czwartek, 19 stycznia 2017

Różnica wieku w związku- powrót do tematu

   Witam cieplutko miłych gości na moim blogu w ten zimowy, mroźny poranek:)
Powracam do tematu, o którym pisałam w lipcu 2012r.
Oto on:
„Dziś temat drażliwy i delikatny. Co sądzicie o dużej różnicy wieku w związku?
Zauroczenie, a później gorące uczucie. Zdarza się często także ludziom bardzo  młodym, jak i dojrzałym. Nie ma w tym nic złego, jeżeli różnica lat partnerów waha się do kilku lat. Gorzej, gdy jest to kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Świat mediów takie przykłady podaje do wiadomości publicznej dosyć często. Ostro wtedy krytykujemy takich ludzi. Bo "lecą" na kasę, sławę, wykwintne  życie, popularność.
A, co gdy to jest związek niemedialny, zwykły? Czy taka para dożyje ze sobą sędziwych lat, doczeka dzieci, wnuków? co jeżeli jedno z partnerów nam się po prostu "znudzi" lub zbyt mocno zestarzeje?
To pytania warte zastanowienia.
Ostatnio często słyszy się o zauroczeniach młodych ludzi, obojga płci  dojrzałymi osobnikami. Bo imponują im: mądrość, dojrzałość, opiekuńczość, zapewniony, spokojny byt. Ludzie starsi pełni zalet, ale i słabostek. Bo choroba, bo zmęczenie życiem, bo zbytnia ufność i uległość.
Miłość potrafi przewrócić świat do góry nogami, ale nie cofnie lat, nie odda witalności, wigoru, zdrowia.
Młody człowiek często nie zdaje sobie z tego sprawy, że wiążąc się z osobą od  siebie dużo starszą mocno go skrzywdzi kiedyś opuszczając. A, to częsty scenariusz takich związków.
Ludzie wstydzą się swych uczuć, często ukrywają przed otoczeniem taki związek. Żyją w ukryciu, tajemnicy dla świata. A wtedy łatwo z codziennej rutyny popaść w znudzenie, a nawet nienawiść.
Temat, tak jak napisałam na wstępie drażliwy, ale warty dyskusji, nagłaśniania.
Z obserwacji wywnioskowałam, że różnica wieku w związku niesie ze sobą duże ryzyko niepowodzenia. Piszę i myślę o różnicy powyżej 10 i więcej lat.
Często młodsi wstydzą się sporo starszych od siebie partnerów. Nie mają ochoty na wieczną przy nich opiekę. Czują się zmęczone przytłaczającym je życiem. Stąd nie raz zdrady, kłamstwa i brak więzi uczuciowej”.
I dzisiejszy dopisek do tematu.
Moja różnica wieku w związku, to 7,5 roku mąż starszy ode mnie.
Tej różnicy fizycznie nie widać. Mąż dobrze się „”trzyma”, dba o formę, nie choruje. Ja także staram się nie zaniedbywać.
Obcy ludzie zawsze dają nam mniej lat, niż w rzeczywistości mamy.
Nawet lekarz wczoraj nazwał mnie „młodą dziewczynką”.
Ale, jest jedno, ale…
Martwi mnie natomiast inna kwestia, tj dzieci.
Wiadomo, dzieci potrzebują rodziców, nie tylko, kiedy są małe, chodzą do szkoły. Ale i  później oczekują pomocy przy: wnukach, remoncie mieszkania, itp. kwestiach.
Człowiek starzeje się po 60-tce coraz szybciej. Brak mu sił fizycznych, ale i psychicznej wytrzymałości ma coraz mniej.
A to na dodatek niezbyt wysokie emerytury, czy renty.
Moje dzieci są w wieku: córka w marcu skończy 25 lat, synowie: 27 i 19 lat.
O ile córka już pracuje, powoli się usamodzielnia, w lipcu wychodzi za mąż.
O tyle synowie jeszcze mieszkają z nami: uczą się i studiują.
Najmłodszy syn jest w klasie maturalnej, przed nim studniówka, matura, wybór studiów. I jeszcze parę lat z nami.
I tu widać tę różnicę wieku w związku.
Dzieci 20 + i rodzice 60 +. Zbyt duży rozstaw czasu. Inna mentalność, poglądy na życiezapatrywanie na ważne kwestie.
Bardzo chciałabym, abyśmy z mężem doczekali w dobrej formie i zdrowiu wesel swoich dzieci, ich sukcesów zawodowych, usamodzielnienia się oraz wnuków.
Ciekawe, jakie jest Wasze zdanie na temat, najlepiej poparte praktyką. Nie wyczytaną teorią. Bo z tym bywa różnie, badania nie zawsze są wiarygodne.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego skromnego bloga:)
Dziś Dzień Babci, jutro Dziadka. Wczoraj, czyli 19 stycznia, minęła 30- rocznica śmierci mojej Babuni Ireny.
Zapraszam do przeczytania posta- klik


