niedziela, 4 września 2016

Na samotność skazują człowieka przyjaciele !

Witam na moim blogu wszystkich gości oraz nową twarz Ariadnę:)
Dzisiejszy post, trudny dla mnie, rozpocznę od cytatu, bardzo mądrego:

"Le­piej poszu­kać so­bie no­wego przy­jaciela niż płakać po dawnym"
Seneka Młodszy 

Cóż, to jest przyjaźń?  według słownika PWN, to:
 "bliskie, serdeczne stosunki z kimś oparte na wzajemnej życzliwości i zaufaniu; też: życzliwość, serdeczność okazywana komuś".
A, jak jest w życiu codziennym? czy nie za bardzo szastamy słowem "przyjaciel"? 
Opiszę moją pierwszą przyjaciółkę Lidię.
Działo się w szkole podstawowej w 6 klasie.
Od razu "wpadłyśmy sobie w oko" i "przylgnęłyśmy"do siebie. 
Ona zakompleksiona, bardzo ładna dziewczyna, a ja nieśmiała, "szara myszka".
Uzupełniałyśmy się idealnie. Każdy wolny czas spędzałyśmy razem, przeważnie na częstych rozmowach, poważnych, jak na nasz wiek.
Dawniej młodzież była poważniejsza, niż ta, którą obserwuję dziś. 
Być może dlatego, że miałyśmy codzienne obowiązki i uczono nas odpowiedzialności. 
Nie było na wsi czasu na nudę i marudzenie, że czegoś nie zrobimy, nie chce nam się lub coś boli!
Nasza przyjaźń rozwijała się powoli, rozkwitała, niczym piękny kwiat. 
Lidka miała młodszą siostrę, ale zarozumiałą. Nie miały ze sobą dobrych relacji.
Nastolatki wolą porozmawiać z kimś obcym, niż rodziną.
Wracając do naszej przyjaźni, trwała do czasu naszych rozjazdów do szkół średnich. 
Lidzia pierwsza wyjechała. Pisała rzadko, aż pewnego dnia korespondencja zanikła całkowicie.
Słyszałam, że  po czasie wpadła w kłopoty, którymi nie chciała mnie zamartwiać. 
Mnie też los rzucił w odległe strony.
Szukałam z nią kontaktu niejednokrotnie, niestety bez efektu.
Odległość zrobiła swoje. 
Wiem od mojej mamy, że nie ułożyło jej się w życiu, jest panną z dziećmi. 
Chciałam ją odnaleźć przez jej rodzinę, ale ona od nich także się oddaliła. 
Rodzice rozwiedli się dawno temu, czego nie mogła im wybaczyć, a nawet obwiniała za to siebie. 
Była wrażliwą istotą.
Przyjaźń nasz była szczera, bardzo wierna, jak na tamte niełatwe czasy.
Myślałam sobie, że gdybyśmy nie wyjechały nadal żyłybyśmy w przyjaźni.
Czas i los napisał inny scenariusz.
Później były koleżanki, ale przyjaźni, takiej jak tamta nie było. Dlaczego? 
Byłam, z wiekiem coraz mniej jestem osobą zbyt ufną, łatwowierną, pomocną, bezinteresowną. 
Ponadto wrażliwą na krzywdę ludzką, nawet tę obcą. 
Często wykorzystywano te moje atuty i krzywdzono, świadomie lub nie.
Kilka lat temu skrzywdzono mnie okrutnie, nadszarpnięto moją reputację, próbowano zniszczyć psychicznie. 
Zamknęłam się w sobie, nie zwierzałam nikomu.
Wtedy poznałam Magdę (imię zmienione) przez internet na forum kobiecym.
Była miła, wyrozumiała, wysłuchała mojej historii, obiecała pomóc.
Dla mnie wtedy zwykła rozmowa była czymś dobrym, pomocnym, jakby "światełkiem w tunelu".
Wszystko było dobrze, do czasu spotkania, a dzieliła nas duża odległość.
Madzia chciała mnie poznać osobiście.
Mówiła, że rozmowa w cztery oczy, wypłakanie się, wyciszenie  pomoże na zawsze zapomnieć o wyrządzonej mi krzywdzie.
Wierzyłam jej słowom, bo rozmowy przez internet wydawały się szczere.
Nareszcie spotkanie po 5 latach internetowej znajomości doszło do skutku.
Poznałam jej męża, mamę. Było miło.
Madzia wyciągała ode mnie różne informacje na temat osoby, która mnie skrzywdziła.
Obmyśliła plan "zemsty".
Jak się później okazało nawiązała serdeczną więź z tą osobą.
Do mnie opowiadała niestworzone rzeczy na ten temat, a za plecami "wyniszczała" mnie, a nie głównego winowajcę.
Bez żadnych skrupułów, okłamując mnie przez cały ten czas, stwierdziła krótko "przez grzeczność" odbiera od niego telefony.
Choć zarzekała się kiedy, że to zły, podły, nic nie warty człowiek, że powinien ponieść karę za wyrządzoną krzywdę. Nawet mówiła, że takich ludzi powinno się piętnować, a jego dane opublikować.
Wykorzystała moje zaufanie, zniszczyła wrażliwość, zdołowała, pozbawiła wiary w znalezienie prawdziwej przyjaźni.
Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie kogokolwiek obdarować tak zaszczytnym mianem "Przyjaciela", choć bardzo chciałabym.
Wiem, że to słowo wiele znaczy i wymaga. Ale warto poświęcić czas, a nawet życie dla kogoś, kto tego jest wart i na to zasługuje.
Bardzo przepraszam za długi tekst, ale pisany jest pod wpływem emocji.
A wtedy piszę, co serce dyktuje.
Napiszcie proszę o Waszych nietrwałych przyjaźniach oraz straconym zaufaniu do bliskiej osoby.
Za szczere komentarze bardzo dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie na najbliższy czas, życzę słoneczka  i pogody ducha:)

słucham sobie- klik

/róża z mojego ogródeczka/

Motto do zapamiętania:

