Witam
pięknie gości na moim blogu w ten słoneczny, miły, świąteczny wieczór:)
Dziś temat trudny, ale z życia wzięty, a raczej zaobserwowany.
Uczucie zazdrości towarzyszy nam od zawsze. Podobnie, jak radość, czy złość. Nie jest to złe, niewłaściwe odczucie. Ale tylko wtedy, gdy nie ranimy przy tym innej osoby. Nie wyrządzamy nikomu świadomej krzywdy.
Zazdrościć można wszystkiego: szczęścia, sławy, bogactwa, rodziny, dobrej pracy, podróży, czy innych spełnionych hobby.
Płoniemy z zazdrości, czujemy, patrzymy okiem zazdrosnym, żółkniemy, pękamy, pożera nas zazdrość. To encyklopedyczne wyrazy bliskoznaczne.
A, jak jest z nimi w życiu, na co dzień?
Czasem, to uczucie jest nieuzasadnione i uprzykrza nam i innym życie. Potrafi nawet zrujnować wieloletnie, dotąd zdawałoby się trwałe związki. Niszczy miłość, przyjaźń, rujnuje wieloletnią więź.
Żaden człowiek nie jest obojętny, nie wytrzyma długo z "chorym" zazdrośnikiem.
A, może zamiast kogoś niesłusznie podejrzewać, obrzucać nieuzasadnionymi oszczerstwami warto na całą sprawę popatrzeć łagodnym okiem. Nie podejrzewać od razu o nieuczciwość, a przypatrzeć się samym sobie. Może, to my dajemy dowody lub wskazówki swoją "bylejakością"?
Tak często piszę o dbaniu o siebie, na co dzień także, o rozwijaniu wspólnych pasji, o rozmawianiu na trudne tematy z partnerem.
Szacunek, zaufanie, przyjaźń buduje się latami, poprzez czyny przede wszystkim.
Nie każdy kto zwraca na kogoś uwagę, od razu zdradza.
Może podoba mu się tylko nasz uśmiech, sposób rozmowy, szerokie zainteresowania lub miła aparycja.
Nie ma powodu do zazdrości, gdy ktoś naszemu partnerowi mówi ciepłe słowa, komplementy. Gdy jest uprzejmy.
Tak rzadkie, bo niemodnie, jest chwalenie innych, nawet obcych za ich oryginalność, wyjątkowość. A, to gesty potrzebne każdemu.
I znów tylko szczera, rzeczowa, spokojna rozmowa może mieć decydujące znaczenie. Oczywiście przeprowadzona w sposób kulturalny.
Powiedzmy sobie i partnerowi wyraźnie, co nas drażni, jakiego zachowania nie możemy tolerować. A może wtedy nasz zazdrośnik przemyśli swoje postępowanie.
I jeżeli kocha i zależy mu na nas zmieni swą postawę.
Zatem, wracając do tytułu posta, tylko prawdziwa miłość może być wolną od zazdrości.
Jeśli chodzi o mnie nie mam powodu do zazdrości i mąż także może być spokojnym Grunt to wieloletnie zaufanie i szczerość w związku.
Ciekawi mnie Wasze zdanie na ten temat. Jak Wy radzicie sobie z zazdrością?
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich, którzy czytają i komentują wciąż moje posty :)
Dziś temat trudny, ale z życia wzięty, a raczej zaobserwowany.
Uczucie zazdrości towarzyszy nam od zawsze. Podobnie, jak radość, czy złość. Nie jest to złe, niewłaściwe odczucie. Ale tylko wtedy, gdy nie ranimy przy tym innej osoby. Nie wyrządzamy nikomu świadomej krzywdy.
Zazdrościć można wszystkiego: szczęścia, sławy, bogactwa, rodziny, dobrej pracy, podróży, czy innych spełnionych hobby.
Płoniemy z zazdrości, czujemy, patrzymy okiem zazdrosnym, żółkniemy, pękamy, pożera nas zazdrość. To encyklopedyczne wyrazy bliskoznaczne.
A, jak jest z nimi w życiu, na co dzień?
Czasem, to uczucie jest nieuzasadnione i uprzykrza nam i innym życie. Potrafi nawet zrujnować wieloletnie, dotąd zdawałoby się trwałe związki. Niszczy miłość, przyjaźń, rujnuje wieloletnią więź.
Żaden człowiek nie jest obojętny, nie wytrzyma długo z "chorym" zazdrośnikiem.
A, może zamiast kogoś niesłusznie podejrzewać, obrzucać nieuzasadnionymi oszczerstwami warto na całą sprawę popatrzeć łagodnym okiem. Nie podejrzewać od razu o nieuczciwość, a przypatrzeć się samym sobie. Może, to my dajemy dowody lub wskazówki swoją "bylejakością"?
Tak często piszę o dbaniu o siebie, na co dzień także, o rozwijaniu wspólnych pasji, o rozmawianiu na trudne tematy z partnerem.
Szacunek, zaufanie, przyjaźń buduje się latami, poprzez czyny przede wszystkim.
Nie każdy kto zwraca na kogoś uwagę, od razu zdradza.
Może podoba mu się tylko nasz uśmiech, sposób rozmowy, szerokie zainteresowania lub miła aparycja.
Nie ma powodu do zazdrości, gdy ktoś naszemu partnerowi mówi ciepłe słowa, komplementy. Gdy jest uprzejmy.
Tak rzadkie, bo niemodnie, jest chwalenie innych, nawet obcych za ich oryginalność, wyjątkowość. A, to gesty potrzebne każdemu.
