Kochani!
Dużo się u mnie ostatnimi czasy dzieje... za dużo, jak na moje wrażliwe usposobienie.
Ze zdrowiem nadal nie najlepiej, a i w życiu codziennym zmiany.
Niedługo "wyfrunie" od nas najmłodszy 23-letni Syn, do swojego wymarzonego "M".
Zostaniemy sami z Mężem w naszym dużym mieszkaniu.
Nawet nie cieszy mnie już remont, nie dokończyłam go dekorować.
Wciąż pamiętam, jak przeżywałam 3 lata temu wyprowadzkę pierwszego Dziecka- Córki. Przez kilka dni nie mogłam znaleźć sobie miejsca, płakałam, byłam smutna.
Bo moja Córeczka zawsze uśmiechniętą i wesołą była. Wnosiła na co dzień wiele radości, "szumu" i ruchu.
Aby cokolwiek wróciło do "normalności" potrzeba czasu.
Proszę nie oceniajcie mnie pochopnie, że jestem "zaborczą" Mamą.
Jak każdy rodzic, tak i ja, chcę dobra dla swoich Dzieci.
Ich usamodzielnienie, zaradność, pracowitość, mądrość są wartościowymi cechami.
Podziwiam ich wciąż nieustannie za wytrwałość, upór, a przede wszystkim odwagę w dążeniu do zamierzonych życiowych celów!
Ale, jak każda Mama także martwię się, a wszystko to z miłości i troski o bezpieczeństwo swoich Pociech🤗💗💛💙
Dużo na "starość" rozmyślam, o tym co było i co jeszcze może się wydarzyć.
Nadal niezamknięta jest moja sprawa z ZUS-em! i świadczeniami!
Nie mam póki co nic, także pieniędzy!.
W wolnym czasie zajmuję się tym, co jeszcze sprawia mi przyjemność, tym co lubię i co mogę choć w niewielkim stopniu, często z towarzyszącym mi bólem, robić.
Zatem: gotuję, piekę, robię przetwory, zbieram zioła, pielęgnuję kwiaty.
/ ciasto ucierane ze śliwką/
/ sok z aronii i syrop z nawłoci /
/ brzoskwinie na moim drzewku w ogródeczku p/blokowym /
O filmach napiszę wkrótce.
Czeka także do zrecenzowania książka "Królestwo" autorstwa Jo Nesbo.
Spaceruję, ale chciałabym powrócić do tych samotnych wyjść, wtedy najbardziej się rozluźniam, częściowo zamykam, a nogi same niosą.
Obserwując piękno przyrody, przytulając się do drzew, spoglądając w niebo, można na chwilę zapomnieć o całym złu tego świata!
Aż dziw, że nie bolą nogi, pomimo moich stawowych zwyrodnień i schorzeń. Mam także nareszcie wygodne buty!
Nadal noszę tylko spódnice, spodni nie znoszę!
W przyrodzie nie widać jeszcze oznak jesieni, jedynie kasztany powoli spadają z drzew.
Chciałabym Wam podziękować za obecność na moim blogu, cierpliwość oraz pozostawione komentarze😀🧡
Miło wciąż gościć nowe twarze🤗🌺
Napiszcie proszę, co u Was się teraz dzieje ciekawego?
A na koniec takie oto mądre słowa zostawiam- ku przemyśleniu, przeczytajcie proszę.
"Istnieje na tym świecie jeden człowiek,
którego musisz naprawdę bliżej poznać.
Również wtedy, kiedy go całkowicie nie zrozumiesz.
Nie rozumiesz, dlaczego on robi to, a nie tamto,
dlaczego raz tak odczuwa, a kiedy indziej zupełnie inaczej.
Jest to człowiek, z którym musisz żyć na co dzień.
Ten człowiek siedzi w twojej własnej skórze.
Ty sam jesteś tym człowiekiem.
W sprawie szczęścia ogromne, a nawet największe
znaczenie ma fakt, by dobrze czuć się we własnej skórze.
Aby być szczęśliwym, musisz być wolnym.
Wolnym także od patrzenia i myślenia wyłącznie o sobie,
od chorobliwego przewrażliwienia,
od niecierpliwości i pożądania.
Najlepszym nauczycielem jest zwyczajne, codzienne życie.
Długie monotonne godziny, ciągle ta sama męcząca praca,
nieporozumienia i rozczarowania, choroby i kłopoty,
nie spełnione marzenia i nieuniknione starcia.
Wszystko to oszlifuje cię niczym diament.
Pod warunkiem, że potrafisz pogodzić się z tym.
Czasami jest to bolesne,
ale nie ma innej drogi do prawdziwego szczęścia.
Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas
dwóch różnych ludzi.
Jeden, który wszystko doskonale czyni
i tego człowieka prezentujemy światu.
Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy,
i tego ukrywamy.
W każdym człowieku istnieje coś takiego
jak wewnętrzny dysonans i niespójność.
Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów,
których sam często nie rozumie".
którego musisz naprawdę bliżej poznać.
Również wtedy, kiedy go całkowicie nie zrozumiesz.
Nie rozumiesz, dlaczego on robi to, a nie tamto,
dlaczego raz tak odczuwa, a kiedy indziej zupełnie inaczej.
Jest to człowiek, z którym musisz żyć na co dzień.
Ten człowiek siedzi w twojej własnej skórze.
Ty sam jesteś tym człowiekiem.
W sprawie szczęścia ogromne, a nawet największe
znaczenie ma fakt, by dobrze czuć się we własnej skórze.
Aby być szczęśliwym, musisz być wolnym.
Wolnym także od patrzenia i myślenia wyłącznie o sobie,
od chorobliwego przewrażliwienia,
od niecierpliwości i pożądania.
Najlepszym nauczycielem jest zwyczajne, codzienne życie.
Długie monotonne godziny, ciągle ta sama męcząca praca,
nieporozumienia i rozczarowania, choroby i kłopoty,
nie spełnione marzenia i nieuniknione starcia.
Wszystko to oszlifuje cię niczym diament.
Pod warunkiem, że potrafisz pogodzić się z tym.
Czasami jest to bolesne,
ale nie ma innej drogi do prawdziwego szczęścia.
Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas
dwóch różnych ludzi.
Jeden, który wszystko doskonale czyni
i tego człowieka prezentujemy światu.
Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy,
i tego ukrywamy.
W każdym człowieku istnieje coś takiego
jak wewnętrzny dysonans i niespójność.
Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów,
których sam często nie rozumie".
Phil Bosmans
Cytat do zapamiętania:
" Jesteśmy uzależnieni od naszych myśli. Dopóki nie zmienimy naszego myślenia, nie będziemy w stanie zmienić czegokolwiek". Santosh Kalwar
do posłuchania- klik
Jak Wy, bo ja nie mogę przyzwyczaić się do zmian na Facebooku i Bloggerze!, wolałam stare wersje.
Życzę nam wszystkim przede wszystkim zdrowia oraz pogody ducha oraz słonecznych, beztroskich kolejnych wrześniowych dni🍀🌻💚🌞😀
Morgano - dzieci to ptaki które wyfruwająz naszych gniazd. Moje dzieci już dawno wyfrunęły, na szczęście co pewien czas przylatują.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do siebie serdecznie bo piszę o pięknym mieście nad Odrą.
:-)
Te Twoje kulinaria, to wyglądają i smakują niesamowicie. Cały czas piekę kruchy placek z borówkami według Twojego przepisu i cały czas jest on numerem jeden dla pałaszujących.
OdpowiedzUsuńA mój "synek" (25 lat!) nie chce się na razie wyprowadzać, ale przygotowuję się do tego od jakiegoś czasu. Bo taka jest kolej rzeczy. Zawsze najlepsze było dla dziecka, ale nigdy nie zapominałam o mężu, bo wiem, że dzieci wyfruną. My zostaniemy we dwoje.
Pozdrawiam serdecznie życząc pogody ducha i jak najwięcej radości:)))
No właśnie, to ten moment, kiedy dzieci już nas nie potrzebują tak na co dzień. Nasze najmłodsze zaczyna za chwię studia, co wiąże się z przeprowadzką do Wrocławia, a jej pokój zrobił się jakiś taki pusty bez niej. Tym bardziej, że zabrała pianino i będzie mi bardzo brakowało jej grania. Ale cóż, czasu nie zatrzymamy, oby tylko wszystko pomyślnie się układało. Pozdrawiam i serdeczności przesyłam :)
OdpowiedzUsuńKochana bardzo mi przykro, że Twoje sprawy z urzędem jeszcze nie rozwiązały, ale wierzę, że wkrótce nadejdzie ten moment. Ja też teraz zajmuje się robieniem przetworów i zapasów na zimę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i przesyłam mnóstwo ciepła. �� ��
Ciekawiło mnie kiedyś jak moi rodzice reagowali w duchu na moje ciągłe nieudane wyprowadzki. Jak podeszli do tej ostatniej gdzie wyprowadziłam się tak daleko, czy też zgadywali, że i tak za miesiąc wrócę, że się nie poukłada jak zwykle? Moje życie nie było wzorowe.
