Ostatnio moje dni są podobne do siebie, a myśli niespokojne krążą wokół dwu tematów: zdrowia i pracy.
Jestem na etapie kończącego się długiego maksymalnego L-4.
W związku z tym lekarz wystąpił z wnioskiem o świadczenie rehabilitacyjne.
Już wysłałam potrzebna dokumentację do ZUS i czekam na komisję. Jeśli wcześniej nie "zejdę" na zawal.
Wszelakie komisje lekarskie są dla mnie ogromną traumą!
Lekarze- orzecznicy traktują chorych pacjentów bardzo po "macoszemu".
Jeśli chodzi o mój obecny stan zdrowia, to podaję, co następuje.
Po serii badań, wielu wizytach u lekarzy specjalistów, skuteczna diagnoza jest jedna i nieodwołalna- operacja.
Nie piszę, póki co o szczegółach. Nie mam jeszcze ustalonego konkretnego terminu i po prostu się boję. Bo to poważna sprawa.
Obecnie trwa rehabilitacja, a jutro następna wizyta u lekarza.
Mieszkam niedaleko Krakowa od 30 lat, ale tyle, co się najeździłam po tym mieście przez ostatnie klika miesięcy ( konkretnie od września) to rekord.
Nie były, to wyjazdy rekreacyjne, ani rozrywkowe. A szkoda!
To wizyty lekarskie i badaniowo-rehabilitacyjne.
Nie wspomnę o kosztach!
Praca...no właśnie. Nie mam kontaktu z nikim, wysyłam tylko do Pani .kierownik e-mailowe powiadomienia o kolejnym L-4. I tyle.
Zbyt wiele kosztowało mnie przeżywanie kolejnych spędzonych, ponad 10 lat, w tym środowisku.
Niestety koszmary senne na ten temat- pozostały.
Mój nienajlepszy stan zdrowia ograniczył także do minimum wszelakie prace domowe i ogródkowe. A także kontakty towarzyskie.
A to były moje pasje: kulinaria, dbanie o dom i kwiaty.
Na dodatek obawa przed kontrolą z ZUS-u. Zatem niewiele ( oprócz wizyt u lekarza i na badaniach) wychodziłam z mieszkania.
W związku z powyższym mój stan psychiczny nie jest w najlepszej formie.
Ludzi niewiele w dzisiejszym zagonionym świecie, interesuje drugi człowiek. Nie chce im się pisać, a co dopiero odwiedzać. To smutne!
Zawsze byłam osobą czynną, miłą, uprzejmą. Brakuje mi bardzo ludzi (często obcych, ale codziennie mijanych po drodze) i ich odwzajemnianych uśmiechów.
Tak, mam bliskich, w nich nadal mam oparcie.
Przepraszam, że kolejny raz marudzę, zwierzam się ze swoich osobistych spraw, ale po to między innymi założyłam tego bloga, aby być szczerą wobec innych.
To miała być forma mojego dzienniko-pamiętnika.
Będzie mi miło, jeśli w komentarzach napiszecie, co miłego (broń Bożego smutnego!) ostatnio Was spotkało.
Tak bardzo potrzebuję więcej wiary w lepsze jutro i ciut większej dawki optymizmu.
Na koniec chciałabym podziękować za Waszą tutaj obecność, zwlaszcza tym, którzy są ze mną od dawna i wspierają wciąż mądrą radą oraz dobrym, ciepłym słowem:)
Życzę bardzo udanych, słonecznych, pomyślnych kolejnych dni:)
Motto do przemyślenia:
" Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem byli wszystko".
Albert Einstein
Może jednak trochę za bardzo dałaś się owładnąć strachowi.......zamknęłaś w domu...Trzymam kciuki aby wszystko się udało albo większość....Myślę , że już załatwisz świadczenia poczujesz ulgę....Życie w napieciu mie sprzyja wyzdrowieniu...Bardzo dobrze wiem jak to jest zmagać sie z chorobą, przeciwościami i jak to jest jak ludzie znikają z naszego życia ale trzeba cieszyć sie tymi, którzy trwają z nami i otwierać się na nowe ..w tym nowe znajomości:):) I narzekaj ile wlezie jak masz ochotę to Twój blog, dlaczego masz udawać, że jest dobrze, jak jest źle??? Piszesz ,ze potrzebujesz dawki optymizmu,,,już..Otwórz okno a ja Ci poślę zaraz całe naręcze....Zobacz wpadło przez Twoje okno:):):)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze Morgano - nie martw się na zapas...
