Ci, którzy znaj mnie dłużej, wiedzą, że lubię w kuchni wszelakie eksperymenty oraz nowości. Wiele przepisów wymyślam sama, ale korzystam także z innych na pierwszy rzut oka- interesujących.
Tak też jest z blogiem Arabeski- klik. Odwiedzam ją, co jakiś czas i natychmiast sprawdzam ciekawe przepisy.
Nie zawiodłam się nigdy. Zarówno smaczne, jak i efektowne, nieskomplikowane dla mnie, to wypieki.
Za zgodą Arebeski zamieszczam dziś jeden z jej ostatnich ciekawych przepisów. A są, to bułeczki drożdżowe z serem, bez jajek. Autorka użyła czarnych jagód, a ja borówki amerykańskiej.
Bułeczki drożdżowe z borówką amerykańską
90 dag mąki pszennej
20 dag cukru
1/2 l mleka
5 dag drożdży
15 dag masła (nie margaryny)
25 dag serka waniliowego
1/2 łyżeczki soli
25- 30 dag borówki amerykańskiej
Lukier:
1 białko
15 dag cukru pudru
Kokos do obsypania po wierzchu
Kilka łyżek ciepła mleka rozmieszać z drożdżami. Odstawić do wyrośnięcia. Pozostałe mleko połączyć z masłem. Wystudzić.
Do miski wsypać: mąkę, sól, cukier. Dodać mleko z drożdżami i masłem. Wyrobić ręką. Powoli dodawać serek waniliowy. Wyrabiać dalej. Ciasto jest kleiste i takie ma być. Powinno odchodzić od brzegów miski.
Przykryć ściereczką, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
W tym czasie przebrać i umyć owoce borówki amerykańskiej, wysuszyć.
W tym czasie przebrać i umyć owoce borówki amerykańskiej, wysuszyć.
Przygotować stolnicę, mąkę do podsypywania.
Wyrośnięte ciasto podzielić na wałki i nożem oddzielić ok. 25- 30 bułeczek, niedużych. Podrosną jeszcze.
Na
każdy kawałek, placek ciasta położyć kilka borówek. Nie dodawać cukru
do środka. Zlepić brzegi, kłaść zlepioną częścią do spodu.
Odstawić bułeczki do wyrośnięcia na stolnicy.
Nagrzewamy piec do temp. 200 stop. C z termoobiegiem.
Na wyłożoną pergaminem blaszkę układać w lekkich odstępach podrośnięte bułeczki.
Pieczemy ok. 20- 25 min. na złoty kolor. Wyłączając po paru min. termoobieg w piecu.
Pieczemy ok. 20- 25 min. na złoty kolor. Wyłączając po paru min. termoobieg w piecu.
Przygotowujemy lukier. Mikserem ubijamy białko z cukrem przez 15 min.
Upieczone bułeczki lukrujemy, obsypujemy kokosem.
A później je z apetytem i cieknąca ślinką zjadamy:)
A później je z apetytem i cieknąca ślinką zjadamy:)
Wypada na koniec życzyć smacznego:)
Bułeczki zniknęły w mgnieniu oka oraz zostały nimi poczęstowani przyjaciele dzieci.
Do przepisu powrócę z pewnością z innymi owocami także:)
Do przepisu powrócę z pewnością z innymi owocami także:)
Arabesko- dzięki jeszcze raz za inspirację:)
Wszystkim gościom mojego bloga życzę miłego weekendu, ja jutro do pracy.
Myśl na dobry weekend:
"Piękno jest obecne, tylko trzeba chcieć je widzieć, lub przynajmniej rozmyślnie nie zamykać oczu".
Teodor Fontane
Piękna sprawa. Piekłam jagodzianki z jagodami z lasu. Ciasto drożdżowe pieczemy bez przerwy, ale w maszynie do chleba, wychodzi pyszne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLotko, nigdy nie "skalam" ciasta drożdżowego, ani chleba żadną maszyną. Ręce, tylko one.
OdpowiedzUsuńSmacznie pozdrawiam :)
Pięknie Ci wyszły te bułeczki - luźno ułożone zachowały okrągłe kształty , no i ta posypka kokosowa to już pełna rozkosz :-) Bardzo się cieszę , że smakowały :-)
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
Arabesko, użyłam swojego, bardzo starego lukru do pierniczków, a kokos- uwielbiają moi bliscy :)
Wiesz, powiem Ci w sekrecie- uwielbiam piec, ale nie przepadam za słodkim :) moje smaki, to te ostro- kwaśne :)
Zapraszam jeszcze w moje skromne blogowe progi, może i inne tematy Cię zainteresują, jest ich tutaj różnorodnie wiele.
