Kochani!
Miło mi, że przybywa wciąż nowych twarzy, dziękuję, to dla Was tutaj jestem i piszę💚🌼😊
A teraz pora przejść do tematu posta.
Wyszukałam opowiadanie, które skłania do refleksji i przemyśleń.
Zbieracz trosk
"W pewnym ruchliwym miasteczku był ocieniony drzewami placyk, na którym gromadzili się zbieracze. Ludzie ci żyli z tego, co inni wyrzucali. Odkryli, że kiedy zgromadzi się dość wyrzuconych rzeczy, stają się one na powrót cenne. Mieszkańcy miasteczka uważali, że skoro coś jest na sprzedaż, to musi być warte kupna. Choć wydaje się to dziwne, tak właśnie myśleli, a to było bardzo po myśli zbieraczy.
Jeden z nich miał imponującą kolekcję butelek. Przyciągał uwagę potencjalnych klientów, uwiązawszy kilka na drzewie, by wystukiwać na nich kijkiem melodię.
Inna zbieraczka miała wózek pełen butów w nietypowych rozmiarach. Często mawiała, że ludzie mają stopy najdziwniejszych kształtów i długości, więc prędzej czy później specyficzny asortyment jej towaru trafi na odpowiednie nogi.
Byli tam zbieracze garnków i patelni, kolekcjonerzy znaczków, książek, golfowych kijów i czapeczek, komiksów itp. Jednym słowem niezła kolekcja kolekcjonerów.
Pewnego dnia do miasteczka przybył starszy człowiek, rozpytując o placyk kolekcjonerów. Niósł dużą paczkę, ale nie wydawał się zbytnio przytłoczony jej ciężarem. Znalazł wreszcie plac, gdzie zbierali się zbieracze, i stanął w jednym z jego rogów.
Oczywiście kolekcjonerzy zaraz zorientowali się, że dołączył do nich ktoś nowy i dopytywali się, co też ma w swoim pakunku. Odparł, że jest w nim tylko jego drugie śniadanie i płaszcz przeciwdeszczowy, na wypadek gdyby miało padać.
- To znaczy, że nie ma pan żadnego zbioru? - spytali. - Nie jest pan kolekcjonerem?
- Owszem - odrzekł. - Jak najbardziej. Ale to, co zbieram, nie pomieści się w paczce ani skrzynce. Zbieram ludzkie troski.
Ludziom wydało się to dziwne, więc poprosili o wyjaśnienie.
- No więc już dawno odkryłem, że jedną z rzeczy, których wszyscy mają za dużo i ciągle próbują się pozbyć, są troski, zmartwienia, kłopoty, ciężary na sercu - wszystko, co ich przytłacza i przez co mają smutne życie.
Więc proponuję, że je od nich wezmę, i wtedy czują się lepiej. Proste, nie?
Niektórzy ze zbieraczy, którzy go słyszeli, uznali, że to głupie przekonanie, które może zagrażać ich szlachetnej profesji. Rozważali nawet możliwość doniesienia nań odpowiedniemu inspektorowi.
Starzec wydawał się jednak nieszkodliwy, więc zostawili go w spokoju. Niebawem ktoś spytał, w jaki sposób odbywa się to zbieranie trosk, a on odpowiedział:
- Cóż, zapewne nawet teraz jest w twoim życiu coś, co cię trapi - jakaś troska. Opowiedz mi o niej, a ja do łączę ją do mojej kolekcji.
- Ale w czym to mi pomoże? - chciał wiedzieć pytający. - Czy sprawisz, że problem zniknie, kiedy ci o nim opowiem?
- Nie - odparł zbieracz trosk - ale lepiej się poczujesz. Spróbuj.
Więc człowiek ów opowiedział starcowi o swoim problemie. Gdy skończył opowieść, zbieracz trosk kiwnął parę razy głową, a potem nadstawił ręce, jakby chciał coś ciężkiego zagarnąć. Udał, że wsadza to do swojej paczki.