OdpowiedzUsuńAle siła jest zawsze potrzebna, więc Ci jej życzę na każdy dzień...
:-)
Postaraj się myśleć pozytywnie, to ważna część kuracji. Dbaj o siebie, bo nikt lepiej tego nie zrobi.
OdpowiedzUsuńMy święta spędziliśmy w Wielkopolsce, naśmialiśmy się do rozpuku, odwiedziliśmy las i jezioro, stary wiejski kościółek i sympatycznych ludzi.
Pozdrawiam Cie serdecznie, śląc uśmiechy wiosenne i uściski:-)
Ty nam w końcu wykorkujesz. Widać wielką zmianę, trapi Cie lęk, to gołym okiem widać. Nie dobrze, że musiałaś całkiem zmienić swoje nawyki, styl życia. Musisz mieć coś "swojego", coś dla siebie. Zamknięta w domu wpadniesz w marazm.
OdpowiedzUsuńOstatnio ja musiałam zamknąć się w domu i nic nie robić. Takie zalecenie od lekarza, zero wysiłku, nawet mycia okien, spacerów NIC. Złapałam jakiegoś wirusa, czułam się bardzo słabo, miałam ustawicznie gorączkę i bolałam mnie głowa. Miałam bardzo kiepskie badania krwi.
Myślałam, że zdechnę... A to był tylko tydzień. Ja sobie nie wyobrażam, gdyby to miało trwać dłużej. Sfiksowałabym psychicznie. Teraz już jestem zdrowa.
Dlatego Ty się trzymaj i pokaż, że dasz radę, a za jakiś czas kiedy będzie po wszystkim, na spokojnie wrócisz do życia. Złap się tej nadziei i po prostu przeczekaj to.
Nie posiadam daru skutecznego pocieszania. Trzymaj się. Pozdrawiam słonecznie, wiosennie. :-D
OdpowiedzUsuńDroga Morgano życzę Ci dużo chwil radości. Czasy kontroli raczej należą do przeszłości. Teraz trzeba się wstawiać na ich wezwanie u nich. Chyba że zakład pracy sprawdza swoich pracowników. Szybko zdrowiej i dojdz do siebie :) pamiętaj że nikt nie wie kiedy go coś może spotkać. To są chwile na przemyslenia. Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńKochana, życzę Ci pogody ducha i pozytywnego myślenia, wiem, że teraz będzie Ci trudno, ale staraj się doszukiwać najmniejszej nawet radości w najzwyklejszych chwilach. To naprawdę z czasem procentuje i gdy się w tym wyszkolimy, to już ,, samo się tak myśli,, <3
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za jak najlepszą dla Ciebie ocenę ZUSu
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam dobre myśli i ciepły uśmiech <3
Dziękuję za słowa wsparcia, otuchy :)
OdpowiedzUsuńNie chcę doradzać, bo wiem, że każdy ma swoje własne metody i przyzwyczajenia, ale najlepszą terapią jest wychodzenie z domu za wszelką cenę, ale nie tylko na rehabilitację. Operację trzeba przejść, jeśli to konieczność, by usprawnić sobie życie. Jesteś potrzebna Rodzinie, więc zrób wszystko, by chodzić wszędzie bez bólu i o własnych siłach.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Na początku życzę dużo zdrówka oraz lepszych, bardziej pozytywnych myśli. Czasami najbezpieczniej ukryć się w domu w samotności.. Ale myślę, że warto jest wyjść choć na chwilkę, zobaczyc jak pięknie wszystko zakwita, oderwać myśli i zachwycić się naturą.
OdpowiedzUsuńCzęsto wyrzucają z siebie obawy, negatywne emocje człowiek czuje ulgę i ma się lepiej.
Miłego dnia życzę i słonecznego humoru :)
Morgano po każdej burzy wychodzi słońce :) na pewno ciężko Ci teraz ale najważniejsze, że masz wsparcie w bliskich. Operacja czasami jest konieczna i nie ma osoby, która by się jej nie bała. Ale jeśli ma pomóc to nie zwlekaj z podjęciem decyzji. Dobrze, że masz swój pamiętnik w postaci bloga. Tu zawsze można się popalić i zawsze znajdą się osoby życzliwe z dobrym słowem i wsparciem. Przytulam mocno 😊
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Nie martw się pracą, znajdziesz lepszą, w której pracują sympatyczni ludzie. Ponadto prowadź bloga, bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Rób to co sprawia Ci przyjemność, a reszta spraw z pewnością ułoży się pomyślnie.
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu:)
UsuńDziękuję i zapraszam;)