OdpowiedzUsuńJesteśmy w świetnym kontakcie, oboje są czynni zawodowo i śmieję się, że mają mniej czasu dla mnie niż ja dla nich. W tym tygodniu razem jedziemy na wakacje. Nie każdy może sobie na to pozwolić, bo nie każdy ma tak fantastyczne relacje z rodzicami. Np. mojego męża z jego rodzicami na wczasach, za nic nie potrafię sobie wyobrazić.
Mam odwrotnie, w sukienkach się krępuję, w spodniach czuję się pewnie.
ważne żeby znaleźć czas dla siebie
OdpowiedzUsuńMoja czwórka już się wyprowadziła z domu jedno daleko, za granicę, drugie trochę bliżej bo do innego miasta dwójka dość blisko. pochłonęły ich dzieci. Czuję się z tym nie najgorzej, chociaż teraz przy ograniczeniach czasem to uwiera. Staram się mieć zajęcia, czas emerycki mnie nie przytłoczył. Jednak chęć zwiedzania, wycieczek przyrodniczych jest większa niż to się dzieje w życiu realnym. Serdecznie pozdrawiam i chętnie poczytam Twój blog pełen inspiracji i ciekawych pomysłów.
OdpowiedzUsuńWitam na moim blogu!
UsuńZapraszam do wspólnej wymiany zdań na różne tematy🤗🌸
Buciki prześliczne i najważniejsze, że wygodne. Skoro szczególnie dobrze czujesz się w sukienkach, spódniczkach - to je po prostu ubieraj. Wszak one pasują na każdą okazję!
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że swoje przetwory metkujesz pięknymi, drukowanymi etykietami.
Ja też lubię gdy w spiżarni nie tylko ładnie wygląda ale etykieta wskazuje mi co to jest i kiedy zrobiłam.
Serdecznie pozdrawiam:)
Kochana, mamy cechę wspólną - też chodzę tylko w spódnicach i sukienkach, nie noszę spodni.
OdpowiedzUsuńWśród tych smakowitości wypatrzyłam chyba zupę dyniową.
Serdeczności posyłam.
Ja już to dawno temu przeszłam. Obydwie córki wyfrunęły od nas na studia 250 km od domu. Nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach mogą do Ciebie wrócic. My znów zamieszkaliśmy z jedną z moich córek we wspólnym nowo wybudowanym domu po 10 latach. Tak więc nie martw się, nie wiadomo, jak jeszcze w życiu los może się potoczyć. Dzieci kochają Was i te rozłąki nie będą długie. Serce z czasem ten stres złagodzi.
OdpowiedzUsuńUściski, Morgano, przesyłam Ci na otarcie łez
Z wielkim zainteresowaniem czytałam o Twojej reakcji na wyprowadzkę dzieci. Moje już od dawna na swoim, i właściwie to ich usamodzielnienie się ( właściwie już od momentu studiów) było dla mnie wielkim powodem do radości. Dla mnie to fantastyczne, że są u siebie, samodzielne, bo przeciez to nie miejsce zamieszkania czyni z nas rodzinę. W domu zawsze jest dla nich miejsce, ale przecież to osobne byty, więc niech tam sobie kwitną coraz piękniej. Podziwiam, że robisz przetwory, ja jestem na to zbyt leniwa.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię Kochana i otulam ciepłym słowem byś nie czuła się osamotniona. Smutek i przygnębienie są normalne w takiej sytuacji, ale to minie w końcu. Ważne by o Tobie pamiętali i odwiedzali Cię :) Ściskam Cię jak najmocniej. '
OdpowiedzUsuńJakie seriale maglujesz? Ja zaczęłam teraz taki nowy na HBO Trzeci dzień z Judem Law. Troszku pokręcony ale wciąga... niebezpiecznie. Z książek to teraz następną Cherezińską zaczęłam chyba Korona krwi o rozbiciu dzielnicowym.
najstarszy wyprowadził się z domu ... ponad 10 lat temu, reszta ponad rok i w sumie, tylko przy wyprowadzce córki płakałam, może dlatego, że do innego miasta, dalej ode mnie... teraz lubię kiedy przyjeżdżają, a jeszcze bardziej, mimo, że bardzo kocham moje dzieci, kiedy wracają do siebie :))))
OdpowiedzUsuńfejs wkurza mnie bardzo i dopóki mogłam, ciągle zmieniałam na starą wersję, teraz pozostaje tylko się przyzwyczaić, niestety....
miłego dnia Morgano :)
Mój syn już 4 lata poza domem na stałe, więc zdążyliśmy się przyzwyczaić i znaleźć sposób na puste gniazdo.
