czwartek, 30 kwietnia 2015

Pamięci Pani Stasi

       Przed chwilką dowiedziałam się o śmierci mojej Drogiej Przyjaciółki Pani Stasi:(
Piszę ten post z myślą i w hołdzie dla Niej.
Tak wiele mam do opowiedzenia, ale ból serca, łzy zagłuszają mój krzyk, rozpraszają myśli.
Wiem:" Bóg nikogo nie zabiera do Nieba, tylko przyjmuje z honorami"- tak mawiał mój duchowy przewodnik.
Ale...trudno tak nagle pogodzić się z faktem, że: Kochana Pani Stasiu! nie spotkamy się już, nie napijemy ulubionej parzonej kawki, nie powspominamy, nie pożartujemy,  nie wymienimy zaszczepkami kwiatów, nie pooglądamy zdjęć... nie zapyta Pani o moje dzieci, które znała Pani od maleńkości i była dla nich drugą ukochaną "Babunią"...nie będziemy do siebie dzwoniły z życzeniami...
Znałyśmy się prawie 26 lat, od momentu, kiedy w 9 m-cu ciąży wynajęliśmy z mężem mieszkanie u Pani Mamy.
Od razu się polubiłyśmy, znalazłyśmy wspólny język, codziennie się widywałyśmy.
Zawsze miałam szczęście do dużo starszych od siebie koleżanek. Może zbyt szybko dorastałam, spoważniałam, musiałam samodzielnie sobie radzić.
To Pani była mi prawie, jak Mama, bo blisko. To Pani się zwierzałam z wzajemnością, opowiadałam o ważnych życiowych decyzjach, sukcesach, problemach. Pani nigdy mnie nie zlekceważyła, zawsze wysłuchała, udzielała mądrych życiowych rad. Nie raz byłam za to wdzięczna.
 I ja Pani troszkę się przysłużyłam, kiedy kilka lat temu dowiedziała się Pani o swojej poważnej chorobie. Bała się Pani operacji, cierpienia, bólu. To min. na moją prośbę zdecydowała się Pani na poważny zabieg i wygrała wówczas walkę z rakiem.
Rozmawiałyśmy telefonicznie tak niedawno, składałyśmy sobie życzenia świąteczne, miałyśmy się spotkać. 
Stało się inaczej, los pokrzyżował nam plany.
Nie zadam pytania, dlaczego tym razem się nie udało...nie lubię słowa "dlaczego?"- zbyt wiele od niego wymagamy.
Wierzę, że Tam, gdzie Pani teraz jest: kwitną kwiaty, świeci słońce i jest Pani wolna od bólu, cierpienia, trosk.
Jest mnóstwo ludzi, którzy pamięć o Pani na zawsze zachowają w sercu. Moja rodzina do nich należy.
Była Pani dobrym człowiekiem, życzliwą, wierną Przyjaciółką i ukochaną naszą Panią- Babunią Stasią.
Pożegnamy Panią w klasztorze w sobotę w samo południe.
Niech Pani spoczywa w pokoju!


Cytat do zapamiętania:

