czwartek, 13 października 2016

Ukłon w stronę nauczycieli

  Witam pięknie miłych gości na moim blogu:)
Jak co roku o tej porze przypominam mój post o nauczycielach, bo tak podpowiada mi serce:)
Jutro święto wszystkich nauczycieli, pedagogów, wychowawców, pracowników szkolnictwa.
Zatem świetna okazja, aby powspominać dawne, dobre czasy, swoją szkołę i nauczycieli z tamtych lat. Bo takich pedagogów, jak dawniej, oddanych, życzliwych, pełnych dobroci- dziś jest niewielu.
Chciałabym choć na chwilkę cofnąć czas, usiąść na nowo po raz pierwszy w szkolnej ławce, ubrać granatowy fartuszek z białym kołnierzykiem...ech- łezka już się w oku  kręci.
Rozpocznę wspomnienia od szkoły podstawowej. Był rok 1970, moja pierwsza klasa. Pamiętam swoją pierwszą Panią wychowawczynię. Uczyła nas muzyki, a nadto rozmiłowała w czytaniu książek. Prowadziła bibliotekę szkolną. Pięknie grała na skrzypcach i opowiadała o znanych kompozytorach. Zachęcała do czytania książek. Byłam prymuską w tym ostatnim.
Większość moich nauczycieli, to kobiety. Niektóre bardzo: ostre, wymagające, inne opiekuńcze, ciepłe, przyjazne, niczym koleżanki.
Z każdą z nich, piszę o szkole podstawowej, można  było porozmawiać po lekcjach, zawsze miały dla nas czas. Zauważały, gdy dzieje się coś niedobrego, delikatnie pytały o powody naszego smutku, opuszczenia w lekcjach.

/Tokarnia - Park Etnograficzny Muzeum Wsi Kieleckiej - wnętrze klasy w szkole /


Pamiętam, a było to w IV klasie, chorowałam dosyć długo na chorobę zakaźną, byłam w szpitalu. Pani Jadwiga K. od matematyki, bardzo ostra, wymagająca, pomagała mi po lekcjach nadrobić matematyczne zaległości. Po wielu, wielu latach, kiedy już pracowałam, spotkałam ją przy jakiejś okazji. Pięknie jej się ukłoniłam, podziękowałam wzruszająco za tamten szkolny czas, przypomniała sobie i z łezką w oku uścisnęłyśmy się serdecznie.
Kolejna Pani wychowawczyni, uczyła j. polskiego Grażyna B.. Kochałyśmy się wszystkie w jej przystojnym synu. Była bardzo ciepłą osobą, miłą, chętnie organizowała plenerowe wycieczki.W ogóle w tamtych czasach było wiele wyjść w teren, takich lekcji na powietrzu.
Wspominam je bardzo dobrze.
Dzięki niej wzmocniłam się w umiłowaniu j, polskiego.
Szkoła podstawowa nadal, ale zmiana miejsca zamieszkania. Nowe środowisko, nauczyciele, koledzy. I tu miła niespodzianka. Spotkałam kolejną cudowną Panią od chemii, fizyki. To moja wychowawczyni  z klasy VI i VII- Maria P., z którą niedawno wymieniłyśmy zdjęcia z tamtych lat i powspominałyśmy, choć tylko wirtualnie. Odszukałam ją na portalu społecznościowym. Po tylu latach, pamiętała mnie i nasza klasę
I tutaj poznałam Lidkę K.- moją wspaniałą przyjaciółkę. Pisałam o niej na blogu już.
Środowisko wiejskie, a tam pobierałam naukę, do klasy ósmej,  różniło się od miejskiego. Każdy każdego znał, nauczyciele uczyli moją mamę, ciocię. Często je porównywano ze mną. Zaznaczę, że mama była zdolną, pilną uczennicą, a ciocia odwrotnie.
Dawniej nie było żadnych forów, znajomości, innego traktowania. A były, to czasy: bicia po łapach, kar- cielesnych także, częstych kontaktów z rodzicami w razie potrzeby.
Byłam spokojną uczennicą, nieśmiałym dzieckiem, zatem było dobrze.
Kto z tamtych czasów nie pamięta Pani woźnej?  dbała o porządek, ale i nasze bezpieczeństwo na korytarzach. A przecież w baletkach, czy śliskich kapciach idealnie się ślizgało po wypastowanej podłodze.
Nigdy swoich nauczycieli nie darzyłam nienawiścią, pomimo ich nie raz srogich min, częstego odpytywania na stojąco na środku klasy, czego nie lubiłam. Ale- byłam pilną uczennicą, zatem to mały strach.
Klasa VIII, to wyjazd do dużego miasta. Inne wymogi, nowe środowisko, modnie ubrana młodzież.Ale dałam radę, dogoniłam materiał, dopasowałam do kolegów. Ale dalej- nieśmiała ja. Tu były pierwsze koleżeńskie zażyłości, pierwsze zauroczenie kolegą, pierwsze koturny i prywatki.
Szkoła średnia, to 4 lata liceum i bardzo trudne czasy. Stan wojenny, pustki w sklepach, męczące, długie dojazdy. Ale i "złote serce" naszej wychowawczyni od chemii- Pani Izabeli O. To ostra, wymagająca nauczycielka, ale za swoją klasę oddała by wiele.
Wspomnień wiele, wzruszeń także. Ale wiem jedno, moi nauczyciele, to prawdziwi pedagodzy z powołaniem, oddaniem, anielską cierpliwością, a nade wszystko wiedzą, którą starali się nam przekazać w całej pełni.
Wielu z nich odnalazłam na wspominanym portalu- podziękowałam im serdecznie za tamten trud. Uważam, że tak trzeba, a malutkie- dziękuję, nic nie kosztuje, a sprawia tak wiele radości.
Wszystkie nazwiska doskonale pamiętam, ale piszę tu tylko inicjały, bo nie wiem, czy wymienione osoby życzyły by sobie rozgłosu.
Pamięć o dobrych, mądrych, cennych ludziach powinna być wieczną. A nauczyciele do takich właśnie należą.
Składam Im dziś hołd wdzięczności, z wyrazami szacunku dla niełatwej pracy z dziećmi. A także dziękuję z serca za tamte piękne lata spędzone w szkolnych ławkach, murach :)
Wszystkim pracownikom oświaty- moc serdeczności :)
A, jakie są Wasze wspomnienia szkolne z dawnych lat?
Pozdrawiam mile wszystkich czytających mojego bloga, a  szczególnie dziś -obecną Panią wychowawczynię mojego syna- wspaniała osoba:)