OdpowiedzUsuńObiecuje sobie piec chleby i inne smakowitości na emeryturze, która wkrótce.
Ściskam mocno i zdrowia życzę, a ten ZUS to skandal!
Wrzesień, każdy myśli już o jesieni i stąd te poważne, nostalgicznie rozmyślania. Niestety są, a potem mają swoje własne sprawy, problemy i znikają z naszego życia.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci wyfrunęły już dawno:)kiedyś żartem powiedziałam ,ze mogą mieszkać do 30 a potem nawet pod most i wzięły sobie do serca moje słowa:)))dorosłe dzieci powinny mieszkać osobno,ale bardzo mi ich brakuje,szczególnie jak nie mają czasu odwiedzać rodziców,bo praca bo to bo śmo:))szczególnie teraz kiedy nawet znajomi pozamykali się w domach,nie odwiedzamy się jest to uciążliwe.Ja jestem osobą otwartą na ludzi i zwyczajnie mi ich brakuje:)
OdpowiedzUsuńObserwowałam moich rodziców po tym, jak obie z siostrą wyprowadziłyśmy się z domu. Było im trudno. Dlatego wiem, jak ważne jest pielęgnowanie więzi w małżenstwie, żeby nie okazało się, że jak dziecię nam wyfrunie z domu, to nie mamy ze sobą o czym rozmawiać. Choć my zapewniamy rodzicom atrakcje. A tak poważnie bardzo nam pomagają przy Synku.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię spódnice, a jeszcze bardziej sukienki. I Twój wpis uświadomił mi, że od dwóch tygodni śmigam w kiecce.
Zaskoczyłaś mnie syropem z nawłoci. Tyle tego dobra wokół, muszę poczytać więcej.
Pozdrawiam serdecznie
Ale sporo tych pyszności <3
OdpowiedzUsuńKochana, to że się martwisz i chciałabyś by syn został jednak z Wami to nic dziwnego i tym bardziej nie oznacza, że jesteś zaborczą matką. Pamiętam kiedy ja się wprowadzałam z domu to nawet mój tata uronił łezkę A mama jeszcze przez dwa lata próbowała mnie namówić żebym wróciła do domu 😜 to normalne i zrozumiałe, bo przecież całe ich życie od maleńkości dzieci są z rodzicami i jak się wyprowadzają to zostaje po nich pewna pustka😉
OdpowiedzUsuńWyprowadziłam się z rodzinnego domu 8 lat temu. Czy rodzicom było smutno? Pewnie tak, ale dla mnie była to szansa na samodzielność. Apetycznie wyglądają te przetwory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
To duże zmiany, nie ma co.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu rozwiążesz te najbardziej pilne sprawy. Nie ma innej opcji chyba.
Ogólnie w ostatnich latach widać wszędzie wzrost różnych, negatywnych sytuacji. Na niektóre mamy wpływ, a na niektóre to nawet aparat państwa nie ma wpływu.
W mieście rower jest też chyba bezpieczniejszy pod względem epidemii. Nie ma dużych szans na długi kontakt z drugą osobą.
Pozdrawiam!
Ja przeżywałam i przeżywam pójście córki do przedszkola tak jak by miał się skończyć świat... A co dopiero opuszczenie gniazda i wyprowadzka dziecka - domyślam się co czujesz i przytulam...
OdpowiedzUsuńKochana, cudownie jest u Ciebie jak zawsze, dziękuję za pamięć i miłe słowa <3
OdpowiedzUsuńJa jeszcze bardzo słaba jestem po szpitalu, odpisałam Ci u siebie.
Ściskam najserdeczniej i życzę ogrom zdrówka
Na pewno wyprowadzka dzieci z domu jest bardzo emocjonalna, ściskam mocno i przytulam. Moja mama bardzo przeżyła jak ja się wyprowadziłam i przez pół roku mieliśmy bardzo napięte stosunki, bo nie mogła tego zaakceptować. Ale na szczęście później udalo nam się lepiej dogadywać i teraz mamy super czas :)
OdpowiedzUsuńWitaj prawdziwą jesienną pogodą Morgano
OdpowiedzUsuńW taki dzień chętnie zjadłabym rozgrzewającą zupę z dyni.
Ciekawa jestem recenzji książki
Pozdrawiam szumem ulewy za oknem
Kochana Mamo, to przecież normalne, że Ci smutno jak dzieci wyfruwają z gniazda. Doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńPoproszę o przepisy na ciasta.
