Temat dzisiejszego posta podsunęło codzienne życie, a właściwie, to praca i jedna z koleżanek.
Ale nie byle jaka, bo sama Pani kierownik. Jak już wcześniej wspominałam, ale to na starym blogu, zatem nie wszyscy go czytali, jestem w pracy najstarsza. Za rok świętować będę 50- urodzinki.
Natomiast w pracy, druga po mnie wiekowo jest wspomniana kierowniczka , młodsza o 9 lat. Pozostałe koleżanki mają blisko 30- tki.
Ja tak mam od zawsze, że bardzo nieśmiało przechodzę z kimkolwiek na "Ty", z Panami- rzadko. Chyba, że ktoś jest moim rówieśnikiem i znamy się od bardzo dawna.
Uważam, że w pracy odpowiednią, najlepszą dla nas formą grzecznościową jest "Pan, Pani".
Otóż pewnego dnia, a często rozmawiamy z kierowniczką, bo i ona i ja mamy wspólne tematy: dzieci, rodzina, codzienne sprawy, tj gotowanie, zakupy, szkoła. Ale wracając do tematu, Pani kierownik powiedziała wprost otwarcie, że ona nie rozumie, dlaczego nie mówię jej na "Ty", skoro pozostałe koleżanki mówią. Przeprosiłam ją, wyjaśniając od razu kwestię jw.
Przypomniała mi się od razu sytuacja ze swojej pierwszej pracy. Moja Pani kierownik, mam do nich szczęście, do tej pory na 3 prace, to same Panie mną rządziły. Otóż ta Pani Ewa powiedziała zdanie, które zapamiętałam. Ona wówczas była ode mnie starsza o 15 lat. To te słowa: "pamiętaj, że przechodzenie na "Ty" zezwala na wiele, nie ma pohamowań, czasem zapomina się o szacunku W pracy zwłaszcza można komuś zbyt dużo "wygarnąć" bez żadnych skrępowań, ani ogródek".
Mam takie samo zdanie. W pracy bywa różnie, a kierownik, to funkcja zarządzająca resztą.
Pisałam także na pierwszym blogu o nieciekawej sytuacji w mojej pracy. O nierzadkiej bezczelności koleżanek, zatem przejście na "Ty" pogorszyło by tylko sytuację. U nas ta zasada się sprawdza, niestety.
Poszukałam w "Poradniku dobrego wychowania" o przechodzeniu na "Ty", z kim, kiedy i dlaczego w miejscu pracy?
Tak jest napisane:" Zgodnie z zasadami etykiety, z propozycją rezygnacji z tytułowania per Pani/ Pan, powinna wyjść na gruncie towarzyskim: osoba starsza do młodszej, kobieta do mężczyzny, a na gruncie zawodowym: szef do swojego podwładnego, pracownik zajmujący w strukturze firmy wyższe stanowisko do zajmującego niższe, klient do swojego kontrahenta/ doradcy /usługodawcy.
Oczywiście nie mamy obowiązku przechodzić na „Ty” z każdym, kto nam to
zaproponuje. I z drugiej strony, jeśli to my jesteśmy osobą w wyższej
randze, również nie mamy obowiązku proponować każdemu zmiany sposobu
zwracania się do siebie.
Jeśli jednak ktoś nam proponuje przejście na Ty, a my czujemy, że
jeszcze nie jest to dobry moment na zmianę sposobu zwracania się do
siebie i wiemy, że będziemy czuły się skrępowane zwracając się w ten
sposób do danej osoby, możemy delikatnie odmówić np. w ten sposób
„proszę wybaczyć, ale nie godzi się do Pani/ Pana zwracać się w ten
sposób. Jeśli natomiast propozycja wychodzi od mniej dostojnej osoby np. od
kolegi z pracy, możemy spróbować takiej np. odpowiedzi: Będzie jeszcze
lepsza okazja, aby to zrobić.
Pozostawania z kimś na "Pani", "Pan" ma swoje plusy. Obydwie strony
składają sobie w ten sposób rodzaj uszanowania. Mogą być sobie
bliskie, lubić się, a jednak utrzymywać ten minimalny towarzyski
dystans. Zdarza się, że na "Pan" są ze sobą długoletni, autentyczni
przyjaciele".Ja tak też uczyniłam, przeprosiłam Panią kierownik i powiedziałam, że może kiedyś będzie na to lepszy czas.