wzruszająco do posłuchania- klik

Cytat do przemyślenia:

"W miłości pragniesz, by ci wierzono; w przyjaźni, by cię rozumiano".
Marcel Achard

niedziela, 15 stycznia 2017

Kolęda, czyli wizyta duszpasterska- wczoraj i dziś

          Witam miłych gości na moim blogu:)
Dzisiejszy temat, to obszerne fragmenty z kazania niedzielnego wygłoszonego w naszym klasztorze.
Ojciec poruszył delikatny temat wizyt duszpasterskich oraz datków, tzw. '"kopert".
Rozpoczął od rysu historycznego.
Słowo „kolęda” pochodzi od łacińskiego terminu calendae i oznacza pierwszy dzień miesiąca.
Musimy się cofnąć do średniowiecza. Wtedy zaczęły powstawać pierwsze parafie oraz odwiedzanie wiernych. Najważniejszym wówczas celem tych wizyt było zwalczanie praktyk zabobonnych.
Pobierano także obowiązkowe daniny parafialne w zamian za opiekę duszpasterską.
Później na przełomie XIV i XV wieku wizyty duszpasterskie przyjęły współczesny nam przebieg kolędy.
W Polsce biskup krakowski Bernard Maciejewski w 1601r. zwołał synod i wydał list pasterski skierowany do proboszczów, tzw. podręcznik duszpasterstwa. List ten spopularyzowano w całej Polsce w 1607r. Biskup zawarł w nim, min. wpis o dobrowolnej ofierze podczas kolędy.
Kapłani spotykali się z parafianami, żeby uczyć ich  prawd wiary. Sprawdzali także, czy żyją zgodnie z przykazaniami i wymogami Kościoła. Rozmawiali o sprawach duchowych, ale i codziennych.
W czasie rozbiorów Polski, kolęda stanowiła jedyny ważny kontakt wiernych z kapłanami.
A po II wojnie światowej, w czasach komunistycznych władza ograniczała wizyty duszpasterskie.
Uważano, że miejsce księży jest w kościele. Niektórzy ludzie zatem przyjmowali księdza po "kryjomu".
W czasach dzisiejszych wierzący chętnie przyjmują księdza po kolędzie.
W naszej parafii, prawie 100 % mieszkańców otwiera drzwi kapłanom podczas kolędy. Nawet Ci, którzy wyznają inną wiarę, zapraszają księdza na rozmowę.
W Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983r. jest zapis:
"odbywanie kolęd jest obowiązkiem proboszczów, którzy sami i poprzez swoich wikariuszy winni poznawać parafian (zwłaszcza osoby chore, ubogie, samotne) uczestniczyć w ich troskach i wspierać w trudach, a małżonkom i rodzinom pomagać w wypełnianiu ich powołania".
W moim życiu nigdy nie miałam szczególnie złych wspomnień z wizyt duszpasterskich.
Zdarzało się, że Ojcowie z naszego klasztoru nie brali w ogóle "kopert" od ludzi źle sytuowanych.
W małym miasteczkowym środowisku ludzie znają się bardzo dobrze. Księża uczą w szkole, biorą udział w życiu miasta i gminy. Ludzie pomagają kościołowi, np. po tragicznym pożarze klasztoru i kościoła.
U mnie wizyta duszpasterska dopiero za tydzień. W miarę możliwości postaramy się być wszyscy w domu. Dzieci uczą się i studiują po za miejscem zamieszkania, zatem nie wiadomo, czy zdążą na czas.
Przyjmiemy księdza, jak zawsze z należytym szacunkiem i polską gościnnością.
A, jak u Was wyglądają kolędy? bardzo proszę o grzeczne komentarze na temat.
Pozdrawiam wszystkich ciepło i życzę udanego całego nowego tygodnia:)

