Jak obiecałam wcześniej, dziś zaproponuję kilka filmów, które ostatnio obejrzałam.
Tematyka będzie różnorodna, lata produkcji oraz reżyserzy. Kierowałam się podczas wyboru filmu- nastrojem oraz potrzebą danej chwili.
Zachwyciłam się na nowo japońskim kinem, także animowanym.
Co jakiś czas lubię obejrzeć sobie filmy z Kraju Kwitnącej Wiśni.
To filmy, które na długo zapadają w pamięci, poruszają serce i umysł, wymagają głębszych przemyśleń.
Nie posiadam nic z japońskiej kultury, ani sztuki, a szkoda. Przydałoby się nadrobić te zaległości. Choćby filiżanka moja ulubiona do kawy lub serwis.
No dobrze, pora przejść do sedna, czyli tematu filmowego.
Pierwsza przepiękna dramatyczna opowieść, którą polecam, to: "Bin-jip" (Pusty dom ) z 2004 r. w reżyserii Kim Ki-duka.
Bohaterem jest młodziutki bezdomny Tae-suk ( w tej roli bardzo przystojny Jae Hee), który włamuje się do opuszczonych na czas urlopów mieszkań. Jakież jest jego zdziwienie, gdy jeden z lokali nie jest pusty. Siedzi w nim, po chichutku maltretowana przez męża- żona Sun-hwa. Grana przez śliczną Seung-yeon Lee.
Między młodymi ludźmi nawiązuje się nic przyjaźni, sympatii, miłości. Choć, nie jest to łatwy układ, ani związek.
Ciekawostką jest, że główny bohater nie wypowiada w filmie, ani jednego słowa. Cały film jest oszczędny w dialogi, ale to niczemu nie przeszkadza.
/kadr z filmu- zdj. z sieci/
To filmy, które na długo zapadają w pamięci, poruszają serce i umysł, wymagają głębszych przemyśleń.
Nie posiadam nic z japońskiej kultury, ani sztuki, a szkoda. Przydałoby się nadrobić te zaległości. Choćby filiżanka moja ulubiona do kawy lub serwis.
No dobrze, pora przejść do sedna, czyli tematu filmowego.
Pierwsza przepiękna dramatyczna opowieść, którą polecam, to: "Bin-jip" (Pusty dom ) z 2004 r. w reżyserii Kim Ki-duka.
Bohaterem jest młodziutki bezdomny Tae-suk ( w tej roli bardzo przystojny Jae Hee), który włamuje się do opuszczonych na czas urlopów mieszkań. Jakież jest jego zdziwienie, gdy jeden z lokali nie jest pusty. Siedzi w nim, po chichutku maltretowana przez męża- żona Sun-hwa. Grana przez śliczną Seung-yeon Lee.
Między młodymi ludźmi nawiązuje się nic przyjaźni, sympatii, miłości. Choć, nie jest to łatwy układ, ani związek.
Ciekawostką jest, że główny bohater nie wypowiada w filmie, ani jednego słowa. Cały film jest oszczędny w dialogi, ale to niczemu nie przeszkadza.
/kadr z film, fot. z sieci/
Innym filmem, który wzbudził moją uwagę jest: "Soshite Chichi ni Naru (Jak ojciec i syn) z 2013r.
Główni bohaterowie, to dwie małżeńskie pary: Nonomiya i Saiki. Na świat sześć lat temu przyszedł w każdej z nich- syn.
Okazuje się jednak, że dzieci przez pomyłkę zostały w szpitalu zamienione.
Obie rodziny borykają się z dylematem, co zrobić, jak się zachować? choć dzieli ich bardzo wiele: status społeczny i materialny, więzi i kontakty rodzinne, bardzo różne charaktery głównych bohaterów.
Najważniejszą jednak w filmie jest relacja między ojcem i synem, w jednej i drugiej rodzinie.
Na uwagę zasługują gra aktorska oraz piękne zdjęcia.
/kadr z filmu- zdj. z sieci/
A teraz pora na 2 japońskie animacje. Pierwsza: "Byôsoku 5 senchimêtoru" (5 centymetrów nad sekundę) z 2007 r. w reżyserii Makoto Shinkai.
Intrygujący tytuł, to szybkość z jaką opadają płatki kwiatów wiśni.
To trzy krótkie epizody, w których zawarta jest historia trudnej, niemożliwej do spełnienia miłości
dwojga nastolatków.
Przepięknie przedstawiona w formie baśni, nie tylko dla młodych ludzi.
/fot. z sieci, kadr z filmu/
Drugi film animowany, to:" Hotarubi no Mori e" z 2011r.w reżyserii Takahiro Omori.
Fantastyczna, wzruszająca opowieść o spotkaniu małej dziewczynki o imieniu Gina z tajemniczym chłopcem w masce na twarzy. Pewnego razu, gdy przebywa na wakacjach u rodziny, spotyka w lesie chłopca- ducha, którego nie może dotknąć, bo wówczas zniknie. Gina dorasta, a coroczne, wakacyjne spotkanie zmienia się w przyjaźń oraz miłość.
Fantastyczna, wzruszająca opowieść o spotkaniu małej dziewczynki o imieniu Gina z tajemniczym chłopcem w masce na twarzy. Pewnego razu, gdy przebywa na wakacjach u rodziny, spotyka w lesie chłopca- ducha, którego nie może dotknąć, bo wówczas zniknie. Gina dorasta, a coroczne, wakacyjne spotkanie zmienia się w przyjaźń oraz miłość.
/zdjęcie z sieci, kadr z filmu/
Polecam z serca filmy Kraju Kwitnącej Wiśni, bo to piękne, subtelne, mądre kino.