Nadal w pracy z koleżankami jestem na dystans, bo tak jest najlepiej w danym momencie.
A, jak jest u Was w pracy? czy od razu łatwo przechodzicie na "Ty"?
Kiedy zaczynałam pisać swój pierwszy blog, także do nowych osób zwracałam się przeze "Pani, Pan".
Wyśmiano mnie, a bolało zwłaszcza, gdy wpisywali się bardzo młodzi ludzie, bez ogródek pisząc na "Ty", na dodatek często z malej litery:(
Mnie od dziecka uczono szacunku do ludzi starszych i grzeczne kłanianie się i mówienie właśnie "Pani, Pan".
Pozdrawiam serdecznie moich blogowych gości:) życzę udanego tygodnia:)
Zauważyłam przed chwilką, na liczniku blogowym ponad 10100 odwiedzin, to miłe, zwłaszcza, że jestem tu od niespełna 4 m-cy:)
/kwiaty zawsze są grzeczne/
Cytat do zapamiętania:
"Życie nie jest tak krótkie, by nie było w nim czasu na uprzejmość".
Ralph Waldo Emerson
Jest również pewna różnica pomiędzy np. Pani Dyrektor, a Pani Krysiu. U mnie na uczelni ze sporą częścią wykładowców byłam na Ty, uważam to za pozytywne, bo później pracuje się w tym środowisku i przechodzenie na "Ty" może być krępujące. Nie wszyscy byli wyróżnieni w ten sposób, tylko najaktywniejsi, najlepsi studenci, z których wydawało się że coś dobrego będzie w tym zawodzie. Sporo czasu poza zajęciami spędzaliśmy razem robiąc różne projekty, badania, spotykając się towarzysko. Pomimo braku formy grzecznościowej, zawsze odnosiłam się do tych osób z szacunkiem, poważaniem i uznaniem, bo były ku temu powody.
OdpowiedzUsuńRzecz natomiast, która mnie drażni, wszechobecna w Twoim (jeśli można) pokoleniu, to zwracanie się do innych w trzeciej osobie. Moja mama ma tak wpojone z domu i mówi do swojej Mamusiu, czy chce Mamusia... Nie dzierżę tego i choś wiem, że ma wyrażać szacunek, w moim odbiorze wyłącznie poszerza dystans, a jak można mieć dystans do własnego dziecka!?!?!?!
Nie rozumiem, co to znaczy w "moim pokoleniu"? wychowują rodzice, nie czasy...
UsuńA po za tym "moje pokolenie" ma szacunek, zarówno do starszych, jak i młodszych osób, czego nie można powiedzieć o dzisiejszej latorośli :(
Młodsze koleżanki w pracy u mnie, ale nie tylko, zwłaszcza te "wykształcone" z kulturą są niestety na bakier :(
Nigdy nie mówiłam do nikogo w "trzeciej osobie".
A szacunek do Matki jest pełen pochwały.
Nie widzę niestety pozytywnych wzorców dobrego wychowania na co dzień przez młodych, zwłaszcza ludzi, bieda im kiedyś będzie.
Szacunek się bowiem odwzajemnia.
A ja uważam, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć, przynajmniej na mój. Nie zgadzam się, że młodsi ludzie mają go mniej, nastolatkowie są w mojej obserwacji lepiej nastawieni niż starsi, którzy mają wpojone że im się należy, tylko dlatego że są starsi. Owszem, nie mam szacunku do babć, które na przystanku zajmują trzy miejsca, bo ich torby też muszą siedzieć, a w tramwaju stają nad tobą i dyszą lub komentują, jaka ta młodzież niewychowana, mimo że kawałek dalej jest wolne miejsce. Taka od sytuacja bardzo częsta, codzienna wręcz z życia wzięta.
UsuńSmutne te Twoje wypowiedzi dzisiaj :(
UsuńA zdanie wyrażać możesz, choć jest odmienne od mojego.
Żyje trochę na tym świecie, pracuję z młodymi, wiele miałam do czynienia z młodzieżą i nadal mam. Ich zachowanie mnie przeraża, dawniej tego nie było.