 / klasztor o. o. Bernardynów w Alwerni- ołtarz św. Antoniego/

Cytat na dziś:

"Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka".
Papież Jan Paweł II

środa, 11 stycznia 2017

Kraj bogaczy i biedoty- powrót do tematu

 Pisałam ten post 07.11.2012r. Proszę przeczytajcie. 
Witam wszystkich miłych gości na moim blogu:)
"Dzisiejszy post chciałabym poświęcić na zastanowieniu się, skąd w naszym kraju, nie za bogatym, jest tylu milionerów?
Niedawno na dzień dobry, usłyszałam w wiadomościach radiowych, że w Polsce przybywa milionerów, ale i...coraz więcej ludzi żyjących na skraju nędzy i ubóstwa.
Powrócę na chwilę do dawnych lat. Pamiętam, jak w domu  rodzice, aby coś móc kupić, albo wybudować dom- oszczędzali nań długo. Mieli tzw."kupki", czyli odłożone pieniądze. Nie brano wówczas kredytów, pożyczek. Radzono sobie jakoś. Rodziny bywały często wielodzietne. Pracowano się wtedy, bo pochodzę ze wsi, na roli i w fabrykach. Ludzie pomagali sobie wzajemnie, Dziadkowie wychowywali wnuki, sąsiedzi pomagali w polu. W razie losowych nieszczęść zawsze cała wieś szła z pomocą materialną i finansową.
Owszem byli bogaci, przeważnie Ci, co ciężko pracowali , a mieli plantacje, czy hodowle.
Ale z pewnością nie chodzili z zadartymi głowami, nie obnosili się dumą, ani pogardą dla tych niższych statusowo.
Przede wszystkich żyła w naszym kraju w tamtych czasach, klasa średnia. Za pracę była uczciwa płaca.
Czasy to były ciężkie, bo brak żywności, dostępu do techniki, wszędzie cenzura.
Ale za to, ludzie życzliwsi, uprzejmi, pomocni, zaradni, nie pazerni za wszelką cenę na pieniądze.
Nie było się "wilkiem" dla brata, sąsiada, czy kolegi z pracy.
A dziś?, co mamy dziś? milionerów mnóstwo, ale jakim kosztem?
Zastanawiam się ostatnio często, skąd Ci milionerzy mają tyle kasy, dóbr materialnych, bogactwa?, czy zawsze z uczciwej, ciężkiej, trwającej latami pracy? czy może z przekrętów, oszustw prawnych i finansowych?
A, gdzie w tym wszystkim jest człowiek, pracownik, katolik, obywatel?
Bogactwo często nie uznaje i nie szanuje: drugiego człowieka, nawet bliskiej rodziny, otaczającej innych krzywdy, ubóstwa, niezaradności.
Życie ponad stan rządzi się swoimi "prawami" i obraca w tym samym kręgu.
Kolejna wyczytana dziś wiadomość.
Zbadano statystycznie, gdzie w naszym kraju żyje się najbiedniej i dlaczego.
Otóż: "Cztery województwa wytwarzają ponad połowę produktu krajowego brutto, a PKB na jednego mieszkańca jest tam wyższy niż w pozostałych dwunastu województwach, a są to:
dolnośląskie, mazowieckie, śląskie i wielkopolskie. Za najbiedniejsze uchodzą: podkarpackie i lubelskie".
Czytam dalej:" Największymi problemami polskiej gospodarki są trudności w prowadzeniu działalności gospodarczej wynikające z nadmiernej biurokracji i niejasnego prawa, również wysokie koszty administracyjne nakładane na obywateli, niewystarczająco rozwinięta infrastruktura (w tym np. sieć dróg oraz dostępność internetu) oraz trudności na rynku pracy, skutkujące niskimi płacami".
Kolejne informacje: "Polska uznawana jest przez ONZ za kraj bardzo wysoko rozwinięty ze względu na wskaźnik rozwoju społecznego- HDI,  który bierze pod uwagę takie czynniki jak długość życia, średnią długość edukacji odbytej przez 25-latków i oczekiwany czas edukacji dzieci w wieku szkolnym, jak również PKB per capita po zmierzeniu parytetem siły nabywczej".
To tyle wyczytanych "mądrości" na temat i własnych refleksji.
A na koniec krótkie podsumowanie.
W Polsce żyje nam się coraz trudniej, biedniej, smutniej. Nie wińmy zatem naszych dzieci, bliskich, że szukają chleba za granicą.
Jestem Polką, kocham swój kraj, nie wyjadę już stąd nigdzie. Ale rozumiem i nie potępiam, tych którzy myślą inaczej i żyć chcą godniej".
Koniec starego wpisu.