moja ulubiona piosenka o nauczycielach- klik

Motto na cały tydzień :

"Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to,
to, czym dzieli się z innymi".
Jan Paweł II

12 komentarzy:

  1. Piękne wspomnienia Bożenko, ja też nie raz wspominam szkolne lata i powiem ,że najmilej wspominam tych nauczycieli,którzy dużo wymagali a jednocześnie dużo nauczyli. Szkoda,że już wielu nie ma wśród nas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam nauczycieli nawet po nazwiskach, choć minęło mnóstwo lat.
      Tych wymagających i "ostrych" pamięta się lepiej.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Każdy chyba w sercu ma tych dobrych i tych kiepskich nauczycieli. Bo i tacy bywali w moim życiu. Brat, bratowa, to nauczyciele. Jestem przez lata bliska tematu SZKOŁA.
    Nie mają lekko, zwłaszcza teraz i nie tylko o system chodzi. O młodzież, która bywa bardzo trudna, a mozliwości nauczyciela ograniczone. Pozdrawiam Morgano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mam w rodzinie nauczycieli.
      Dawniej szkoła wyglądała inaczej, podejście do nauczycieli inne, dzieci grzeczniejsze.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Piękny post:)
    W pamięci zostają Ci, co potrafili wzbudzić autorytet- wymagający ale sprawiedliwi.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mile wspominam moich nauczycieli, nie wszystkich, ale kilkoro. Cieplej myślę o tych, którzy nie za bardzo zachodzili mi za skórę - a był ze mnie niezły gagatek:))

    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich nauczycieli i uczniów- pamięta się długo:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Piękny, wzruszający tekst. Mnie jest dodatkowo przyjemnie, bo wśród moich najbliższych jest kilkoro nauczycieli. Podchodzą do pracy z pasją i życzliwością do dzieci.
    Miałam też złych i wrednych nauczycieli.
    Ale przecież w życiu różnie bywa.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    P.S. Zajrzyj proszę na pocztę, bo wysłałam Ci list.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauczyciel, uczeń- też ludzie, zatem bywają i dobrzy i mniej wzorowi.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Ja, jako były nauczyciel niezmiennie przeżywam to święto i zwykle piszę o tym na blogu. W tym roku, w nawale pracy pomimo zaproszenia nie wziąłem udziału w obchodach i trochę tego żałuję.
    Niestety, coraz mniej byłych uczniów pamiętało o życzeniach. Boczny tor jest wyraźnie oznakowany.
    Nie podoba mi się podejmowana reforma szkolnictwa, a zwłaszcza zakres zmian w podstawie programowej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje odwiedziny i komentarz:)
      Szacunek do nauczycieli- zawsze !
      Pozdrawiam:)

      Usuń