Szacunek do siebie, to i do innych.
Przedwojenny dowódca 9 Pułku Ułanów Małopolskich z Trembowli miał zwyczaj mawiać, że od słowa "ty" do słowa "durniu" bardzo niedaleka droga, zatem trzeba wielce na to baczyć, z kim się bruderszaftów pije...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Przepomniałżem onegoż podać miana i godności: idzie o pułkownika Stanisława Pomiankowskiego...
UsuńKłaniam nisko:)
Dziś się ich na szczęście nie pije, to w złym tonie jest.
UsuńKłaniam również :)
Wachmistrzu za dopełnienie informacji- dziękuję :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałem szefa, niejakiego pana Marcina i tak do niego się zwracałem, był dyrektorem małej firmy i taka forma była dopuszczalna. Nawiązując do spostrzeżenia szanownego Wachmistrza tego "durnia" bardzo bym chętnie używał w zamian, jako że pan dyrektor durniem był. Jednak ten "pan" był pośrodku i niezręcznie było tytułować szefa "panie durniu". Cóż, w Irlandii kwestia szacunku do zwierzchności musi się przejawiać inaczej jak i w innych krajach gdzie mówi się w języku "lengłydż". Forma "you" jest w powszechnym użyciu. Miło mi jest oprowadzać wycieczkowiczów z Polski, którzy o tym nie wiedzą i w dalszym ciągu zwracają się "per pan". Taka odmiana od powszechnego YOU. Ale się rozpisałem :)
OdpowiedzUsuńRozpisałeś, to dobrze. Warto znać zasady dobrego wychowania w innych krajach.
OdpowiedzUsuńDawniejszego szacunku już brakować zaczyna, a młodemu pokoleniu niestety nie każdy rodzic raczył przekazać go w darze.
Też byłam wychowana na takich zasadach.Zawsze głupio było mi zwracać się per ty do osób starszych, zawsze czekałam na przyzwolenie.
OdpowiedzUsuńZ reguły nie mam nic przeciwko,żeby być "po imieniu", ale prawdę mówiąc nie byłam zachwycona jak na sali poporodowej jedna młoda mama bez pardonu "waliła" wszystkim na ty.Może dlatego ,że wyczuwało się pewna bezczelność..Nie umiem tego dokładnie określić.
Mam sąsiadkę - kilka lat "schodziłam" jej z drogi tłumacząc wszystko wiekiem i ucząc dzieci szacunku dla starszych -potem musiałam swoje poglądy zweryfikować - nam też się należy szacunek,nie można pozwolić wejść sobie na głowę.
W internecie zaś się nie widzimy, więc łatwiej po imieniu;)Aczkolwiek nawet wtedy jakieś formy grzecznościowe powinny obowiązywać.A zdaje się,że trolle o nich nie słyszały;/
W pracy poufałość nie jest korzystną,zwłaszcza w zróżnicowaniu wiekowym, zwłaszcza wśród samych kobiet.
UsuńSzacunek do osób starszych, to niestety nie "przystoi" dzisiejszej młodzieży, a szkoda wielka, bo ich także wiek dojrzały nie ominie.
Pod koniec pracy przestałam przechodzić na ,,ty;; z małolatami, bo to miało więcej minusów niż plusów. W firmie Małża wszyscy się ,,tykają'', ale mnie jakoś nie zachwyca, że 23-latek do 62-latka mówi z taką poufałością...
OdpowiedzUsuńI mnie, to irytuje, gdy idę z mężem, a jakiś "gówniarz" mówi mu "cześć", mnie oczywiście w ogóle nie zauważając :(
UsuńTeraz jest trochę inaczej niż kiedyś. I tez zależy to od kraju. Na przykład w Irlandii nasz boss i my z nim byliśmy na "ty" I taki tam jest zwyczaj.
OdpowiedzUsuńZbytnia jednak zażyłość u nas w stosunkach służbowych źle wpływa na funkcjonowanie firmy.
Przykład z ostatnich miesięcy podam. Mój kolega w firmie awansował( i słusznie) na kierownika. Odpowiedzialna funkcja, dobrze płatna, auto służbowe eleganckie.
Ale chłopka nie daje sobie rady!