- No, zabrałem ją. Jak się czujesz? - zapytał.
Człowiek, od którego wziął troskę, odpowiedział:
- Faktycznie, czuję się lepiej. Wydaje mi się, że teraz łatwiej mi będzie uporać się z tym problemem. To na prawdę działa!
Wieść o tym szybko się rozeszła. Wkrótce ustawiła się kolejka chętnych, by oddać swoje troski zbieraczowi. Stał się najbardziej obleganą osobą na placyku.
Któregoś dnia do miasteczka przyszła kobieta idąca powoli i z wyraźnym trudem. Wydawała się tak przybita, że ludzie natychmiast zaprowadzili ją do zbieracza trosk. Kiedy ten wyjaśnił jej, czym się zajmuje, zaczęła zawodzić:
- Och, nie wiecie nawet, ile trosk, zmartwień i cierpienia jest na tym świecie. Przychodzę właśnie z miasta, gdzie trosk i krzywd jest więcej niż gdziekolwiek. Wszyscy cierpią i nikt nie ma już żadnej nadziei. Najgorsze, że władcy tego miasta prosperują i kwitną na troskach zwykłych ludzi. To straszne, rozpaczliwe miejsce. Musiałam stamtąd uciec. To jedyna nadzieja, jaka mi pozostała.
Zbieracz trosk słuchał z uwagą. Wstał, powoli uniósł swój pakunek ruchem, w którym było więcej bólu, niż dotychczas widziano. Po dłuższym milczeniu wolno wyrzekł słowa:
- Muszę tam iść.
Mieszkańcy miasteczka i kobieta zaczęli protestować.
Nie chcieli stracić zbieracza swoich trosk. Obawiali się, że tamto miasto może okazać się ponad jego siły. Błagali go, by został. - Starzec wymknął się w środku nocy, bo nie chciał, by jego odejście było przyczyną smutku i ciężarem dla ludzi, którym pomagał.
Po niedługim czasie w miasteczku pojawił się znużony, przybity młody człowiek. Ludzie domyślili się, że przybył z tamtego miasta. Zajęli się nim najtroskliwiej jak umieli, a gdy poczuł się lepiej, zapytali, czy słyszał coś o starcu, który udał się do miasta parę tygodni wcześniej.
- Czy słyszałem? Całe miasto o nim mówi! Nic nie wiecie?
- Nie - odrzekli chórem. - Opowiedz, co się zdarzyło.
- Ten człowiek przybył cichaczem do miasta i z początku nikt go nie zauważał - relacjonował młodzieniec. - Później zaczęto go widywać, jak rozmawia z ludźmi -a właściwie głównie ich słucha. Kiedy ktoś skończył do niego mówić, on kiwał głową i robił taki dziwny gest rękoma, a ta osoba zaczynała czuć się lepiej.
- Pierwszy raz od dawna - ciągnął młodzieniec - ludzie w mieście poczuli się lepiej i wstąpiła w nich nadzieja.
- Wiemy jak to jest. Tutaj też to robił - powiedzieli miejscowi.
- No i władze dość szybko go zauważyły. Powiedziano mu, żeby się wynosił i przestał wtrącać w cudze życie. A on po prostu odmówił - rzekł młody człowiek.
Posmutniał, a z gardła wydobył mu się zduszony szloch. Mówił dalej:
- Najpierw wtrącili go do więzienia, ale i tam zbierał troski współwięźniów. Uznano więc, że jest wywrotowcem i zagrożeniem dla całego ładu i systemu kontroli. Więc został stracony. Słuchaczom zaparło dech. Niektórzy zaczęli płakać.
- Przykro mi, że przynoszę wam tę smutną wieść o waszym przyjacielu - powiedział młodzieniec. - Był też i moim przyjacielem. Naprawdę go obchodziłem.
