Był czas na wypoczynek, relaks, ale i pracę.
Urlop 10- dniowy spędzony w rodzinnych stronach z Rodzicami, Rodzeństwem, jak zawsze był udany.
Dopisały: pogoda, humory, dobre samopoczucie. Były wspomnienia, śmiech, refleksyjne zadumanie czasem. Jak to w życiu bywa, wszystkiego po trochu. Wypiłam w miłym towarzystwie, całe "morze" ulubionej kawki.
Nie było tylko grzybów, ale nic to, za to wiele innego dobrego jedzonka. Pierogi, zupy, racuchy mojej Mamusi- nie mają sobie równych !
Po powrocie do domku, pomimo swoich
domowych zajęć, upałów, byłam "nękana" telefonami od p.o. kierownika i
szefa w różnych sprawach, na końcu, min dotyczących porządków po
remoncie. Był niejeden telefon, ale kilka o różnej porze dnia. Szefostwo obiecało mi stracony czas zrekompensować, zobaczymy.
Urlop
mój wybrany cały, czyli 26 dni, z przymusu remontu, może zostanie
obniżony z powodu ciągłego stawiennictwa w pracy. Nie wiem tylko, jak
będzie to rozliczane w realu, na godziny, czy dni? jest tutaj może jakaś
księgowa? proszę o pomoc w prywatnej wiadomości- dziękuję :)
W
tym roku postanowiłam wrócić do robienie większej ilości przetworów z
warzyw. Samych ogórków nie mam jeszcze, bo ceny u nas w tym roku z
kosmosu ! ale za to z mieszanych warzyw: cukinii różnokolorowej,
papryki- owszem.
Nastawiłam także nalewkę z lawendy, a jutro mam dostać jarzębinę i będą pyszne: naleweczka i konfitura.
Ogród mój nieco przysechł, ale najbardziej martwi mnie moja brzoskwinia, bo owoców w tym roku ma bardzo dużo, ale małe jeszcze. Co prawda moje zbiory zawsze odbywają się we wrześniu, ale czy zdążą urosnąć i dojrzeć, nie wiem.
Od wczoraj pada deszcz, jest chłodniej, rześko, może to choć w minimalnym stopniu wpłynie na nawilżenie gleby.
Powrót do pracy, po tak długiej przerwie, wiąże się z mnóstwem obowiązków i niekończącej się obecnej i zaległej pracy. Podobno jest dziewczyna na stażu do pomocy, oby tylko pracowita i solidna, bo z tym różnie u nas bywa- czekam z niecierpliwością.
Moje myśli ostatnio zaprzątają także sprawy rodzinne, min wesele mojej Córki. Młodzi chcą duże i sami wszystko załatwiają i na razie płacą. To dopiero za 2 lata, ale już zaliczki się wpłaca.
Starszemu synowi, jeszcze studiującemu kończy się pomoc socjalna i rodzinna, bo przekracza magiczne 26 lat, wtedy to rodzinne i ubezpieczenie się nie należą. Szuka od dawna pracy, ale nie jest za dobrze w tej kwestii.
Wkrótce, bo we wrześniu mój najmłodszy Syn kończy 18- lat, a pamiętam dzień jego narodzin, jakby to było wczoraj. Nie będzie imprezy, bo sam jej nie chce.
Ostatnio moje nastroje bywają różne, zwalam to na karb mojej 50 +. Zobaczymy, czy jutro potwierdzi to lekarz. Idę na kontrolną wizytę, choć mój organizm fizycznie trzyma się dobrze.
Może, żeby nie zanudzać Was tym pierwszym po długiej nieobecności postem, zakończę już.
Wkrótce, bo we wrześniu mój najmłodszy Syn kończy 18- lat, a pamiętam dzień jego narodzin, jakby to było wczoraj. Nie będzie imprezy, bo sam jej nie chce.