A teraz dopisek z dn. 11.01.2017r.
Co w naszym kraju się zmieniło od tamtego czasu?, czy nadal jest zbyt wielu milionerów, ale więcej ludzi skromnie żyjących?
Przytoczę dane z 2016r.
"
Na liście 20 najbiedniejszych regionów UE znajdziemy 5 polskich województw: lubelskie, podkarpackie, warmińsko-mazurskie,  podlaskie  i świętokrzyskie.
Najbogatszym województwem w Polsce jest mazowieckie. A to głównie dzięki stolicy, w której siedziby mają największe polskie przedsiębiorstwa. 
Drugim najbogatszym polskim województwem jest dolnośląskie, na trzecim miejscu jest woj. wielkopolskie".
Moje spostrzeżenia są takie. Ludziom ciężko, uczciwie pracującym fizycznie nadal nie jest dobrze. Byle jakie płace, trudne warunki pracy, ogólne przemęczenie i brak perspektyw. Polacy ponadto coraz bardziej nawzajem się nie lubią. Często w zakładach pracy panują: niezdrowa atmosfera,  nieuczciwa konkurencja,  brak zaufania. Bardzo złe przykłady „płyną” z góry. Obserwujemy, jak zachowują  się poważni politycy, organy publicznego zaufania i instytucje, tj: komornicy,  sędziowie,  prokuratura, kościół. 
A jakie są Wasze odczucia na temat, jak Wam się żyje dziś, a dawniej?

/zimowy krajobraz za oknem/


 do posłuchania- klik

Motto na dziś:  

"Pan Bóg naj­wi­doczniej bar­dziej od bo­gatych ukochał so­bie bied­nych, sko­ro stworzył ich tak wielu". 
Abraham Lincoln

wtorek, 3 stycznia 2017

Każdy swoje 10 minut ma...Seweryn Krajewski

Dziś post pisany okazji szczególnej, tj: 70- urodzin Seweryna Krajewskiego, a także imienin- 8 stycznia.
Napiszę parę słów pochwał dla mojego ulubionego kompozytora, piosenkarza w jednej osobie- Seweryna Krajewskiego.  
Wszystkie zamieszczone fotki pochodzą z mojego starego, wspomnieniowego zeszytu.


Podziwiam talent tego doskonałego artysty od 1970r., kiedy to  po raz pierwszy usłyszałam w radiowej liście przebojów- "Ciągle pada" Czerwonych Gitar. 
Następnie dostałam od kuzyna albumik z piosenkami zespołu oraz fotografiami. Od tego momentu zaczęło się moje zbieranie pamiątek. Poznałam wspaniałych ludzi, dzięki temu hobby. Jedna z tych znajomości z Izą z Lublina, trwa od 1977r. 
Mam płyty (stare, winylowe), także fotografie z autografami, plakaty, książki. A najcenniejszymi pamiątkami są te osobiste: spotkania, fotki razem z dwoma Sewerynami: moim synem i P.Sewerynem. 