I mówił dalej:
- Lepiej mi teraz, gdy wam o tym powiedziałem, choć to bolesne dla nas wszystkich. Zupełnie tak jak wtedy, gdy on za życia wysłuchiwał ludzi i uwalniał ich od trosk.
Umilkł nagle, uświadomiwszy sobie coś, co czyniło lżejszym jego brzemię.
- To nadal działa! - wykrzyknął. - Zbieranie trosk nadal działa. Wy możecie odebrać mi moje, a ja wasze.
On nam tylko pokazał, jak to robić! Młodzieniec zerwał się z miejsca pełen nowych sił i ducha.
- Wracam do miasta!
- Ale co tam będziesz robił? - spytało parę osób. -Znowu będziesz cierpiał. Tam jest zbyt wiele trosk i krzywd.
No właśnie! Właśnie! - odparł. - Dlatego wracam. Będę zbieraczem trosk".
Leo Remington
Każdy z nas ma swoje małe lub większe smuteczki.
Podzielcie się tutaj nimi, aby było Wam lżej na sercu i żeby na nowo powrócił uśmiech.
Ja martwię się o Mamę, nie może znaleźć sobie miejsca, po śmierci Taty.
Innym smutkiem jest powolne odchodzenie mojej kosmetyczki Ani z Ukrainy. Jest na oddziale paliatywnym.
Trochę wkurza mnie nadal nieprzeprowadzony remont łazienki!
Ale, szukam wciąż pozytywów, choć innych obdarzam uśmiechem. Nic nie kosztuje, a pomóc może.
Czarne chmury, tak jak na niebie, tak i w naszym życiu, kiedyś miną.
Kochani! życzę Wam: zdrowia, pogody ducha, tylko samych dobrych, pozytywnych wiadomości i zdarzeń🌷💛😊
do posłuchania
Cytat do przemyślenia:
"Twój smutek jest darem. Nie odrzucaj go. Nie spiesz się. Żyj w pełni i używaj go jako paliwa do zmian i rozwoju". – Maxime Lagacé
Moja czytelnia📖📒📘📕
Wszystkim Wydawnictwom pięknie dziękuję za przesłane recenzenckie egzemplarze📚📗📙📖💝
Z Wydawnictwa bo.Wiem- pięknie dziękuję, otrzymałam do recenzji 2 książki.
Poruszającą pt. "Jedyna córka" z Serii z Żurawiem.
Autorka Guadalupe Nettel przedstawia w niej rolę macierzyństwa meksykańskich kobiet.
Moja ocena 8/10
Wydawnictwo Filia do recenzji przysłało bardzo emocjonującą powieść historyczna, pt. "Victoria".
Autorka Paloma S'anchez-Garnica opisuje powojenne losy Victorii Kiesler, jej córki Hedy i siostry Rebekki.
Jest miłość, zazdrość, agenci, przemoc, a także Sowieci, Amerykanie, Niemcy.
Polecam!
Moja ocena 8/10
Mega ciekawe 2 książki przyszły z Wydawnictwa Naukowego Helion:"Bunt komórek. O faktach, mitach i zagadkach raka" i "Świat mikrobiomu. Bogactwo niewidzialnego życia w naszym ciele".
Przeczytałam pierwszą pozycję, której autorami są: T.Michael McCormick i dr Richard J. Jones.
Mamy dwa spojrzenia na arcyciekawy temat, a mianowicie humanisty i naukowca.
Bardzo dobrze opracowany temat, mnóstwo danych.
Z serca polecam!
Moja ocena 9/10
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa MANDO, mogłam przeczytać ciekawą książkę "Rok w PRL. Codzienność na kartki".
Autor Łukasz Modelski w swojej opowieści przytacza fakty dotyczące świata: polityki, kultury, przemysłu, sportu, życia codziennego oraz, jak na tamte czasy przystało, obchodzone uroczyście dni ludzi pracy np. chemika, marynarza, pracownika przemysłu spożywczego.
Polecam, zwłaszcza młodemu czytelnikowi!
