Długie jesienne wieczory skłaniają do refleksji. Warto wtedy ugotować lub upiec coś pysznego, poczytać książkę, wybrać się na spacer lub obejrzeć ciekawy film. Najlepiej, gdy połączymy przyjemne z pożytecznym.
Dziś polecam filmy, które ostatnio obejrzałam i poruszyły moje serce.
Bardzo lubię kino japońskie ( zwłaszcza czarno- białe filmy), a stali blogowicze, którzy znają mnie dłużej, doskonale znają mój gust.
Akira Kurosawa, to jeden z najlepszych reżyserów na świecie, najlepszy w Japonii. Nie trzeba chyba nikomu przedstawiać jego twórczości.
Pierwszy proponowany film pochodzi z 1952r., a nosi tytuł: "Ikiru"- Piętno śmierci.
To smutna historia urzędnika, w tej roli doskonały Takashi Shimura, oddanego przez całe życie swojej pracy. Kiedy dowiaduje się, że jest chory na raka, postawia zrobić coś dla innych. Wybudować plac zabaw dla dzieci.
Wielkim walorem filmu jest to, że jest czarno- biały, zatem bardzo szczery, prawdziwy w obrazach, zdjęciach, dialogach.
/kadr z filmu, fot. z sieci/
Jakie więzy, relacje ich łączą po latach...?
Doskonale czarno-białe zdjęcia oraz obsada, to atuty filmu.
/kadr z filmu, zdjęcie z sieci/
A teraz inne, nowsze kino. Nadal jednak o ludzkich, czasem skomplikowanych relacjach.
Dramat: "Before We Go" -Zanim się rozstaniemy z 2014r. jest historią dwojga młodych ludzi, których los łączy w sytuacjach dla nich samych niefortunnych. Ona- Brooke (w tej roli znakomita Alice Eve), której ucieka pociąg i ma problemy małżeńskie i On (grany przez przystojnego (Chrisa Evansa)
- Nick, który jest ulicznym muzykiem i kłopoty z dziewczyną spotykają się, aby zrozumieć, jak ważną rzeczą jest w życiu otwarta, szczera rozmowa. Nie wolno oceniać nam ludzi po wyglądzie, pozorach. Ważne, co czują i myślą, głęboko w sercu.
/ kadr z filmu, fot. z sieci /
Kolejne wzruszające kino kobiece, to " Miss You Already"-Już za tobą tęsknię z 2015r.
To historia niełatwej, długiej przyjaźni, jakże różnych kobiet Milly i Jess. Jedna z nich ma pieniądze, kochającą rodzinę, lubiącą być w centrum uwagi (Milly) i spokojna, ułożona, starająca się o dziecko (Jess).
Los spłata im figla- choroba Milly i sprawdzi, jak cenna jest ich przyjaźń.
Film z gatunku dramatu i komedii, ale z przewagą tego pierwszego. Łezka poleje się nie raz, podczas oglądania.
Doskonała rola Drew Barrymore, której, jak dotąd nie znałam zbyt dobrze oraz jej towarzyszki- Toni Collette.
/kadr z filmu, fot. z sieci/
I jeszcze polskie kino na koniec.
Uwielbiam Tomasza Kota ! to aktor wszechstronnie uzdolniony, wszystkie grane przez niego role są autentyczne.
Film oparty na autobiografii niedawno zmarłego aktora Tadeusza Szymkówa: " Żyć nie umierać" z 2015r. w reżyserii Macieja Migasa, to kolejna popisowa rola Tomasza Kota.
Aktor bardzo wizualne podobny do Pana Szymkówa.
Główny bohater filmu Bartosz Kolano (w tej roli Tomasz Kot) dowiaduje się pewnego dnia, że ma raka i pozostały mu 3 miesiące życia. Pyta przyjaciela, w tej roli doskonały Janusz Chabior odpowiada, że ma 3 wyjścia. Albo popełni samobójstwo, zapije się na śmierć lub zrobi życiowy remanent.
A które z tych rozwiązań- wyjść wybierze bohater, to zapraszam już do obejrzenia filmu.
/kadr z filmu, zdj. z sieci/
Mam nadzieję, że każdy znajdzie jakiś film dla siebie i podzieli się wrażeniami. Miłego oglądania życzę.
A u mnie jesiennie, nostalgicznie, wspomnieniowo. Często rozliczam się z upływającym czasem i życiem, nawet w snach.
W pracy wiele obowiązków, ciężko czasem. Odzywają się nadal chore stawy.
Mój ogródek nadal wymaga metamorfozy. Nie mam jakoś do niego sił, ani czasu, motywacji. Pogoda także nie sprzyja przekopywaniu, sadzeniu, itp prac ogrodowych.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich moich wiernych blogowiczach i życzę udanych kolejnych, jesiennych, oby słonecznych dni:)
Z ostatniej chwili- dziś zmarł nasz wybitny reżyser filmowy i teatralny- Andrzej Wajda, przeżywszy pięknych 90 lat ! pozostawił po sobie wiele filmów godnych uwagi.
Z ostatniej chwili- dziś zmarł nasz wybitny reżyser filmowy i teatralny- Andrzej Wajda, przeżywszy pięknych 90 lat ! pozostawił po sobie wiele filmów godnych uwagi.
słucham sobie- klik
Motto na jesień:
"Liście, które jesienią spadają z drzew, chciałyby się wskazać jako przykład przemijania. Byłby to jednak zły przykład, ponieważ po kilku miesiącach drzewo wypuści nowe liście i nastanie wiosna, dokładnie taka jak była wcześniej".