Kochani, życzę ciepłych, udanych kolejnych dni oraz przyjemnego oglądania:)
Pozdrawiam dziś szczególnie moją miłą blogową koleżankę mieszkającą w Japonii- N. Zawsze w interesujący sposób opisuje panujące tam zwyczaje oraz wstawia ciekawe zdjęcia.
Dziękuję:)
do posłuchania tradycyjna japońska muzyka ludowa- klik
Japońskie przysłowia:
"Słowa niewypowiedziane są kwiatami ciszy".
"Ten jest ubogi, kto nie odczuwa zadowolenia".
"Tylko ci, którzy się spieszą, popełniają błędy".
"Słowa ranią bardziej niż miecz".
"Zamknij na klucz to, co naprawdę myślisz".
"Trzymaj się z daleka od wszystkiego, co może ci zaszkodzić".
"Wstydu z podróży nie przywozi się do domu".
"Wielka mądrość przypomina szaleństwo".
"W sprawach pieniędzy wszyscy ludzie są sobie obcy".
Jaka niespodzianka :) I to razy 3 :)
OdpowiedzUsuńMorgano, mnie japońskie filmy zapadają przede wszystkim w uszy :P Reaguję niemal alergicznie na typowo japoński nadmiar wykrzykników, wydzieranie się, wybujałe emocje. Dlatego zwykle poprzestaję na zapoznaniu się ze zwiastunami. Ale jeden z filmów, o których piszesz, obejrzałam z prawdziwą przyjemnością i żałowałam, że wahałam się tak długo. Potwierdzam - „Jak ojciec i syn” to produkcja warta zobaczenia. Oprócz historii interesującej samej w sobie można przyjrzeć się zaskakującym, mało znanym elementom japońskiej rzeczywistości. A przede wszystkim dotrwać do końca bez uczucia zmęczenia psychicznego.
Kojarzę też jedno anime, ale tylko za sprawą piosenki, która kiedyś pokazała mi się na YouTube. Smutna, lecz może chciałabyś posłuchać w całości, więc proszę, będzie łatwiej odszukać: Yamazaki Masayoshi (wg tutejszej zasady nazwisko ma pierwszeństwo przed imieniem) 山崎まさよし / One more time, One more chance. A do tłumaczenia tekstu na język polski podaję konkretny link, stamtąd materiały raczej nie znikają, oto on: http://www.tekstowo.pl/piosenka,yamazaki_masayoshi,one_more_time__one_more_chance.html
Dziękuję Ci ślicznie, że tak miło o mnie wspomniałaś, wzruszyłam się. Pozdrawiam Cię równie serdecznie.
Trafiłam tu za sprawą Pani N. I od razu na japońskie filmy.
OdpowiedzUsuńA ja dziękuje za rekomendacje, nastawiona jestem zdecydowanie na tak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Trzeba będzie się przyjrzeć bliżej. Przyznam,iż podobnie, jak N, mnie japońskie filmy zapadały w uszy. Ale... Wciąż coś nowego odkrywamy!
OdpowiedzUsuńNiestety, też nie lubię azjatyckiego kina z powodów językowych. A wersji dubbingowanych nie ma...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z mokrej i zimnej Warszawy. Tym razem wyjątkowo z domu. A w temacie zazdrości to POGODA NIE DO POZAZDROSZCZENIA :)
OdpowiedzUsuńRzadko oglądam japońskie filmy. Najbardziej mi utkwił w pamięci film pt. MASAŻYSTA ICHI. A z aktorów skośnookich to bardzo lubię Jacki Chana. Komedie z Jego udziałem są fajne. Po prostu.
Pozdrawiam mokro i zimno..........
O nie! Do japońskich kreskówek mnie nie przekonasz. Wszystkie postacie takie same, niezależnie od wytwórni, tematyki, roku produkcji, adresowanego odbiorcy itd. Wszystkie postacie mają małe noski i oczy na pół głowy. Odnosze wrażenie, ze wszystkie japońskie kreskówki to różne wersje jednego i tego samego filmu. Tam chyba obowiązuje jeden, wspólny szablon do rysowania postaci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Morgano, obecne kino japońskie nie jest przeze mnie lubiane, ale cóż, trudno to zupełnie odmienna kultura i nic a nic nie pomaga, ze wnuczka ukończyła Japonistykę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
j
Morgano, bardzo się ciesze,że dzieki Tobie,inaczej zaczynam patrzeć na japońską twórczość, bo nie przepadałam za nią,w szczególności za krzykliwymi kreskówkami,którymi raczyła nas nasza tv paręnaście lat temu...ale to własnie nasza kochana tv...a na pewno są i filmy i bajki godne polecenia...i Ty to robisz...
OdpowiedzUsuńoglądałam kiedyś Siedmiu samurajów Akiro Kurosawy i...był świetny...
Animacji japońskich nie lubię...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o filmy, to zależy. Jeśli polecasz konkretne pozycje, to jestem na tak :)
Pozdrawiam wiosennie- wiśnie już kwitną :)
Nie można się do czegoś uprzedzać, bo tak !
OdpowiedzUsuńI ja dawniej nie lubiłam japońskich kreskówek- rozwrzeszczanych.
Filmy, które poleciłam są godne uwagi.
Ale rozumiem- z gustami się nie dyskutuje.
Chyba zakocham się w tym Nitagerze, bo na temat japońskich filmów animowanych mam identyczne zdanie. Filmów fabularnych nie oglądam ani historycznych ani współczesnych, bo irytuje mnie sposób poruszania i wysławiania aktorów.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że Nitager ma żonę i dwoje dzieci!
UsuńMnie się podoba, zatem poleciłam:)