Miłego, smacznego weekendu :)
Morgano poproszę jedną bułeczkę borówkową :) Pyszności!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Zapraszam zatem, tylko napisz, kiedy będziesz, aby bułeczki były świeże :)
UsuńSmacznie pozdrawiam :)
Proszę przesłać kilka sztuk na adres Gdynia. Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby:))))) Paczucha
OdpowiedzUsuńCzekam na namiary i smacznie pozdrawiam :)
UsuńWitaj Morgano, już mam pod językiem te bułeczki:) Kiedyś robiłam częściej z owocami, ale nie posypywałam wiórkami.Dzięki za pomysł. Teraz znów częściej robię pizzę i gdy zostaje ciasto to robię małe pizzerki.
OdpowiedzUsuńZostawiam Ci serdeczne pozdrowienia i życzę miłego weekendu.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam smacznie i do pieczenia zapraszam :)
Witaj:)
UsuńUpiekłam ciasto drożdżowe, które poszło w mig, teraz kolej na bułeczki:)
Pozdrawiam:)
Przepraszam, że nie odpisuję u siebie na blogu, jednak od paru miesięcy mam jakiegoś trola, który się u mnie zadomowił i wiele czasu zajmuje mi kasowanie jego wpisów.
Zapraszam do pieczenia i smacznego życzę :)
UsuńWpadłam w dopłek. Nie umiem takich bułeczek piec. A serce i podniebienie rwie się, rwie.....
OdpowiedzUsuńNic prostszego tylko spróbować zrobić, a mity o niezdolności pieczenia natychmiast miną, na zawsze :)
UsuńSmacznie pozdrawiam :)
A ja bym chętnie zobaczyła wisienki w środku :)
OdpowiedzUsuńInwencja twórcza nie jest zabronioną, zatem...spróbuj.
UsuńPozdrawiam ze smakiem :)
Ja się piszę! Wyglądają znakomicie. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam i smacznie pozdrawiam :)
UsuńHej Morgano!
OdpowiedzUsuńJaki to ze mnie reporter. Po prostu idę i widzę. Przecież nie wszystko:)
A co w domu będę siedział?
Oczywiście najpierw pilnuje wszystkich obowiązków domowych:)
Piękny przepis!
Moja ciocia miała hobby kuchnię.
To jak od Niej z wakacji wracałem to zawsze o parę kilo cięższy:)
Trzeba mieć fantazję, żeby tworzyć takie przepisy.
To się nigdy nie znudzi i jest potrzebne
Smacznego!
Vojtek
Witaj :)
OdpowiedzUsuńKulinaria, to dziedzina życia nieprzemijająca. A wszelakie eksperymenty dla kochanych osób są tylko przyjemnością. Dodam tylko nieskromnie, że za słodkościami nie przepadam, nie jadam ich od dziecka prawie wcale.
Pozdrawiam smacznie :)
wyglądają smakowicie:) miłego dnia!
OdpowiedzUsuńDziękuję- wzajemnie miłego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam ciasto drożdżowe mojej babci-było lekkie, puszyste z kruszonką. Jej córce, a mojej matce już takie dobre nie wychodziło, bo było bardziej zbite i sprawiało wrażenie ciężkiego. Borówka czarna, to jedyny owoc, który toleruj w połączeniu z ciastem wszelakim(drożdżowym bądź kruchym). Mój syn lubi gotować ale do pieczenia zacięcia nie ma, więc ostatnio przyniósł mi z cukierni jagodzianki i bułeczki z ciasta francuskiego. Żałuję, że mieszkamy daleko od siebie, a ja mam problem z poruszaniem się, bo w przeciwnym razie wpadłabym na te Twoje pyszności. Pozostaje mi "lizanie cukierka przez papierek". Ukłony
OdpowiedzUsuńKochana
UsuńJa słodkości nie jem, ale drożdżowe piekę dla Bliskich- uwielbiają:)
Nigdy nie mów nigdy- może kiedyś się spotkamy, kto wie:)
Chciałaby dusza do raju, ale reumatyzmy nie pozwalają, wię raczej pozostanie nam tylko sieciowa znajomość.
UsuńI niech tak pozostanie, pozdrawiam znad porannej kawki:)
Usuń