„Można odejść na zawsze, by stale być blisko”
ks. Jan Twardowski

wtorek, 28 kwietnia 2015

Poruszające, mądre japońskie kino - recenzja Morgany

               Serdecznie i cieplutko witam w pochmurne, kwietniowe popołudnie:)
Jak obiecałam wcześniej, dziś zaproponuję kilka filmów, które ostatnio obejrzałam.
Tematyka będzie różnorodna, lata produkcji oraz reżyserzy. Kierowałam się podczas wyboru filmu- nastrojem oraz  potrzebą danej chwili.
Zachwyciłam się na nowo japońskim kinem, także animowanym.
Co jakiś czas lubię obejrzeć sobie filmy z Kraju Kwitnącej Wiśni.
To filmy, które na długo zapadają w pamięci, poruszają serce i umysł, wymagają głębszych przemyśleń.
Nie posiadam nic z japońskiej kultury, ani sztuki, a szkoda. Przydałoby się nadrobić te zaległości. Choćby filiżanka moja ulubiona do kawy lub serwis.
No dobrze, pora przejść do sedna, czyli tematu filmowego.
Pierwsza przepiękna dramatyczna opowieść, którą polecam, to: "Bin-jip" (Pusty dom ) z 2004 r. w reżyserii Kim Ki-duka.
Bohaterem jest młodziutki bezdomny Tae-suk ( w tej roli bardzo przystojny Jae Hee), który włamuje się do opuszczonych na czas urlopów mieszkań. Jakież jest jego zdziwienie, gdy jeden z lokali nie jest pusty. Siedzi w nim, po chichutku maltretowana przez męża- żona Sun-hwa. Grana przez śliczną Seung-yeon Lee.
Między młodymi ludźmi nawiązuje się nic przyjaźni, sympatii, miłości. Choć, nie jest to łatwy układ, ani związek.
Ciekawostką jest, że główny bohater nie wypowiada w filmie, ani jednego słowa. Cały film jest oszczędny w dialogi, ale to niczemu nie przeszkadza.
/kadr z film, fot. z sieci/

Innym filmem, który wzbudził moją uwagę jest: "Soshite Chichi ni Naru (Jak ojciec i syn) z 2013r.
Główni bohaterowie, to dwie małżeńskie pary: Nonomiya i Saiki. Na świat sześć lat temu przyszedł w każdej z nich- syn. 
Okazuje się jednak, że dzieci przez pomyłkę zostały w szpitalu zamienione.
Obie rodziny borykają się z dylematem, co zrobić, jak się zachować? choć dzieli ich bardzo wiele: status społeczny i materialny, więzi i kontakty rodzinne, bardzo różne charaktery głównych bohaterów.
Najważniejszą jednak w filmie jest relacja między ojcem i synem, w jednej i drugiej rodzinie.
Na uwagę zasługują gra aktorska oraz piękne zdjęcia.


/kadr z filmu- zdj. z sieci/

A teraz pora na 2 japońskie animacje. Pierwsza: "Byôsoku 5 senchimêtoru" (5 centymetrów nad sekundę) z 2007 r. w reżyserii Makoto Shinkai.
Intrygujący tytuł, to szybkość z jaką opadają płatki kwiatów wiśni.
To trzy krótkie epizody, w których zawarta jest historia trudnej, niemożliwej do spełnienia miłości dwojga nastolatków.
Przepięknie przedstawiona w formie baśni, nie tylko dla młodych ludzi.
/fot. z sieci, kadr z filmu/

Drugi film animowany, to:" Hotarubi no Mori e" z 2011r.w reżyserii Takahiro Omori.
Fantastyczna, wzruszająca opowieść o spotkaniu małej dziewczynki o imieniu Gina z tajemniczym chłopcem w masce na twarzy. Pewnego razu, gdy przebywa na wakacjach u rodziny, spotyka w lesie chłopca- ducha, którego nie może dotknąć, bo wówczas zniknie. Gina dorasta, a coroczne, wakacyjne spotkanie zmienia się w przyjaźń oraz miłość.

/zdjęcie z sieci, kadr z filmu/

Polecam z serca filmy Kraju Kwitnącej Wiśni, bo to piękne, subtelne, mądre kino.
Kochani, życzę ciepłych, udanych kolejnych dni oraz  przyjemnego oglądania:)
Pozdrawiam dziś szczególnie moją miłą blogową koleżankę mieszkającą w Japonii- N. Zawsze w interesujący sposób opisuje panujące tam zwyczaje oraz wstawia ciekawe zdjęcia. 
Dziękuję:)

do posłuchania tradycyjna japońska muzyka ludowa- klik

Japońskie przysłowia:

"Słowa niewypowiedziane są kwiatami ciszy".
"Ten jest ubogi, kto nie odczuwa zadowolenia".
"Tylko ci, którzy się spieszą, popełniają błędy".
"Słowa ranią bardziej niż miecz".
"Zamknij na klucz to, co naprawdę myślisz".
"Trzymaj się z daleka od wszystkiego, co może ci zaszkodzić".
"Wstydu z podróży nie przywozi się do domu".
"Wielka mądrość przypomina szaleństwo".
"W sprawach pieniędzy wszyscy ludzie są sobie obcy".

