, on kiwał
głową i robił taki dziwny gest rękoma, a ta osoba zaczynała czuć się lepiej.
-
Pierwszy raz od dawna - ciągnął młodzieniec - ludzie w mieście poczuli się
lepiej i wstąpiła w nich nadzieja.
-
Wiemy jak to jest. Tutaj też to robił - powiedzieli miejscowi.
-
No i władze dość szybko go zauważyły. Powiedziano mu, żeby się wynosił i
przestał wtrącać w cudze życie. A on po prostu odmówił - rzekł młody człowiek.
Posmutniał,
a z gardła wydobył mu się zduszony szloch. Mówił dalej:
-
Najpierw wtrącili go do więzienia, ale i tam zbierał troski współwięźniów.
Uznano więc, że jest wywrotowcem i zagrożeniem dla całego ładu i systemu
kontroli. Więc został stracony. Słuchaczom zaparło dech. Niektórzy zaczęli
płakać.
-
Przykro mi, że przynoszę wam tę smutną wieść o waszym przyjacielu - powiedział
młodzieniec. - Był też i moim przyjacielem. Naprawdę go obchodziłem.
I
mówił dalej:
-
Lepiej mi teraz, gdy wam o tym powiedziałem, choć to bolesne dla nas
wszystkich. Zupełnie tak jak wtedy, gdy on za życia wysłuchiwał ludzi i
uwalniał ich od trosk.
Umilkł
nagle, uświadomiwszy sobie coś, co czyniło lżejszym jego brzemię.
-
To nadal działa! - wykrzyknął. - Zbieranie trosk nadal działa. Wy możecie
odebrać mi moje, a ja wasze.
On
nam tylko pokazał, jak to robić! Młodzieniec zerwał się z miejsca pełen nowych
sił i ducha.
-
Wracam do miasta!
-
Ale co tam będziesz robił? - spytało parę osób. -Znowu będziesz cierpiał. Tam
jest zbyt wiele trosk i krzywd.
No
właśnie! Właśnie! - odparł. - Dlatego wracam. Będę zbieraczem trosk".
Leo Remington
Każdy z nas ma swoje małe lub
większe smuteczki.
Podzielcie się tutaj nimi, aby
było Wam lżej na sercu i żeby na nowo powrócił uśmiech.
Mnie ostatnio trapi tylko jeden problem- zdrowotny, a konkretnie
ZUS-owski.
Kolejny raz odrzucono mój wniosek o świadczenie rehabilitacyjne.
Nie mam już siły na walkę i sądy.
Kochani!
życzę Wam: zdrowia, pogody ducha, tylko samych dobrych, pozytywnych wiadomości
i zdarzeń:)
Dziś Imieniny
mojej Córki. Życzę Ci kochana spełnienia skrytych marzeń:)
do posłuchania- klik
Motto do przemyślenia:
„Najpiękniejsi ludzie, których znam, to ci, którzy znają smak porażki, poznali cierpienie, walkę, stratę, poznali swoją drogę na wyjście z otchłani. Ci ludzie mają wrażliwość i zrozumienie życia, które wypełniają ich współczuciem, łagodnością i głęboką, kochającą troską. Piękni ludzie nie biorą się znikąd.”
Elisabeth Kübler-Ross
Definicja posiadania zmartwień jest bardzo krótka. To umartwianie się. Nie zasmucaj tego pogodnego ducha, którego masz w sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piekna opowiesc. Taka rozmowa z drugim czlowiekiem powoduje, ze jest nam lzej, a w dzisiejszych czasach, w pospiechu jakim zyjemy coraz mniej czasu na szczera rozmowe, czasami brak czlowiek, ktory chcialby tego wysluchac. Kazdy ma swoje wieksze i mniejsze smuteczki. Pozdrawiam i zycze Ci duzo zdrowia i sil na walke z ZUS-em. Milego weekendu:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, każdy ma swoje mniejsze lub większe smuteczki. W życiu to chyba tylko o to chodzi, żeby się im za bardzo nie poddawać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciasto, pyszne. :) Wspaniała opowieść. Ja miałam ostatnio tyle na głowie, że już nie dawałam rady, ale jednak dałam i Ty też dasz! Może kiedyś o tym napiszę, ale nie teraz, zbyt zmęczona się czuję. Zresztą i u mnie o zdrowie chodzi, dzięki Bogu nie jest tak źle, jak myślałam i aż się poryczałam, dowiadując się, że nie jestem ciężko chora. Wiesz, że ja całym sercem życzę Ci, co najlepsze, bardzo silnie trzymam kciuki. Tulę mocno. :***** <3
OdpowiedzUsuń..cudowne opowiadanie! ..każdy człowiek ma swoje problemy, różne troski i zmartwienia.. choć mamy także chwile miłości, radości, szczęścia.. czasem wystarczy słowo, czasem gest a czasem czyjaś obecność aby było dobrze..
