piątek, 28 kwietnia 2017

Czy rodzice powinni mieć wpływ na wybór szkoły, kierunku studiów dziecka?

         Witam wszystkich cieplutko w to chłodne, deszczowe południe:)
Dzisiejszy temat zasłyszałam w telewizji śniadaniowej.
Pytano znane osoby, kto wybierał im szkołę średnią, czy też kierunek studiów. Wypowiadała się także Pani psycholożka.
Nie zawsze młody człowiek 15-16  letni wie ( tyle ma się lat, gdy kończymy gimnazjum), co chce w życiu robić.
Nierzadko ma jakieś swoje pasje, zainteresowania, ale...dzisiejszy świat tak jest skonstruowany, żeby wybrać taką pracę, która daje pieniądze, zapewnia status materialny na odpowiednim poziomie.
Młodzi ludzie czasem wybierają takie szkoły profilowane, czy studia, gdzie idzie koleżanka, kolega, albo gdzie nie trzeba się starać, tylko byle skończyć.
Dzisiaj każdy młody ( i nie tylko) "musi" skończyć studia, nieważne jakie, byle były.
Spotykam osoby, które nie są zadowolone z pracy, bo wybór szkoły, studiów nie ten. Mówią, że drugi raz by nie wybrały tego samego. Męczą się, w tym co robią oraz zamęczają innych.
Przykładem jest mój mąż. Składał podanie w latach 70- tych na wyższą uczelnię do Warszawy, kierunek- fizyka.  Z małej małopolskiej wsi...to niemożliwym wówczas  było się dostać do stolicy. Choć wiedzę mąż ma do dziś, jest mądrym, oczytanym człowiekiem.
A ja...marzyłam o pracy z dziećmi, tj: przedszkolanka, nauczycielka. Często z rodzeństwem, kuzynami bawiliśmy się w szkołę. Ja zawsze byłam tą najważniejszą panią w szkole. Do dziś rodzinka wspomina, czego ich wówczas nauczyłam.
Teraz wiem, że to byłby zły wybór na stałą pracę. Jestem osobą nadmiernie wrażliwą. A dzieci, młodzież są bezstresowo wychowani i mają dużo praw, mniej obowiązków.
To praca pełna stresu i odpowiedzialności.
Wiem, bo mam w rodzinie nauczycieli. Nawet Ci spokojni, oddani swojej pracy- pasji zmienili się nie do poznania, na niekorzyść oczywiście.
Moich 3-je dzieci już wybrało swoje szkoły.
Córka po skończonych rok temu pracuje w wyuczonym zawodzie. Póki, co chwali sobie ten wybór.
Moi Panowie postawili na informatykę i matematykę.
Starszy syn kończy studia, młodszy dziś odbiera świadectwo ukończenia z wyróżnieniem szkoły średniej, wkrótce matura.
Na wybór szkół- my rodzice, nie mieliśmy wpływu. To był świadomy wybór tylko i wyłącznie dzieci.
Jedno mogę napisać z całą stanowczością, że dzisiejsi młodzi ludzie mają więcej odwagi w podejmowaniu decyzji, niż ich rodzice dawno temu.
Co do programu w telewizji śniadaniowej, pani psycholożka stwierdziła, że możemy dzieciom podpowiedzieć, co do wyboru szkoły. Ale tylko wtedy, gdy mamy z nimi dobre, przyjacielskie relacje. Nigdy nie zmuszamy na silę, np. by kontynuowały tradycje rodzinne, zawody typu: lekarz, prawnik, nauczyciel, itp.
Nierzadko młodzi ludzie wybierają kierunek studiów tzw. przyszłościowy, a idą swoją drogą, np. tak jest z zawodami: muzyka, aktora, malarza.
Proszę o komentarze na temat z własnego podwórka.
Pozdrawiam Was serdecznie  życząc miłego, słonecznego weekendu majowego:)
Pamiętajmy i  trzymajmy kciuki za maturzystów od 4 maja !


słucham sobie, bo lubię- Coldplay klik


Cytat do zapamiętania:

 " Kluczem do edukacji jest przeżycie piękna".
 Friedrich von Schiller 

12 komentarzy:

  1. Świetny i trafny post. Znam osobę, która marzyła aby zostać prawnikiem. Znam ją doskonale i wiedziałam, że to nie dla niej. Oczywiście, skończyła ten kierunek. Jednak po dwóch latach zaczęła studiować rehabilitację. teraz jest zachwycona i szczęśliwa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z tą panią - rodzice mogą podpowiedzieć, wyjaśnić, uzmysłowić, ale w żadnym wypadku wybrać. Prawdopodobnie młody człowiek i tak dusiłby się wtedy w swojej pracy, ale jeszcze dodatkowo obwiniałby o to rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że są dwie strony medalu.
    Kiedy widzę, że moje dziecko ma pasję, uczy się i chce w swoim życiu realizować swoje marzenia - chyba nie ingerowałabym za bardzo w jego życiowe wybory.
    Ale wiesz jak to jest z leniuchem - czasem trzeba "popchnąć" i dopomóc w podejmowaniu życiowych decyzji:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świadectwo z wyróżnieniem, fiu fiu :) Szczere gratulacje, Morgano, bo bez bezwątpienia i Ty się do tego przyczyniłaś swoim wsparciem.