Witaj na moim blogu
UsuńPost kulinarny z ciastami- wkrótce🍩
To na pewno musi być trudny moment dla każdego rodzica. Emocje zawsze biorą gorę, nawet jeżeli chcemy to sobie racjonalnie wytłumaczyć. Czytałam kiedyś o syndromie pustego gniazda, że warto bardziej skupić się na sobie, na swoich pasjach, planach i czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Na pewno życie przyniesie jeszcze wiele pięknych chwil :)
OdpowiedzUsuńźle, jeśli nie pozwolimy dzieciom odejść bez poczucia winy. Kiedyś zasmucił mnie ptak, który wypadł z gniazda, ale znajomy leśnik słusznie zauważył, ze ptaki w swej rodzicielskiej mądrości zmuszają młode do opuszczenia gniazda, nie dając im posiłków. Dzieci muszą odejść, dla dobra rodziców i własnego. Ciesz się, zamiast płakać. Chwal, nie skarż się, doceniaj ich:))
OdpowiedzUsuńDobrego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś zaborczą matką, jesteś kochającą matką, a to różnica. Siłą nie zatrzymałaś syna, a to, że pojawiło się trochę smutku to naturalne. Nie ma co oceniać, trzeba podziwiać i tyle ;)
OdpowiedzUsuńWitam na moim blogu
UsuńJestem Mamą troskliwą, ot co 💕
Morgano, ja też tylko spódnice, czasem do cięższej pracy getry ale tylko na chwilę. Dzieci odchodzą ale jeśli dało się im korzenie i skrzydła to pofruną wysoko ale i będą wracać. I dadzą na wnuki czyli nasze ostatnie miłości.
OdpowiedzUsuńOstatnio oglądałam stary film "Uczta Babette" - polecam
Podziwiam, ze Ci się chce piec i przygotowywać przetwory mimo bólu i ograniczeń. Ileż w Tobie miłości.
OdpowiedzUsuńPosyłam Ci duzo pozytywnej energii Kochana pracowita pszczółko. Sciskam mocno jak zawsze
OdpowiedzUsuńMorgano, Twoje wypieki i zupa dyniowa wyglądają bardzo smakowicie. Narobiłaś mi smaku na tę zupę, bo bardzo lubię dynię. Zadziwiły mnie też Twoje brzoskwinie - nie sądziłam, że w polskim klimacie uda się wyhodować.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby udało się w końcu pozytywnie załatwić wszystkie sprawy urzędowe i duzo zdrowia :)))
Dzień dobry... skoro dużo się dzieje, znaczy się, że żyje się pełnią życia, a świadczyć o tym mogę chociażby twoje kulinarne pomysły. Ileż to lat nie jadłem zupy dyniowej, a jadłem chyba dwa razy w życiu. Pamiętam, że była na słodko i smakowała wybornie. Ciekaw jestem, czy Twoja dyniowa na słodko, czy pikantnie... pozdrawiam po miesiącach
OdpowiedzUsuńWitaj po dłuższej przerwie
UsuńDyniowa na ostro, bo takie smaki lubimy, a na słodko lubi Mąż🥣
Morgano, piszę dopiero dzisiaj, bo mój czas przy laptopie jest uzależniony od mojego samopoczucia.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo pracowita, wspaniałe wypieki, chlebuś, przetwory.:)
Co do dzieci, troski o Nie, to my Mamy przecież tak mamy i już.:)
Piękne kadry. :) Faktycznie intensywny wrzesień.
Buty wyglądają na wygodne. :) Tez wolę spódnice, a właściwe najbardziej sukienki od spodni już od wielu lat, więc doskonale Cię rozumiem.
Moc promyków słońca posyłam.:)
Morgano i ja nigdy nie ośmieliłabym się nazwać Ciebie zaborczą.
OdpowiedzUsuńUważam, że to są naturalne uczucia. Syn mieszkał tyle lat z Wami, wcześniej córka, więc oczywistym jest, że mieszkanie bez nich będzie wydawać się puste i możesz odczuwać smutek i poczucie straty.
Jak dopadnie Cię taka chandra, pomyśl ciepło o swoich dorosłych dzieciach i zadzwoń do nich. Najważniejsze, że są mądrzy, szczęśliwi, dobrzy. A Ty jesteś wspaniałą mamą.
Mam nadzieję, że nie wyfrunęli z gniazda za daleko i będę mogli często Cię odwiedzać.
Kochana
UsuńTroje moich Dzieci jest samodzielnych, po za domem. Dzwonimy do siebie, odwiedzamy się.
Ale choroba i moje siedzenie w domu czasem nie nastrajają pozytywnie!
Dziękuję wszystkim za pozostawione komentarze🧡😀🌸
OdpowiedzUsuń