I znów tylko szczera, rzeczowa, spokojna rozmowa może mieć decydujące znaczenie. Oczywiście przeprowadzona w sposób kulturalny.
Powiedzmy sobie i partnerowi wyraźnie, co nas drażni, jakiego zachowania nie możemy tolerować. A może wtedy nasz zazdrośnik przemyśli swoje postępowanie.
I jeżeli kocha i zależy mu na nas zmieni swą postawę.
Zatem, wracając do tytułu posta, tylko prawdziwa miłość może być wolną od zazdrości.
Jeśli chodzi o mnie nie mam powodu do zazdrości i mąż także może być spokojnym Grunt to wieloletnie zaufanie i szczerość w związku.
Ciekawi mnie Wasze zdanie na ten temat. Jak Wy radzicie sobie z zazdrością?
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich, którzy czytają i komentują wciąż moje posty :)
do posłuchania "SDM"- klik
Cytat do zapamiętania:
"Zazdrość, to jeden z objawów niewiary w samego siebie".
Alfred Aleksander Konar
To prawda, że zazdrość to brak wiary w siebie.
OdpowiedzUsuńAle zazdrość ma wiele twarzy.
To prawda zazdrość niszczy wszystko, nie tylko miłość, ale również przyjaźnie. Czasami ludzie widząc, że masz lepiej odsuwają się od Ciebie. U mnie niestety dużo znajomości się posypało odkąd wyjechałam i przeprowadziłam się do Szkocji, a jeszcze więcej jak poleciałam na Teneryfę na wakacje, to już w ogóle nikt się do mnie prawie nie odzywał, nie wiem jakbym coś złego zrobiła.
OdpowiedzUsuńAle cóż, jedni ludzie odchodzą, a drudzy przychodzą.
słowo "zazdrość" ma dwa znaczenia:
OdpowiedzUsuń1/ zazdrość o coś... najprościej ujmując o to, że ktoś ma coś, czego my nie mamy, lub ktoś nie ma tego, co my musimy mieć... może być pozytywem motywującym do zmiany własnej sytuacji, ale może zamienić się w zawiść, która motywuje do zniszczenia czyjejś sytuacji lub nawet tej osoby...
2/ zazdrość w związku... to prostu choroba, paranoja, że partner/ka łamie, próbuje łamać lub planuje łamać pakt na wyłączność w tym związku zawarty /jeśli jest zawarty/... to choroba, która stawia pod znakiem zapytania, czy się tą drugą osobę kocha, czy nie... bo skoro się kocha, to się ufa, tak?...
czasem się słyszy takie gadanie, że "odrobina zazdrości dodaje miłości smaku"... to akurat nieprawda, bo nawet ta odrobina może tą miłość zepsuć i przeważnie psuje...
owszem, można czasem tą drugą osobę trochę powkurzać, pograć na jej/jego kobiecej/męskiej ambicji w ramach pewnej gry, zabawy, ale tylko pod warunkiem, że ta druga osoba zna i akceptuje reguły tej gry... ale to nie jest już zazdrość, tylko zabawa w zazdrość, na takiej samej zasadzie, jak zabawy BDSM nie są prawdziwym biciem...
p.jzns :)...
Bywają chwile, kiedy ta niewiara w siebie dominuje nasze życie. Choć, każdy kiedyś poczuł zazdrość, nie wolno nam dopuścić do tego, żeby na co dzień zazdrością się kierować. Wydaje mi się, że jest kilka sposobów na to, jak takiej zazdrości się wyzbyć, ale chyba najlepszym jest docenianie tego co się ma. Docenianie siebie.
OdpowiedzUsuńCzasami wydaje mi się, że warto by czasem poczuć zazdrość, albo żeby Koleżanka Małżonka ją poczuła. Jakiś taki nietoksyczny ten nasz związek. Aż strach, czy my jesteśmy do końca normalni.
OdpowiedzUsuńZazdrość może być motywująca i tylko taka ma wartość dodaną. Najczęściej jednak bywa z innych, niskich pobudek. a chorobliwa zazdrość niszczy nie tylko obiekt zazdrości, ale tez i samego zazdrośnika.
OdpowiedzUsuńmnie zazdrość o OM jest obca, ze względu na zaufanie- obopólne :)
Serdeczności :)
Zazdrośnicy patrzą często przez pryzmat siebie. Nie będzie chorobliwie zazdrosny ten, kto tak naprawdę sam w życiu nie pomyślałby nawet o skrzywdzeniu drugiej połowy.
OdpowiedzUsuńCzyń tak jakbyś sama chciała być traktowana - to słowa mojej mamy! Nie lubię zazdrośników , uprzykrzają życie , prawda ?
OdpowiedzUsuńCzasem przez chwilkę czegoś zazdroszczę (na przykład wakacji gdzieś na południu :)), ale generalnie to ostatnio raczej jestem zadowolona z tego, co mam i nic więcej mi nie trzeba :D
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie wszystkim za komentarze szczere na temat:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zazdrościłam nikomu sukcesów, pieniędzy, takie uczucie jest mi zupełnie obce, natomiast o męża, gdy znajduje się w obecności jakiejś pięknej kobiety, to jednak trochę jestem :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mam zdrowe podejście i nie jestem zazdrosna, że komuś powodzi się lepiej niż mnie. Potrafię się cieszyć z tego, co mam bo widzę wokół siebie ludzi, którym jest gorzej i trudniej. Odrobina zdrowej zazdrości w związku jest jak sól w potrawie. Dozowana w odpowiedniej ilości sprawia, że druga strona czuje, że nam na niej zależy.
OdpowiedzUsuń