"Praw­dzi­wa przy­jaźń to dos­ko­nała har­mo­nia te­go, co ludzkie z tym, co boskie".
Cyceron

14 komentarzy:

  1. Dwie przyjaźnie odeszły w zapomnienie, wiara w człowieka też, chociaż nie generalizuję, ale wiem, ze przyjaźń to rzadkie zjawisko, nietrwałe i złudne. Uściski Morgano.

    OdpowiedzUsuń
  2. "gdzie są dziś moi przyjaciele? Nie wiem. Niczego dziś ode mnie nie potrzebowali..."

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo to przykre co piszesz :(
    Czasami zycie pisze za nas scenariusz i wspólne drogi się rozchodzą. Ciężko później się odnaleźć w wielkim świecie. Ja mam to szczęście, że w dalekim świecie poznałam osobę, którą mogę nazwać swoja przyjaciółką. Od początku doskonale się rozumiałyśmy, ona bardzo pomogła mi w trudnych chwilach. Ostatnio udało nam się spotkać po 6 latach! I mimo dużej odległości nas dzielącej już planujemy następne spotkanie.
    Życzę Ci abyś mimo wszystko nie traciła wiary w ludzi i spotkała na swojej dodze taka prawdziwą przyjaciółkę od serca! :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dziecka ostrzegano mnie przed zbytnim zaufaniem i przed niesprawdzoną przyjaźnią . W rodzinie były smutne przykłady , niestety jeszcze smutniejsze od tego co tu napisałaś. Dlatego nie mam takie przykłady z mojego życia. Pozdrawiam Bożenko serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Napiszę tylko tyle że przyjacielem może być każdy człowiek tylko na to miano należy zapracować mam na myśli dobroć cierpliwość wyrozumiałość i samemu tak czynić serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Ci współczuję, to musiało być trudne, bardzo przykre przeżycie. Jednak ciężko się żyje samemu, dlatego warto mieć wokół siebie nie tylko rodzinę, lecz także kilkoro przyjaciół lub choćby dobrych znajomych. Pytasz, jak z tym u mnie? Zbyt ostrożnie, uważnie, zachowawczo.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja chyba jestem szczęściarą: pierwsza i najstarsza przyjaźń trwa od naszego siódmego roku życia, kolejna od czasów studenckich a trzecia, lokalna już kilkanaście lat. Mam trzy PRZYJACIÓŁKI! Owszem, po drodze były "rozczarowania" wobec innych bliskich osób, z którymi otarłam się o przyjaźń, ale żalu we mnie nie ma. Widocznie nie dane nam było;) Mam też epizod drastycznego ucięcia z kimś znajomości za właśnie niegodziwość, ale to już historia.
    Jestem jedynaczką, nie wyobrażam sobie życia bez przyjaźni.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jak to ja zapomniałam o moich dwóch rodzynkach płci męskiej ;) To specyficzna przyjaźń ale w obu przypadkach trwa już kilkadziesiąt lat :D

      Usuń
  8. "Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem." - Albert Camus
    A zdrada rzekomego przyjaciela boli najbardziej.
    Cóż podobno najlepszych przyjaciół, Morgano, poznaje się w biedzie. Tyle, że też biednych!
    pozdrawiam i zapraszam na w i c o b r a n i e

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo różne z tą przyjażnią bywa.
    Ja chyba miałam trochę szczęścia, bo od lat mam dwie bardzo serdeczne i prawdziwe przyjaciółki.
    U mnie podobny temat.
    Zapraszam.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie zawiedli mnie przyjaciele. Mam taka grupkę, niedużą, ale sprawdzoną na wszystkich frontach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję wszystkim za szczere komentarze:)

    OdpowiedzUsuń
  12. W podstawówce miałam przyjaciółkę Elę(pisałam o niej na blogu),która odezwała się telefonicznie po 50 latach. Jednak z tych zdawkowych rozmów wywnioskowałam, że trudno byłoby dzisiaj nam odnaleźć dawną zażyłość. W tym samym okresie uwielbiałam Mirka, bo uważałam go za bratnią duszę, on był tego typu człowiekiem, że przyjaźń z nim mogła wytrzymać próbę czasu. W chwili obecnej mam dwie przyjaciółki z dawnych lat, spełniają oczekiwania. Natomiast wielkim rozczarowaniem okazała się znajomość, którą ja traktowałam jak przyjaźń z Ireneuszem. Ta pomyłka pali mnie w środku do dziś, chociaż ostatni raz rozmawialiśmy ze sobą jakieś 20 lat temu. Zwróć uwagę na pisownię! Słowa naprawdę i nieraz opisze się łącznie. " czy na prawdę na",Myślałam nie raz, że"( oczywiście w znaczeniu wielokrotnie). Niemniej jednak gdybyś napisała Nie raz nie dwa, to wtedy rozdzielność z partykuła "nie" byłaby uzasadniona.

    OdpowiedzUsuń