Bo koledzy mało Go słuchają:) Bo uważają , że jak dawny kolega nie może za bardzo od nas wymagać. A odwrotnie. Powinien na więcej POZWALAĆ.
I w pracy się robi bałagan. U nas w Polsce jest źle pojęte KOLEŻEŃSTWO W PRACY.
I jeśli przełożony chce dobrze firmą kierować nie powinien u nas wchodzić w zażyłość z pracownikami podległymi.
Pisze to z doświadczenia a nie z teorii zarządzania firmą:)
Pozdrawiam i zapraszam zobaczyć gdzie na urlop jadę i z kim:)
Jesteśmy i żyjemy w Polsce, zatem inne obyczaje nas nie obchodzą.
UsuńA spoufalanie u facetów i na "Ty" do starszego, to dla mnie nie przyjęcia i już.
Pozdrawiam, z zaproszenia skorzystam, dziękuję :)
O rany, Morgano, aż mi się głupio zrobiło, bo ja jestem jedną z takich osób, które bezpośrednio na blogach piszą na "ty" i nawet nigdy nie zapytałam, czy Ci to nie przeszkadza ;/ Mam nadzieję, że się nie gniewasz, teraz już nie umiałabym na pani :))
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jestem osobą, która łatwo przechodzi na Ty, ale rzadko wychodzę z inicjatywą, szczególnie w pracy. Jestem nauczona, że szefa/kierownika należy szanować i aż mi się coś robi, gdy ktoś lekceważy przełożonego tylko dlatego, że kierownik jest młodszy. Wiele razy słyszałam: gówniara się rządzi, a co ona wie :) U nas w firmie to bardzo częste. Do większości moich kierowniczek zwracałam się per pani, chyba że same nalegały na inną formę. Pierwsza moja szefowa była młodsza trzy lata i przez rok czasu ja jej "paniowałam", a ona do mnie zwracała się po imieniu i uważam że to w porządku :) Buziaki!
Tu na blogu obowiązują dziwne zasady i nic na to się nie poradzi.
UsuńSporo młodych ludzi tutaj właśnie, zwracało się do mnie na "Pani", nie powiem, było to miłe i bardzo grzeczne.
W pracy wole zachować dystans i na "Ty" nie mam zamiaru z nikim przechodzić, w końcu jestem najstarsza i do mnie należy wybór.
A my zobaczymy, kiedy się spotkamy :)
Buziak :)
Na blogu bez problemu od razu przyjęłam formę "tykania się", uważam , ze akurat tu ma lepsze zastosowanie niż oficjalna forma pan/pani. Jednak jeśli chodzi o real, jest już inaczej. W pracy, jako, ze ja sama jestem pracodawcą osób w rożnym wieku, to niektórym mówię na "ty", ale tylko po uprzednim zaproponowaniu przez daną osobę i jest to zawsze propozycja w jedna stronę. To znaczy do mnie wszyscy zwracają się per pani lub szefowa. Nie spoufalam się z pracownikami, z nikim nie utrzymuję kontaktów towarzyskich. Ale są wyjątki, tzn kiedyś pracowała u nas koleżanka, więc normalnie sie tykałyśmy, a z jedną osobą przeszłam na "ty" gdy przestała już u nas pracować na etacie , a teraz świadczy tylko usługi...Ogólnie rzecz biorąc wolę dystans między szefostwem, a pracownikami jaki stwarza forma pan/pani :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się Roksanno z Twoim podejściem do tematu.
OdpowiedzUsuńW pracy, raczej nigdy z nikim na "Ty". I nie ważne, że nie jestem niczyją szefową.
Pozdrawiam i ja :)
Hmmm... To "panowanie" przyjmuje u nas czasem formę lekkiej przesady. Stwarza niepotrzebny dystans. Ludzie "z zachodu" dziwią się temu zwyczajowi. Jednak zadomowiło sie ono w naszej kulturze na dobre i trudno się bez niego obejść.
OdpowiedzUsuńJa jestem zwolennikiem skracania dystansu. Chętnie "przechodzę na ty". Postąpiłem tak również, kiedy byłem na stanowisku kierownika Działu Szkolenia Ogolnego w PLL LOT. Od samego początku wprowadziłem zwyczaj mówienia sobie po imieniu. Sprawdziło sie doskonale, mimo różnych komentarzy szefów zaprzyjaźnionych komórek...