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kulinaria Morgany- domowe pieczywo

              Witam serdecznie i smacznie na początku nowego tygodnia, nowe twarze szczególnie miło:)
Dziś proponuję domowe, smaczne, różnorodne, a przed wszystkim zdrowe chlebki. Piekę je często, wciąż wymyślam nowe składy i smaki.
Pierwszy z nich, to:

Pszenny chleb na zakwasie z płatkami owsianymi

1 kg mąki pszennej, typ 650
500 g mąki pszennej krupczatki
360 g płatków owsianych
50 g świeżych drożdży
130 g ziaren słonecznika
4 płaskie łyżeczki soli
ok. 5 szklanek letniej wody

Zaczyn do chleba:
4 łyżki czubate zakwasu na chleb
1 szklanka mąki żytniej
1 szklanka letniej wody

Posypka na chleb:
ziarna sezamu, siemienia lnianego, kminku, słonecznika

Zaczyn na chleb: wszystkie składniki razem mieszamy, odstawiamy na 12 godz.
Zakwas na chleb robimy wcześniej. 
A tutaj przepis: do szklanego dużego słoja wsypujemy 100 g mąki żytniej, wlewamy 100 ml letniej wody. Mieszamy, przykrywamy słój lnianą ściereczką, obwiązujemy gumką, zostawiamy w temp. 30 stopni C. Codziennie dosypujemy do słoja po 50 g mąki żytniej i wlewamy 50 ml letniej wody. Czynimy tak do momentu wyrośnięcia zakwasu i ukazania się bąbelków powietrza.
Zakwasem, którego nie użyjemy do chleba, możemy podzielić się z innymi.
Wykonanie ciasta na chleb:
Do dużej miski przesiewamy mąkę Wsypujemy do miski wszystkie składniki sypkie, rozkruszone drożdże i ziarna. Wlewamy rozczyn, wodę. Wyrabiamy ręką szybko gęste ciasto. W razie potrzeby wlewamy stopniowo więcej wody. Przykrywamy ściereczką do wyrośnięcia, odstawiamy w ciepłe miejsce.
Odkładamy do słoiczka 4 czubate łyżki ciasta chlebowego. To jest nasz kolejny zakwas. Słoiczek zakręcamy, wstawiamy do lodówki na 7- 10 dni. Taki jest termin ważności.
Przygotowujemy dwie podłużne foremki o wymiarach 42x13,5 cm. Wykładamy pergaminem, wylewamy ciasto chlebowe. Zwilżamy wierzch wodą, przesypujemy na przemian ziarnami: kminku, słonecznika, sezamu, siemienia lnianego. Lekko wciskamy.
Chlebki wkładamy do zimnego piekarnika. Nastawiamy piec na 170 stop. C i pieczemy 40 min. Sprawdzamy patyczkiem, czy chlebki są już upieczone.
Wyjmujemy blaszki z pieca, od razu zdejmujemy pergamin. Stawiamy chlebki na boku w celu odparowania.
Kroimy chlebek na kromeczki. Smarujemy masłem pycha ;)  
Smacznego 

Dobre rady: podany czas jest bez oczekiwania na wyrastanie ciasta.
Wszystkie składniki powinny mieć temp. pokojową. Sypkie- przesiewamy.
Jeśli wierzch chlebków zbyt szybko się rumieni, przełączamy piekarnik tylko na pieczenie od dołu, a wierzchy chlebów przykrywamy pergaminem.

