Witam cieplutko miłych gości na moim blogu
w ten zimowy, mroźny poranek:)
Powracam
do tematu, o którym pisałam w lipcu 2012r.
Oto on:
„Dziś
temat drażliwy i delikatny. Co sądzicie o dużej różnicy wieku w związku?
Zauroczenie,
a później gorące uczucie. Zdarza się często także ludziom bardzo młodym, jak i dojrzałym. Nie ma w tym
nic złego, jeżeli różnica lat partnerów waha się do kilku lat. Gorzej, gdy jest
to kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Świat mediów takie przykłady podaje do
wiadomości publicznej dosyć często. Ostro wtedy krytykujemy takich ludzi. Bo
"lecą" na kasę, sławę, wykwintne życie, popularność.
A, co gdy to jest związek niemedialny, zwykły? Czy taka para
dożyje ze sobą sędziwych lat, doczeka dzieci, wnuków? co jeżeli jedno z
partnerów nam się po prostu "znudzi" lub zbyt mocno zestarzeje?
To pytania warte zastanowienia.
Ostatnio często słyszy się o zauroczeniach młodych ludzi,
obojga płci dojrzałymi osobnikami. Bo imponują im: mądrość, dojrzałość,
opiekuńczość, zapewniony, spokojny byt. Ludzie starsi pełni zalet, ale i
słabostek. Bo choroba, bo zmęczenie życiem, bo zbytnia ufność i uległość.
Miłość potrafi przewrócić świat do góry nogami, ale nie
cofnie lat, nie odda witalności, wigoru, zdrowia.
Młody człowiek często nie zdaje sobie z tego sprawy, że
wiążąc się z osobą od siebie
dużo starszą mocno go skrzywdzi kiedyś opuszczając. A, to częsty scenariusz
takich związków.
Ludzie wstydzą się swych uczuć, często ukrywają przed
otoczeniem taki związek. Żyją w ukryciu, tajemnicy dla świata. A wtedy łatwo z
codziennej rutyny popaść w znudzenie, a nawet nienawiść.
Temat, tak jak napisałam na wstępie drażliwy, ale warty
dyskusji, nagłaśniania.
Z obserwacji wywnioskowałam, że różnica wieku w związku
niesie ze sobą duże ryzyko niepowodzenia. Piszę i myślę o różnicy powyżej 10 i
więcej lat.
Często młodsi wstydzą się sporo starszych od siebie
partnerów. Nie mają ochoty na wieczną przy nich opiekę. Czują się zmęczone
przytłaczającym je życiem. Stąd nie raz zdrady, kłamstwa i brak więzi
uczuciowej”.
I dzisiejszy
dopisek do tematu.
Moja różnica
wieku w związku, to 7,5 roku mąż starszy ode mnie.
Tej różnicy
fizycznie nie widać. Mąż dobrze się „”trzyma”, dba o formę, nie choruje. Ja także
staram się nie zaniedbywać.
Obcy ludzie
zawsze dają nam mniej lat, niż w rzeczywistości mamy.
Nawet lekarz
wczoraj nazwał mnie „młodą dziewczynką”.
Ale,
jest jedno, ale…
Martwi mnie
natomiast inna kwestia, tj dzieci.
Wiadomo,
dzieci potrzebują rodziców, nie tylko, kiedy są małe, chodzą do szkoły. Ale i później oczekują pomocy przy: wnukach,
remoncie mieszkania, itp. kwestiach.
Człowiek
starzeje się po 60-tce coraz szybciej. Brak mu sił fizycznych, ale i
psychicznej wytrzymałości ma coraz mniej.
A to na
dodatek niezbyt wysokie emerytury, czy renty.
Moje dzieci
są w wieku: córka w marcu skończy 25 lat, synowie: 27 i 19 lat.
O ile
córka już pracuje, powoli się usamodzielnia, w lipcu wychodzi za mąż.
O tyle synowie
jeszcze mieszkają z nami: uczą się i studiują.
Najmłodszy
syn jest w klasie maturalnej, przed nim studniówka, matura, wybór studiów. I
jeszcze parę lat z nami.
I tu
widać tę różnicę wieku w związku.
Dzieci 20
+ i rodzice 60 +. Zbyt duży rozstaw czasu. Inna mentalność, poglądy na życie, zapatrywanie na ważne kwestie.
Bardzo chciałabym,
abyśmy z mężem doczekali w dobrej formie i zdrowiu wesel swoich dzieci, ich
sukcesów zawodowych, usamodzielnienia się oraz wnuków.
Ciekawe,
jakie jest Wasze zdanie na temat, najlepiej poparte praktyką. Nie wyczytaną
teorią. Bo z tym bywa różnie, badania nie zawsze są wiarygodne.
Pozdrawiam
serdecznie i dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego skromnego bloga:)
Dziś Dzień Babci, jutro Dziadka. Wczoraj, czyli 19 stycznia, minęła 30- rocznica śmierci mojej Babuni Ireny.
Zapraszam do przeczytania posta- klik
wzruszająco do posłuchania- klik
Cytat do przemyślenia:
"W miłości pragniesz, by ci wierzono; w przyjaźni, by cię rozumiano".
Marcel Achard