OdpowiedzUsuń..staram się, pomimo wszystkiego, mieć na codzień w sercu dobroć, uśmiech i dzielić się tym z innymi ;)
..przede wszystkim życzę Ci zdrówka i aby ułożyło się wszystko pomyślnie..
- pozdrawiam bardzo serdecznie i ciepło :)
cytat wspaniały.... czytałam książki Elizabeth Kubler-Ross, studium psychologiczne zwłaszcza to o umieraniu....
OdpowiedzUsuńmoje smuteczki to samotnośc, choc jestem między ludźmi i nie umiem sobie z tym poradzić :(
tobie życzę zdrowia
Już widok tego ciasta z owocami poprawia mi humor:-)
OdpowiedzUsuńZbieracz trosk z opowiadania to taki pierwowzór psychoterapeuty, ale nawet ci lekarze dusz maja gorsze chwile.
Trzymam kciuki za poprawę twojego zdrowia i mimo wszystko odczytuję w notce optymizm, bo zamartwianie się prowadzi do dalszych chorób...
Piękna opowieść :)
OdpowiedzUsuńWspaniała opowieść, oj, trudno w dzisiejszych czasach, przy najmniej w moim środowisku znależć bezinteresowną osobę, która pocieszyłaby mnie w trudnych chwilach, a jest ich dużo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę zdrowia
Zbieracz trosk... dziękuję za opowieść. I słowa niosące otuchę. I dla Ciebie wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńMądra, skłaniająca do refleksji i wzruszająca opowieść Morgano. Podobno tak jest, że gdy człowiek się komuś wygada, zwierzy ze swych bolączek to lżej mu na sercu i duszy. Ale ja nie lubię i nie potrafię tego robić.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji imienin dla Twojej córci.
Pozdrawiam i życzę pomyślnego rozwiązania sprawy z ZUS-em.
p.s. piękny lakier:-)
Zbieracz trosk... ciekawa postać. On nikomu nic nie doradzał,
OdpowiedzUsuńsłuchał i to wystarczało. Czasem potrzebujemy opowiedzieć o swoich smutkach, kłopotach. Ale nie zawsze spotykamy kogoś, kto potrafi słuchać, bo to trudna umiejętność. Stąd pewnie tak popularne są pamiętniki, pisane przez ludzi w różnym wieku - młodych, starszych. Do woli można się wygadać na kartkach papieru :)
Ślicznym kolorem pomalowałaś paznokcie, takim optymistycznym. I tego optymizmu życzę Ci w życiu. A przede wszystkim w kontakcie z ZUS-em. W końcu trafisz na życzliwych i kompetentnych ludzi!
Pozdrawiam serdecznie :)
W takim razie zdrowia życzę!!!!!!!!. U mnie ze zdrowiem było słabo ale na razie się wykaraskałem. Trzeba bardzo uważać i walczyć zawsze o zdrowie.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne
ja też mam swoje troski. Ale nie lubię publicznie o tym rozprawiać. Na pewno nie jestem IRONMENEM. Miałem nie tak dawno kłopoty zdrowotne i teraz muszę uważać. I cieszyć się, że żyję. Bądź zdrowa !!!
Opowiadanie jest mi znane z jakiegoś portalu katolickiego. Zastanawiające jak niewiele potrzeba człowiekowi aby odzyskał spokój.