"Tykam" jak zegar:)))
A mnie takie "panowanie" nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, to forma szacunku jest.
OdpowiedzUsuńUważaj z tym "tykaniem", mnie zegar się zepsuł nie tyka w realu :)
na blogu wolę formę "ty" bo tak jest przyjęte w internecie i nie ma co robić ceregieli i sobie paniować. W życiu realnym jest bardzo różnie, spotykam młodych ludzi i sama proponuję im przejście na "ty" ale zanim to nastąpi, zawsze zwracam się "pani Aniu" nawet jak pani Ania ma 2o lat.
OdpowiedzUsuńMój syn pracuje na kierowniczym stanowisku i tam jest zachowana tradycyjne hierarchia, zarządza kilkunastoma ludźmi ale nigdy nie pozwolił sobie na "tykanie" pracownika.
Miłego wieczoru!
Zatem różnie z tym przechodzeniem na "Ty " bywa. Ja wolę w pracy bez zbytniej poufałości, zatem do mnie młode koleżanki zwracają się per "Pani" i tak już zostanie. I tak bez tego są czasem zbyt śmiałe, a nawet bezczelne :(
UsuńPozdrawiam mile :)
Cóż, jak zwykle wszystko zależy od tego, z kim mamy do czynienia. Na blogu nie wyobrażam sobie "paniowania", to inny świat. Jesteśmy wszyscy blogerami, na podobnych prawach. Natomiast w pracy - różnie. Sama pełniłam kierownicze stanowiska, nie od razu i nie z każdym z marszu przechodziłam na TY. Zdarzało się, że całkiem młodym pracownikom mówiłam po imieniu, wcześniej pytając, czy mogę. Ale miałam też pracownice podległe, równieśnice moje, z którymi od razu byłam po imieniu, ale żadna z nich nigdy nie wykorzystywała faktu. Jak trafi się na mądrego pracownika, nie wykorzystuje poufałości. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńW pracy jednak lepsza powściągliwość, zwłaszcza kiedy towarzystwo młodsze przeważnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Witaj:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na moim blogu:) Ja tez byłam tam pierwszy raz i wciąż nie mogę mi szkoda, ze wcześniej nie brałam udziału w takich imprezach:) A dodam, że u nas w sezonie wakacyjnym są co tydzień w innej miejscowości:) Może nie takie duże jak ta ale są:)
Przeczytałam kilka Twoich postów i stwierdzam, że są bardzo konkretne i pouczające:) Jedna rade biorę głęboko do serca. Zawsze wiedziałam ze tak powinno być, ale ulegałam:) teraz będę twarda:)
Dziękuję:)
Witam na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za odwiedziny, miłe słowa, zapraszam jeszcze :)
Pozdrawiam smacznie i miło :)
W mojej pracy większość osób jest na "ty'. Ale dotyczy to głównie pracowników, nie dyrekcji. Już się do tej formy przyzwyczaiłam i nie przeszkadza mi.
OdpowiedzUsuńMnie przeszkadza bezpośrednie mówienie na "Ty" bez mojej zgody, zwłaszcza osoby młodsze.
OdpowiedzUsuńW blogowym świecie zdecydowanie jestem za formą "Ty", dziwnie się czuje, gdy ktoś pisze do mnie "pani" - często odpowiadam, że nie jest to potrzebne. Posługujemy się nickami i głupio jakoś brzmi "pani Margarytko".
OdpowiedzUsuńA w życiu to jest różnie... mam sąsiadkę, która jest o rok młodsza od mojej Mamy i ja szybciej z nią przeszłam na "ty" niż moja Mama. Ale to nie zmienia absolutnie tego, że mam dla niej ogromnie dużo szacunku, choć mówimy sobie od 20 lat po imieniu.
W pracy prawie ze wszystkimi jestem po imieniu - i z tymi sporo starszymi i z tymi dużo młodszymi. Nie widzę problemu, ale u nas po prostu jest taka zasada. Nikt tego nie wykorzystuje.
