Dzisiaj lektura kobieca na sezon letnio- urlopowy.
Książkę "Wieczna wiosna" Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak poleciła mi moja miła Pani bibliotekarka. Poprosiłam o coś kobiecego, nie nudnego. Zna już moje gusta, zatem wie, co lubię i kiedy, czego mam przesyt.
Książkę "Wieczna wiosna" Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak poleciła mi moja miła Pani bibliotekarka. Poprosiłam o coś kobiecego, nie nudnego. Zna już moje gusta, zatem wie, co lubię i kiedy, czego mam przesyt.
/okładka książki/
Główna bohaterka Łucja, 40- sto paro letnia mama i żona dowiaduje się pewnego dnia, że jest chora na raka piersi.
Jej dotychczasowe, zdawałaby się poukładane rodzinne życie, zaczyna powoli się "walić".
Niespełniona zawodowo, artystyczna dusza. Zaczęła studia na ASP, ciąża, rychły ślub przerwały jej marzenia.
Na początku pochłonięta macierzyństwem, domowymi obowiązkami, niewiele czasu miała tylko dla siebie. Dobra sytuacja materialna, zapewniony przez męża Marka-znanego i cenionego lekarza transplantologa, na wysokim poziomie byt, nie dawały jej szczęścia. A zajęte swoimi sprawami dorosłe, studiujące dzieci córka Kornelia i syn Mikołaj nie potrzebowały już troski i opieki, mieszkały po za domem.
Kiedy dowiedziała się z ust przyjaciela rodziny onkologa Leona, o swojej ciężkiej, nieuleczalnej chorobie, przed oczami stanęło jej całe życie.
Młoda jeszcze sercem, nie otrzymała od życia tego, co jeszcze by chciała. Dawno zgasłe, wypalone mężowskie do niej uczucie, jakże potrzebne było w tej ciężkiej chwili. Niestety mąż od dawna nie adorował żony, nie mówił o miłości, nie przytulał. Wciąż zajęty tylko swoją odpowiedzialną pracą, każdy wolny czas spędzał z kolejnymi kochankami.
Łucja za namową przyjaciela lekarza oraz dzieci poddaje się operacji i leczeniu chemioterapią.
Wyniszczony chorobą organizm Łucji potrzebował rekonwalescencji, najlepiej z dala od zgiełku stolicy. Wtedy, to w pewien majowy dzień, Kornelia z Markiem postanowili wysłać ją na rehabilitację do Bukowiny Tatrzańskiej, do jej ulubionych górskich klimatów.
Niestety Łucji pomysł nie przypadł do gustu, ale postanawia wyjechać sama do góralskiej chaty w Murzasichlu.
I tam...po czasie osamotnienia, poznaje miłość swojego dojrzałego u schyłku życia- artystyczną duszę, ponad 60- letniego Edwarda.
Po latach doznaje pięknych uczuciowych przeżyć i wzruszeń, czuje się kochana i sama kocha.
Nawet pozuje mu nago, bez skrępowania, pomimo okaleczenia po chorobie, do niezwykłej rzeźby.
A na resztę... zapraszam już do lektury książki.
Młoda pisarka ma lekkie pióro, dlatego powieść czyta się jednym tchem.
Warto zastanowić się nad swoim życiem, cieszyć chwilką i drobiazgami, bo nie wiadomo, co nas jeszcze czeka, na co może być kolejnego dnia za późno.
Pozdrawiam serdecznie na kolejne dni i życzę słońca i uśmiechu:)
/książka, kawka-duet idealny/
słucham sobie- klik
Cytat do zapamiętania:
"Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja
godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca".
Bob Dylan
To na pewno wyjątkowa lektura. nie każdy umie czytać takie książki. Ściskam :)
OdpowiedzUsuńW każdej sytuacji zawsze warto zawalczyć o siebie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Dziękuję za rekomendację, poszukam w bibliotece. Ja też potwierdzam, że młodzi pisarze piszą świetnie. To już nieco inna literatura, inny, nowy styl. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńChorobę znam z autopsji. A miłość przychodzi czasem nieproszona i niespodziewanie. Takie życie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńzachęciłam sie do tej książki,polecanej przez Ciebie Morgano...
OdpowiedzUsuńZapewne ta książka jest wzruszająca i życiowa. Dziękuję za polecenie.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
Brzmi naprawdę interesująco. Choć trochę boję się zakończenia...
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze ;)
OdpowiedzUsuńZapisałam tytuł, jak mi wpadnie w ręce, chętnie przeczytam, bo mnie też przydałby się taki Edward.
OdpowiedzUsuńMiło się czytało, polecam:)
Usuń