/Oświęcim 03.12 1992r.- Sewerynów dwóch i ja/

Byłam 2-krotnie na występie, tj 24 lata temu w Oświęcimiu oraz w 2009r. w Krakowie. To były piękne, niezapomniane przeżycie, wspólny śpiew. Znam teksty piosenek na pamięć. 
Pan Seweryn Krajewski imponuje mi nie tylko na scenie, ale także i swoim życiem prywatnym. Wiele przeszedł, ale nadal trzyma się dzielnie. Dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół. Utrata ukochanego syna Maksymiliana w 1990r. "skłoniła" go do powrotu na scenę- za namową przyjaciół. Człowiek bowiem nie powinien być sam w nieszczęściu. 
Tworzył udany związek z Elżbietą- wspaniałą psychoterapeutką, poetką- kiedyś modelką. 
Ich syn Sebastian również jest kompozytorem. Studiował w Warszawie i Londynie. Pisze muzykę do filmu i teatru.


Seweryn Krajewski, to autor licznych kompozycji dla innych wykonawców: M.Rodowicz, A. Piasecznego, E.Geppert, U.Sipińskiej, H.Banaszak, R.Rynkowskiego, I.Trojanowskiej, I.Santor, J.Połomskiego, I.Jarockiej i wielu innych. 
Niezapomniane melodie z filmów, min: "Jan Serce", "Uprowadzenie Agaty", "Kogel mogel, "Kopciuszek", "Och Karol", "Rodzina zastępcza", "Kochankowie mojej mamy" na długo pozostają w pamięci.
Jest popularnym wykonawcą i autorem muzyki, także za granicami kraju. Jego kompozycje były najczęściej wybieranymi na Festiwalu do Sopotu. 
Sam o sobie mówi, że "nie jest mistrzem, ani wielkim kompozytorem, bo takim jest np. Mozart, a on pisze tylko muzykę". 


Skromny na scenie i w  życiu prywatnym. Z dala od fleszy kamer, bankietów, wielkich gali. Ma sympatyków w różnych przedziałach wiekowych. Na koncerty chodzą i słuchają jego utworów zarówno ludzie młodzi, jak i przyprószeni siwizną.  
Jego oczy, to kraina łagodności, a zewnętrzny spokój- wycisza. 
Nie opisuję szczegółowo biografii P.Seweryna, bo sympatycy doskonale ją znają. 


Dla mnie ważnym jest jako człowiek przede wszystkim. 
Przyjaciele żartują, że " z Sewerynem pięknie się milczy, a jego oaza spokoju ( to domy zawsze z dala od ludzi, w lesie, ciszy) są najpiękniejszymi miejscami na ziemi, zawsze otwarte i gościnnymi od progu". 
Ostatnio Seweryn Krajewski nagrywa płytę, przebywa w Stanach Zjednoczonych 
Moimi ulubionymi utworami są piękne kompozycje do trafiających wprost do serca słów- poetki A. Osieckiej. A wszystko, to w albumie" Strofki na gitarę". Panie Sewerynie !!! z okazji Pana Święta życzę wielu jeszcze lat w zdrowiu, dobrej formie !
A nam słuchaczom: niejednego pięknego wzruszenia i uniesienia podczas wsłuchiwania się w samo serce Pana niezwykłych muzycznych kompozycji.
Na koniec nie wypada się chwalić, jakie imiona  noszą moi synowie... Z
Zapraszam do wspomnień i opisywania wrażeń muzycznych o tym artyście. Tylko na temat proszę, bez urazy i obrażań. 
Nie wnikajmy w obecne życie osobiste artysty, bo on sam szanuje swoją prywatność od zawsze.
Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze:)


do posłuchania- klik

Cytat  na dziś: 

"Nie kupujmy
marzeń jak mebli, nie bądźmy zanadto przebiegli, (...) Nie kupujmy nieba na kredyt, nie planujmy szczęścia ani biedy, nie grajmy w dwa życia jak w kości, tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości". 
( Dajmy się zaskoczyć miłości )
Agnieszka Osiecka