Moja ocena 8/10
I jeszcze jedna z MANDO, pt. "Z miłości" z cyklu Motywy zbrodni, tom 1. Autorką jest Marta Ryczko.
Anna Kaczmarek, to młoda podcasterka true crime, która chce zbadać niewyjaśnioną sprawę morderstw młodych dziewczyn sprzed lat.
Moja ocena 7/10
Kolejna, tym razem z Wydawnictwa Novae Res nosi tytuł "Zagubiony ślad", napisana przez Aleksandrę Potter.
Główna bohaterka jest dziennikarką śledczą, wraz z mężem- prokuratorem zajmują się sprawą przestępcy.
Ona ma napisać artykuł, a on go kiedyś skazał za morderstwo.
Moja ocena 6/10
Inna tematyka, bo z dziedziny psychologii.
Książka- poradnik "Nić Ariadny. W poszukiwaniu siebie i wewnętrznej harmonii".
Autorka Agnieszka Wawrzyniak-Pieniążek na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji pięknie opracowała tytułowy temat.
Polecam!
Moja ocena 8/10
Ja staram się odganiać swoje smutki, gdyż wiem, że zamartwiając się, będę tracić piękne chwile.
OdpowiedzUsuńMorgano rozumiem co przeżywasz. Od śmierci mojego ojczyma minęło ponad cztery lata, a mama nadal nie może sobie z tym poradzić, tym bardziej że brakuje męskiej ręki do pomocy. Remonty to temat rzeka, my miałyśmy zaplanowaną wymianę rynien, a okazuje się że coś innego jest pilniejsze. Nie wszystkie czarne chmury mijają, niektórych problemów zdrowotnych nie da się naprawić, trzeba się cieszyć że jest się samodzielnym i nie jest gorzej. Dla mnie i mamy każdy dzień to walka. Rano dziękuję Bogu za nowy dzień, który mi dał i proszę o siły do pracy, wieczorem dziękuję za wszystko, co udało się zrobić i za dobre rzeczy. Wszelkiego dobra Morgano. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCiekawy cytat. Każdy z nas się z czymś zmaga.
OdpowiedzUsuńŁadna i pokrzepiająca historia. Tylko jakaś taka nierzeczywista...
OdpowiedzUsuńBardzo mądra opowieść, taka z morałem i dająca do myślenia.
OdpowiedzUsuńZastanowiłam się przez chwilę i... w tym momencie nie mam żadnych trosk, naprawdę. Nie mówię o rzeczach, które bym chciała, czy które mi się marzą, tylko pomyślałam o jakichś ewentualnych troskach i naprawdę w tym momencie nie mam żadnych :) To chyba dobrze.
A tak w ogóle, to staram się myśleć wyłącznie pozytywnie. Już wiele razy przekonałam się, że pozytywne myślenie przyciąga same dobre rzeczy... szkoda mi czasu na smutki i ponure myśli. Zwłaszcza od czasu, jak moje wyniki okazały się dobre :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Nie ma życia bez zmartwień. Ja także staram się odganiać je, nie myśleć. Wiem jednak że będzie coraz gorzej, z Polską naszą ojczyzną.
OdpowiedzUsuńDobrze jest czasem podzielić się z kims swoimi troskami. Wtedy choć przez chwilę jest nam jakby lżej. Nikt nie może sam dźwigać wszystkich smutków świata. Piękne opowiadanie dające do myślenia wzruszające. Ściskam najmocniej Morgano.
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie. Każdy może być zbieraczem trosk, chciałabym nim być
OdpowiedzUsuńdla mojej rodziny. Serdecznie pozdrawiam Morgano :)
Śmierć kogoś, z kim spędziło się większość życia, jest szokiem strasznym.
OdpowiedzUsuńMoja bliska koleżanka straciła męża w styczniu. Na szczęście, z pomocą przyjaciół i rodziny pozbierała się, choć wieczorem uroni łezkę...