Kolejna propozycja, to:

Chleb żytni na zakwasie ze śliwką

Zaczyn:
4 łyżki zakwasu
1 szklanka mąki żytniej
250 ml ciepłej wody.
Mieszamy wszystko w misce na gładką masę. Przykrywamy ściereczką. Odstawiamy na 12 godz.
Ciasto właściwe:
850 g mąki żytniej
1 czubata łyżka soli
7 dag świeżych drożdży
cały zakwas
ok. 300 ml ciepłej wody ( w razie potrzeby wody dolewamy)
garść suszonych śliwek, bez pestek
Ponadto:
do posypania po wierzchu: sezam lub ziarna słonecznika, sezamu, dyni
Do miski wsypujemy składniki sypkie. Wlewamy zakwas, wodę. Śliwki kroimy na połowę lub 4 części, jeśli są duże.
Wyrabiamy szybko ciasto. Ma być gęste, ale gładkie.
Od razu przekładamy do blaszki 42X13,5 cm, wyłożonej pergaminem.
Zwilżamy wierzch chleba wodą, posypujemy dowolnie nasionami. Lekko wgniatamy. Nacinamy wierzch ciasta w ozdobną kratkę.
Formę wkładamy do zimnego pieca. Nastawiamy piec najpierw na 200 stop. C,  pieczemy ok. 30 min. Później zmniejszamy temp. do 190 stop. C i pieczemy przez kolejne 15- 20 min.
Wyjmujemy z pieca. Przewracamy chleb na bok, w celu odparowania.
Chleb pysznie smakuje z samym masłem.

Smacznego

 I jeszcze jeden przepis:

Domowy chleb za zakwasie z oliwkami

500 g mąki pszennej, typ 750
4 łyżki zakwasu na chleb
1 łyżka oliwy z oliwek
2 łyżki pokrojonych oliwek nadziewanych papryka
1 łyżka świeżego rozmarynu
1 łyżka grubej soli
150 ml cieplej wody
25 g świeżych drożdży

Wykonanie zakwasu: Do szklanego dużego słoja wsypujemy 100 g mąki żytniej, wlewamy 100 ml letniej wody. Mieszamy, przykrywamy słój lnianą ściereczką, obwiązujemy gumką, zostawiamy w temp. 30 stopni C. Codziennie dosypujemy do słoja po 50 g mąki żytniej i wlewamy 50 ml letniej wody. Czynimy tak do momentu wyrośnięcia zakwasu i ukazania się bąbelków powietrza.

Wykonanie ciasta na chleb:
Do miski wsypujemy po kolei składniki na chleb: mąkę, sól. Wlewamy wodę, oliwię z oliwek. Dodajemy zakwas. Oliwki drobno kroimy. Rozmaryn drobno siekamy. Wyrabiamy ręką, ale krótko. Ma być gładkie, kleiste, rzadkie.
Przygotowujemy długą formę o wym. 42x13cm, wykładamy pergaminem.
Wlewamy równo ciasto na chleb. Przykrywamy ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, na ok. 60 min.
Powinna być prawie cała forma wypełniona ciastem. Ciasto chlebowe pieczemy w 180 stop. C przez ok. 35 min.
Po upieczeniu chleb wyjmujemy z pieca, ściągamy od razu pergamin. Obracamy chleb na bok, w celu odparowania. Studzimy.
Kroimy chlebek na kromeczki. Podajemy z suszonymi pomidorami lub samym masełkiem domowym.
Smacznego 


Dobre rady: wszystkie składniki powinny mieć temp. pokojową. Sypkie- przesiewamy.

Włosi nie używają soli do pieczenia chleba, ale ja dodałam.
Czas oczekiwania, wyrastania ciasta na chleb, w cieple dni jest krótki.
Podany czas przygotowania- bez wyrastania.
Zioła warto hodować samemu. Ja mam jednoroczne, co roku w doniczkach na balkonie. A wieloletnie- w ogródku przy bloku.
Chlebek po upieczeniu, jest smaczny, aromatyczny i chrupiący.
Zakwasu jest więcej, po zrobieniu, ale możemy go rozdać znajomym.
Zawsze po wyrośnięciu ciasta na chleb, zabieramy sobie do zakręconego słoiczka kolejną porcję zakwasu na następny chleb. Przechowujemy go w lodówce, nawet do kilkunastu dni.



Pozostaje mi tylko życzyć smacznego i miłego całego tygodnia:)
Dziękuję za Wasze odwiedziny, komentarze:) 

 słucham sobie- klik
 
Cytat na dobry tydzień:

"Dziel z in­ny­mi swój chleb, a le­piej będzie ci smakował".
Phil Bosmans