    Ja w sumie od zawsze czułam, kim chcę być. Po drodze dałam sobie szansę na ewentualną zmianę planu (pierwsze studia ukierunkowujące jednocześnie na dwie drogi życia zawodowego), ostatecznie jednak stanęło na pierwotnym wyborze. A właściwie nie stanęło, tylko ruszyło z kopyta, gdyż kwalifikacje umożliwiały mi realizowanie się zawodowo na kilku płaszczyznach naraz. Gdy opowiadam o tym w Japonii, prawie wszyscy odbiorcy są w szoku, że w ogóle tak można, tutaj dominują bowiem inne standardy.

    Dużo satysfakcji także Twoim Dzieciom, Morgano, oraz Tobie samej (na przekór bolączkom, o jakich czasem sygnalizujesz). Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wasze dzieci...

    Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
    są synami i córkami powołanymi
    do życia przez Życie,
    przychodzą przez was, ale nie z was.
    I choć są z wami, do was nie należą.

    Możecie im przekazać waszą miłość,
    ale nie wasz sposób myślenia.
    Bo one mają swój własny.

    Możecie przyjąć ich ciała,
    ale nie ich dusze,
    bo ich dusze zamieszkują dom jutra,
    do którego wy nie możecie wejść nawet
    w waszych snach.

    Możecie starać się, by stać się jak one,
    ale nie próbujcie czynić je takimi jak wy.

    Bo życie nie cofa się i nie zatrzymuje
    się na dniu wczorajszym. Jesteście łukami,
    które wypuszczają dzieci jak żywe strzały:
    Łucznik widzi na drodze cel do nieskończoności
    i On was napina swą mocą, aby Jego strzały
    mogły dolecieć szybko i daleko.

    Oby wasze napięcie ręką Łucznika było ku radości,
    bo kocha On tak samo strzałę lecącą,
    jak i łuk, który już miejsca nie zmienia.
    Khalil Gibran

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje bez namawiania ruszyły w ślady nasze - syn poszedł na informatykę, córka na polonistykę, choć potem skończyła jeszcze Akademię Muzyczną. Oboje są zadowoleni z dokonanych wyborów i pracy...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie można dzieciom nakazywać, że ma być tym albo tym. Możemy go tylko na kierunkować,że to albo tamto. Dziecko musi libić to co będzie robił w dalszym życiu.

    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  8. Warto dziecku zasugerować, podpowiedzieć, ale nic na siłę. Chociaż ja jako 14 latka wybierałam inną szkołę średnią. Chciałam iść do Technikum Chemicznego, jak większość klasowych koleżanek. Rodzice stanowczo zaprotestowali, kierują mnie do Technikum Ekonomicznego. Przypomnę, że to było 50 lat temu. Wiele lat później byłam im za to wdzięczna. Pozdrawiam Morgano :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na szczęście dziś jest dużo łatwiej zmienić zawód i się przekształcić, dokształcić. Z mojej obserwacji wynika, ze sporo osób w różnym wieku pracuje niekoniecznie zgodnie z kierunkiem wykształcenia, często zdobywając nowe albo i nie.
    Tuśka pracowała po studiach zgodnie ze swoim wykształceniem- po 4 latach właśnie się zwolniła, a Misiek już w czasie studiów pracował i pracuje w swoim zawodzie. W tym roku założył jednoosobową firmę :)

    Buziaki zostawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za Wasze wszystkie szczere komentarze i kciuki za maturzystów:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy jedna z naszych sąsiadek dowiedziała się, że jestem w liceum , powiedziała mojej matce "na krawcową, by ją pani wyuczyła, by zawód miała. Przecież na studia nie pójdzie". Ta wypowiedź tak rozzłościła moją matkę, że nawet gdybym sama nie chciała, to na studia musiałam pójść.Co prawda robiłam je już w innym mieście i nie mogłam się pochwalić owej pani, że je skończyłam. W moim przypadku nie tylko o wyborze drogi zawodowej ale i o życiu decydowała matka. Uważała, że najlepiej wie, co dla mnie właściwe. Jej powiedzonko "będziesz miała studia, to Cię ludzie będą szanować" nie znalazło potwierdzenia. Dla większości zawsze byłam przede wszystkim kaleką. Nigdy nie żałowałam, że zostałam bibliotekarką, tylko że byłam nią tak krótko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przykro mi czytać Twoje opowieści, zwłaszcza te o mamie!

    OdpowiedzUsuń