Witaj końcówką kwietnia Morgano
OdpowiedzUsuńJak zawsze piękna i mądra opowieść.
Każdego z nas spotykają różne zmartwienia, problemy... Czasem warto się z nimi z kimś podzielić, chociaż niekiedy nie jest to łatwe. Zazwyczaj dusimy wszystko w sobie.
Dawno nie było Cię u mnie.... Coś się stało? Po prostu zastanawiam się...
Pozdrawiam poświątecznie pachnącymi bzami.
Witaj majem Morgano
UsuńDziękuję za dobre słowa. Nie spodziewałam się jednak, że będzie ich aż tyle...
Dobrego dnia życzę i przesyłam obłędny zapach laurowiśni
Moje bolączki to temat na książkę, nie będę się tutaj rozwodzić. Ale skupiam się w życiu na tym co dobre, dlatego emanuje dobrym nastawieniem. :)
OdpowiedzUsuńOpowieść o życiu i o tym wszystkim, co może nam przynieść. O tym jak ważna jest obecność kogoś, komu możemy powierzyć nasze radości i troski, a on nas zrozumie i wesprze.
OdpowiedzUsuńBywało różnie, trudno też, ale teraz nie mam powodów do narzekania. Zmieniłam też podejście do życia i sposób wartościowania, a to zdecydowanie pomaga!
Nie oczekuję zbyt wiele i cieszę się z małych rzeczy:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Troski większe lub mniejsze ma każdy, a ludzi którzy chcieliby ich wysłuchać jest niewielu. Wszystko mija, dobre chwile nie trwają wiecznie i te złe też.
OdpowiedzUsuńŁatwiej jest przejść przez smutki, kiedy ktoś wysłucha. Aczkolwiek nie zawsze są chętni do słuchania.
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie, choć wprowadza w dosyć nostalgiczny nastrój...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i piękne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCóż, z wiekiem pojawiają się problemy zdrowotne. Ważne, aby nie myśleć o tym cały czas, a mimo wszystko cieszyć się życiem.
Pozdrawiam serdecznie Morgano.
Historia skłaniającą do przemyśleń. Trochę już żyję na tym świecie i wiem, że kiedyś ludzie potrafili słuchać jeden drugiego. Teraz poświęcenie drugiemu uwagi to towar deficytowy . Ale takie czasy. Życie pędzi szybko, każdy ma swoje... Penelopa
OdpowiedzUsuńSkupiam się na radosnych chwilach i zdarzeniach, w takiej energii smutki i troski bledną. Mam przekonanie, może i błędne, że przydając troskom uwagi, opowiadając o nich, dodaję im siły. U mnie to działa.💚
OdpowiedzUsuńSmutki nieustannie przeplatają się z radościami, taka to nasza życiowa sinusoida... Nigdy nie jesteśmy gotowi na śmierć, zwłaszcza bliskiej nam osoby, a czy czas goi rany? Może pozornie, może częściowo, ale całkowicie nigdy... Po każdej burzy jednak wychodzi słońce...
OdpowiedzUsuńNie chcę się martwić, a szukać rozwiązań, zrozumienia i akceptacji. Bardzo ładna przypoqieść. Serdecznie pozdrawiam i życzczę przyjemnego miesiąca maja.
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść, bardzo poruszająca. Dziękuję, że się nią podzieliłaś – daje do myślenia i naprawdę dodaje otuchy. Czasem samo wypowiedzenie swoich trosk głośno, nawet w takiej przestrzeni jak ta, przynosi ulgę. Trzymam kciuki za Twoją Mamę i Anię, bardzo współczuję i rozumiem, jak trudno jest patrzeć na czyjeś cierpienie. Uśmiech, dobre słowo – to naprawdę dużo. Dziękuję, że przypominasz, że możemy się nawzajem wspierać. 💛🌷
OdpowiedzUsuńPięknie Wam dziękuję za obecność, komentarze, pozdrowienia, odwiedziny💚🌼😊
OdpowiedzUsuń