OdpowiedzUsuńCo do świadczenia rehabilitacyjnego, nie znam się na tym, ale służę linkiem do strony, na której można sprawdzić jakie są kryteria przyznawania.
https://www.zus.pl/swiadczenia/zasilki/swiadczenie-rehabilitacyjne/z-ubezpieczenia-chorobowego
Jeśli okaże się, że rzeczywiście nie było podstawy do odrzucenia wniosku nie poddawaj się,walcz o swoje. Trzymam kciuki. Pozdrawiam. :-D
Pyszny placek, dziękuję! On też sprawia, że życie staje się lepsze. A jeśli chodzi o świadczenie, to nie należy się poddawać - w końcu trafisz na osobę, która zrozumie Twoje cierpienie. Może Ci się przyda trochę mojej energii. Przesyłam ją w całuskach:):):)
OdpowiedzUsuńPs. A opowiadanie bardzo ciekawe i pouczające!!!
OdpowiedzUsuńMorgano dzięki za pyszny kawałek ciasta i kawkę 🍮🍰🍨🍯☕ Czytam teraz książkę, może też jakiś morał z niej zaczerpnę.Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor paznokci.
Wspaniała opowieść, daje do myślenia. To prawda, każdy z nas się z czymś zmaga, czy to z troską, czy to z mniejszym czy wiekszym problemem.
OdpowiedzUsuńWspółczuje tej walki z Zusem, biurokracja to najgorsze co może być. Oby niebawem bardziej pozytywnie wszystko ruszyło.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za przywitanie! Ja obecnie staram się cieszyć każdą chwilą po tym jak dostałem się na medycynę, nie chcę sobie tego psuć smutkami... Córce Twojej życzę wszystkiego dobrego! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma jakieś problemy, lecz nie warto myśleć tylko o nich, trzeba cieszyć się każdą chwilą i wyciągać z codziennego dnia jak najwięcej radości. Dobrze w przypadku kłopotów porozmawiać z życzliwą osobą, dzięki temu robi się lżej na sercu, a i często gdy wypowiemy swój kłopot w głos, wpadamy na rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję kłopotów z ZUSem i tej ciągłej walki :( Mam nadzieję, że w końcu wszystko odmieni się na dobre.
Pozdrawiam serdecznie, Agness <3
Uważam, że bardo ważne jest pozytywne myślenie To co myślimy, mówimy, robimy wraca do nas. Świat za dobro się odwdzięczy. Piękna opowieść, warto mieć kogoś z kim można dzielić troski. Cieszę się, że ładnymi paznokciami mogę poprawiać innym humor ��
OdpowiedzUsuńWspaniały czas:)
OdpowiedzUsuńTo co dla innych nie ma wartości dla drugich staje się tym bardziej cenne. Piękne opowiadanie Margano. Bardzo mnie ono poruszyło. Aż się łezka w oczku zakręciła. Pozdrawiam serdecznie z Krakowa
OdpowiedzUsuńWitaj kolejną letnią końcówką tygodnia
OdpowiedzUsuńJak zawsze dziękuję, że pamiętasz o mnie w swojej nie pozbawionej problemów codzienności. Od razu robi się cieplej na sercu, zwłaszcza, że letnie poranki są już coraz chłodniejsze. Ja jednak i tak zaraz idę do mojego ogrodu powędrować po zroszonej trawie.
A jak Ty spędzasz ten poranek? Może zaczynasz go nie od kawy, ale tym razem od herbaty? Najważniejsze, abyś odsunęła na bok myśli o ZUS-ie. Nie warto. Ale rozumiem, co czujesz. Nie jest łatwo ot tak po prostu zrezygnować. Ja również z nimi walczyłam. Przez rok bez problemów miałam świadczenie rehabilitacyjne. A potem bez poprawy nagle stałam się zdrowa.... Ale nie psujmy sobie tego poranka.
Wraz ze wschodzącym słońcem pozdrawiam nadzieją na udany dzień
Czasem trudno jest powiedzieć nie! Ale zawsze warto patrzeć w tę jaśniejszą stronę i doceniać, że jest.
OdpowiedzUsuńSerdeczności🙂
Kochani
OdpowiedzUsuńWarto czasem "tupnąć" nogą i powiedzieć NIE!
Dobrze jest być asertywnym!
Dziękuję wszystkim za szczere komentarze na temat:)