Przechodzenie na "ty" jest dla mnie rzeczą bardzo prostą, bowiem już w studenckich czasach byłam we wspólnocie (kościelnej), w której byłam najmłodsza - od niektórych nawet o 30 lat, ale tam zawsze mówiliśmy sobie po imieniu, bo tak było przyjęte. I fakt, że komuś nie "paniuję" nie sprawia, że mniej tego człowieka szanuję - często ten szacunek jest dużo większy, bo i zaufanie jest większe.
A już zupełnie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przyjaciele sobie "paniują" - dla mnie to jakiś absurd.
Mój starszy bratanek też mówi do mnie przeważnie po imieniu (zamiast ciocia) - po imieniu mówił od maleńkiego i nie mam potrzeby go prostować, bo w niczym mi to nie wadzi, ani niczego nie ujmuje. A ma do mnie na tyle zaufania, że mając 22 lata potrafi przyjść i pogadać o różnych ważnych dla niego sprawach. I to dla mnie znacznie ważniejsze niż mówienie "ciociu" i zachowywanie dystansu.
I nie zgodzę się z Tobą, że dzisiejsza młodzież nie szanuje starszych - szanuje, pod warunkiem, że Ci starsi, tzn. rodzice ich tego nauczą. A jeśli rodzice nie nauczą to w zasadzie mogą mieć pretensje tylko do siebie.
Margarytko- dziękuję za szczery komentarz na temat, moje zdanie poznałaś wcześniej, zatem nie powtarzam się już.
OdpowiedzUsuńW blogowym swiecie wszyscy, no prawie wszyscy mowia sobie TY, a to chyba dlatego, ze to taki blogowy zwyczaj... W zyciu codziennym nie szybko przechodze z kims na TY, a jesli ktos zwraca sie uparcie do mnie na Ty, ja dalej mowie Pan, Pani... W naszym misyjnym swiecie roznie to bywa...nie ze wszystkimi jestem na Ty. Slowo TY zobowiazuje i nie ze wszystkimi wszystko...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Witam pięknie na moim blogu :)
UsuńJestem po przerwie urlopowej, zatem dopiero nadrabiam zaległości.
Pozdrawiam i dzierkuję za komentarz na temat :)
Witaj Morgano:)Co za temat. Od razu poczulam dreszcz emocji czytajac komentarze. W Internecie per Pani zwracam sie do blogowiczow starszych niz ja, ktorzy sa z imienia i nazwiska. Przed nicki Pan/Pani nie wstawiam. Nie z braku szacunku, bo i tytulujac kogos Pania/Panem mozna okazac brak szacunku. Dla mnie to raczej zachowanie dystansu i przyznaje, ze czasami jest to jak najbardziej konieczne. Sama nie mam problemu z mowieniem na ty, bo zyje w srodowisku, ktore tyka sobie na codzien, wiec nie mam wielkiego wyboru. Ale jesli twoj blog bedzie imienny, jak najbardziej zaczne zwracac sie do Ciebie per Pani:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie po dlugiej nieobecnosci)
(za brak polskich znakow przepraszam - techniczna anomalia:)
AMO
Witaj
OdpowiedzUsuńPisałam do Ciebie wiele razy, na bloga, e-maila- bez odzewu :(
Jesteś, dobrze.
Pozdrawiam
Hej Morgano:)
OdpowiedzUsuńJa nic nie dostalam. Nie wiem na jaki adres, ale jesli na pawann@vp.pl to nic nie doszlo:( Jestem zdziwiona, bo mam wrazenie, ze jestes urazona? Zgadza sie?
AMO
Witaj AMO
OdpowiedzUsuńNie mam adresu Twojego bloga, przypomnij.
Nadrabiam zaległości, bo wróciłam z urlopu.
Pozdrawiam :)
http://13bajka.wordpress.com/
OdpowiedzUsuńZawsze zapraszam:)Ja też po urlopie i też nadrabiam:)Pozdrawiam serdecznie:)
AMO
Dzięki :)
UsuńZawsze stosowałam się do zasad dobrego wychowania. Nie chciałam w kontaktach międzyludzkich stwarzać owego dystansu,o którym wspomniał Wojtek P, ale przekonałam się, że niektórzy po zmianie formy zapominają o szacunku i się spoufalają. Wszystko zależy od kultury osobistej danej osoby.Jak mawiała moja matka "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie"(w znaczeniu smarkacz).
OdpowiedzUsuńZgadzam się:)
Usuń