Peter Rosegger
Peter Rosegger
Moje motto na jesień:
OdpowiedzUsuń"Uważam, że stres i chandra są spowodowane brakiem w dziczy. Wyjdź na zewnątrz."
Teraz codziennie gotuję swierze zupy kremy, oczywiście dyniowa na piedestale, ale wyjątkowa, bo już trzy osoby zaraziłam tym smakiem.
Super!
UsuńA, co z filmami?
Piękny wpis, rzeczywiście jest teraz czas na kino. Mój sposób na jesień to kubek gorącej herbaty z imbirem i nieodłączna robótka. Dużo słońca w sercu życzę :)
OdpowiedzUsuńBożenko, na wszystko powinien być czas, na małe przyjemnostki także.
UsuńA, że każda ma swoje, to dobrze:)
Pozdrawiam:)
To co ze jesień. W nieugiętym sercu zawsze wita wiosna i to nie zależy od metryki, ale od nas i od naszej postawy do życia w ogóle. Na film brakuje mi cierpliwości he he. buziaki-;)
OdpowiedzUsuńUluniu! jesiennie, czyli refleksyjnie także.
UsuńPozdrawiam:)
Jesień wpływa nostalgicznie, to prawda, zła pogoda nie sprzyja szczególnej euforii. Jesienią zwiększa się nasza wrażliwość. Zycze Ci odzyskania spokoju i wytrwalosci. Dziekuje za recenzje, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOdwzajemniam pozdrowienia i pogody ducha życzę:)
UsuńŻycie to teatr raz dobrze a innym razem gorzej ciesz my sie tym co mamy i ceńmy dobro które nas otacza pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI kropka:)
UsuńPozdrawiam:)
Jesień nastraja mnie melancholijnie. Nie lubię szarej, deszczowej i chłodnej jesieni. Lubię polskie kino a Tomasza Kota, bardzo.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Tomasz Kot, to aktor chyba nr 1 w Polsce!:)
UsuńPozdrawiam:)
Podziwiam, że możesz oglądać japońskie filmy. Dla mnie to udręka...
OdpowiedzUsuńKino japońskie nie jest banalne i zawsze porusza serce.
UsuńMożemy pospacerować. Raz tylko trafiłem na człowieka, który szedł szybciej ode mnie:) Miałem jemu Żoliborz pokazać. A w tym pędzie za nim dotarliśmy na Starówkę. Ale się spociłem!
OdpowiedzUsuńJa w niedzielę po raz pierwszy od chyba 10 lat w kinie byłem! Poszedłem na film WOŁYŃ. Rodzina mojego ojca pochodziła z Kresów Wschodnich. Czterech braci mojej babci Ukraińcy zamordowali w okrutny sposób. To było bardzo długo przemilczane. Nie rozmawiało się o tym nie pisano. Film ciężki. Ale życie bohaterów było jeszcze cięższe.
Pozdrowienia.
Na spacer jesteśmy umówieni, super :)
UsuńNa "Wołyniu" jeszcze nie byłam, ale słyszałam różne opinie.
Pozdrawiam:)
Ukłony Morgano. Ja natomiast polecam Ostatnią Rodzinę. Mniej Wołyń.
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie:) nie oglądałam, ale postaram się zobaczyć.
UsuńNo to jestem jak zapowiedziałam. Morgano miła, znasz już mój generalny stosunek do kina japońskiego, dlatego raczej nie zaskoczy Cię, że polecanych w tym poście filmów dotychczas nie oglądałam. Może pamiętasz, iż sporadycznie urządzam sobie wyjątki od reguły (na tę chwilę mój nr 1 to zdecydowanie „Jak ojciec i syn” w reżyserii Hirokazu Koreedy), tak więc kto wie, może i tym razem się przełamię, mimo że ogólnie mój stosunek jest chyba zbieżny z opinią Grażynki Grabinianki. Nie obiecuję, aczkolwiek chcę Cię zapewnić, że doceniam Twoją bezinteresowność. Gusta wprawdzie bywają różne, lecz recenzje jak Twojego autorstwa pomagają dokonać rozeznania w morzu ofert filmowych. Tak że szczerze dziękuję i serdecznie pozdrawiam o japońskim poranku :)
OdpowiedzUsuńPS — Na swoim blogu nawiązałaś do Japonii nie po raz pierwszy, Morgano. Jeśli kultura tego kraju interesuje Cię jakoś szczególnie, to polecam: LINK. Stronę prowadzi Pani Doktor, którą miałam prawdziwą przyjemność poznać jeszcze w Polsce, dlatego ręczę za rzetelność treści.
Dziękuję za długi komentarz, gusty są różne, jak różni ludzie.
UsuńZa polecony link dziękuję, poczytam.
Pozdrawiam:)
Jak już wiesz japońskie kino mnie nie porywa. Pozostałe propozycje być może nawet ciekawe, ale sama zgnębiona chorobą, nie mam ochoty oglądać tego na ekranie.
OdpowiedzUsuńGust filmowy odmienny od mojego, ale szanuję!
Usuń