Ostatnio moje nastroje bywają różne, zwalam to na karb mojej 50 +. Zobaczymy, czy jutro potwierdzi to lekarz. Idę na kontrolną wizytę, choć mój organizm fizycznie trzyma się dobrze.
Może, żeby nie zanudzać Was tym pierwszym po długiej nieobecności postem, zakończę już.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających mojego bloga oraz dziękuję tym życzliwym, którzy o mnie cały czas pamiętają:)
Miłego dnia i udanego całego nowego tygodnia życzę:)
/liliowe królestwo mojej siostry/
słucham, bo lubię, LAURI- klik
Cytat na dobry czas:
"Wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy nauczyć się sami"
Adam Mickiewicz
/tak pięknie mi zakwitł w tym roku Epiphyllum hybrid/
Piękne zdjęcia z rodzinnej miejscowości i smaka na racuchy mi narobiłaś :) Miło się odpoczywa w takim otoczeniu :) Można naładować akumulatory :) Szkoda tylko, że jak zwykle praca przyćmiewa miłe wspomnienia. I ja z utęsknieniem czekam na deszcz i na grzyby, zobaczymy czy w ogóle będą tej jesieni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na racuszki ;) pozdrawiam :)
UsuńZwizytowałam wczoraj jabłonki w mojej ,,dżungli'' za tarasem. Owoce maleńkie, też się boję, że z powodu suszy nie urosną, tylko się zmumifikują...
OdpowiedzUsuńMąż mnie pociesza, że za miesiąc, teraz po deszczyku- urosną brzoskwinki :)
UsuńPomyślnej wizyty u lekarza, Morgano. Myślę, że gdy upewnisz się, iż stan Twojego zdrowia jest adekwatny do samopoczucia („mój organizm fizycznie trzyma się dobrze”), lżej Ci będzie stawiać czoła codziennym wyzwaniom. Życzę Ci tego serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji. Nigdy wcześniej nie słyszałam o nalewce z lawendy, ta roślina zawsze kojarzyła mi się daleko od alkoholu.
Jeden z moich przyjaciół, podczas wspólnej degustacji nalewek jego produkcji, stwierdził, że nie robił jeszcze tylko nalewki na wołowinie.
UsuńNa co nasza towarzyszka podskoczyła i popędziła do samochodu, przypominając sobie, że zostawiła w piekarniku pieczeń wołową i zapomniała ją wyłączyć...
Nalewkę można zrobić na wszystkim - z tym, że nie wszystkie służą do picia.
N. przepis na nalewkę lawendową znajdziesz na PP, zapraszam ;)
UsuńNie wiem, jak u Ciebie, ale moje życie składa się z weekendów, urlopu i tzw. reszty życiowej, z której najchętniej bym zrezygnował.
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie podobnie, bo odżyłaś.
Jeszcze tylko 351 dni i już następny urlop!
P.S. Ta kawa wygląda podejrzanie. Czyżby to była "plujka"*?
___________________
*kawa z fusami
Nitagerze ! tylko taką piję, bez dodatków, mocną, a ciśnienie i serce mam w porządku ;)
UsuńWitam po urlopie racuszki wyglądają smakowicie serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSmacznie pozdrawiam :)
UsuńWitaj po urlopie Morgano :))) Najważniejsze, że chociaż troche czasu mogłaś spędzić z Rodziną w miłym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że szef bedzie słowny i dostaniesz jeszcze kilka dni na odpoczynek.
Racuchy pycha a filiżanka cudna :)
Serdecznie pozdrawiam :))))
Dziękuję za miłe słowa, zobaczymy, czy szef dotrzyma słowa, pozdrawiam :)
UsuńPrzez wiele lat od 18 do 63 roku życia piłam taką kawę jak Ty, ale wątroba dała sygnał i teraz słabsza i z mlekiem.
OdpowiedzUsuńA ja teraz tylko z ulubionego ekspresu:)
Usuń