sobota, 26 października 2019

Moje spacerowanie z psim towarzyszem

   Kochani!
Osoby, które regularnie czytają mojego bloga wiedzą, że od zawsze lubię spacerować.
Ale...od jakiegoś czasu mam wiernego towarzysza, czyli kundelka.
To piesek moich Dzieci: Córki i Zięcia. 
Przygarnęli go, kiedy byli z wizytą u Dziadków na Kielecczyźnie.
Biegali sobie, bo lubią i  "przyplątał" się piesek.


Okazało się, że dokarmiała go Pani, która takich psów miała już kilka. Powiedziała, że tego już nie może zatrzymać. I jeśli chcą mogą go zabrać.
Z rozmowy wynikało, że ktoś go wyrzucił, przywiózł z obcych stron.
Piesek tak litościwie popatrzył na Córkę, że od razu ją "kupił":)
Dzieci były na etapie zabrania psa ze schroniska, ale to miało nastąpić wtedy, gdy na dobre przeprowadzą się do nowo wybudowanego domu.
Piesek jest zadbany, ma ok. 3 lat, ma już swoją ocieploną budę, kocha z wzajemnością swoich właścicieli:)


Ode mnie ma zabawkę i łakocie, które mu wolno jeść.
Polubił także nasze spacerowanie, a ja polubiłam jego:)
Codziennie, bo pogoda tej jesieni nadal piękna, w miarę wolnego czasu (kiedy nie mam wizyt lekarskich) idziemy sobie do lasu, na co najmniej godzinną przechadzkę.

/Czeremcha amerykańska/

Trasę mamy obraną w spokojnym miejscu, docelowym jest leśny dukt.


Oczywiście pieska prowadzę na smyczy, bo takie przepisy.


Nie wiedziałam, że tak polubię tego psiaka:)
Nigdy wcześniej nie miałam psa, bo w bloku, to tylko dla nich męczarnia. Zwłaszcza wtedy, gdy nie ma kto wyprowadzać, gdy zostaje sam, kiedy szczeka, jest samotny, albo pałęta się do drodze.
Mam przykłady na swoim osiedlu.
Co daje spacerowanie z psem?


Dla mnie, mojego zdrowia, to przede wszystkim ruch na świeżym powietrzu. 

Codzienny, systematyczny, a to jest ważne.
Spacer, to przyjemność, miła zarówno dla ciała, jak i duszy.


Mówię do psa, on merda ogonkiem, jest zadowolony.
A ja mam z tego korzyść, bo zapominam o codziennych bolączkach i problemach.
Moje myśli są tu i teraz, przyglądam się cudnej przyrodzie.


Czasem spotykam dawno nie widzianych znajomych, krótko pogawędzimy.
Córka mi dziś powiedziała, że widzi, jak piesek cieszy się zawsze na te spacerki:)
Pamiętajmy, że pies jest najwierniejszym przyjacielem człowieka!

A, czy Wy macie swoich wiernych towarzyszy do spacerowania, ale tych czworonożnych?
Dziękuję za Waszą obecność na moim blogu i życzę kolejnych miłych, ciepłych jesiennych dni:)

do posłuchania- klik

Mądry cytat do zapamiętania:

"Pies jest jedynym stworzeniem na ziemi, które kocha cię więcej niż siebie samego". 
Josh Billings

poniedziałek, 21 października 2019

Pamięć kobiety i mężczyzny

     Witajcie kochani w nowym dniu, nowego tygodnia!
Piękna jesień wciąż trwa, kolorowa i cieplutka, oby tak dalej:)
Dziś temat, który właściwie jest oczywistym.
A mianowicie, kto z nas ma lepszą pamięć?
To my-Kobiety, tak:) 
A wszystko, to zasługa mózgu.
Kobiety zapamiętują inaczej, niż mężczyźni.
A mianowicie wyczytałam, że z medycznego punktu widzenia:
"Mózg kobiecy jest nieco mniejszy od męskiego.
Różnica wynosi średnio 10 proc. objętości, ale liczba komórek nerwowych kobiet jest gęściej rozmieszczona.
Kobiecy mózg skrywa więcej ośrodków, które decydują w kwestii  podejmowania decyzji, odwrotnie jest w męskim mózgu.
Sieci neuronalne powiązane z produkcją mowy u kobiet są zlokalizowane w dolnych obszarach płatów czołowych obydwu półkul. 
A u mężczyzn za analogiczne procesy odpowiada dolny obszar czołowy tylko półkuli lewej. 
Podczas aktywności werbalnej kobiety używają obydwu półkul, natomiast u mężczyzn dominuje jedna z nich. 
Można podsumować, że mężczyźni „mówią” tylko lewą półkulą.
Nasz mózg stopniowo w okresie dorosłym, traci na wadze.

Ubytki są większe u mężczyzn i wynoszą w przybliżeniu 5 ml na rok, a u kobiet jest to około 6 ml, ale na 10 lat.
Psychologia zaś twierdzi, że:
"Różnice zapamiętywania są naciągane.
Mózg kobiety i mężczyzny funkcjonuje podobnie.
Mężczyźni posiadają pamięć przestrzenną, np. łatwo zapamiętują drogę do danego miejsca.
Kobiety zapamiętują emocjonalnie. A silne emocje pomagają zapamiętywać, to tzw. pamięć epizodyczna.
Mózg się zmienia w procesie rozwoju, wychowania.
Jedno jest pewne- wszyscy jesteśmy z Ziemi, nie z Wenus, czy Marsa!
Dowiedziono, że wydarzenia traumatyczne i bolesne zapamiętujemy na długo. A te radosne, dobre- szybko "umykają" z naszej pamięci.


My-Kobiety zapamiętujemy i pamiętamy, ale umiemy przebaczać. 
Choć, to także zależne od emocji. 
Mężczyźni, to nie tylko twardziele, wśród nich zdarzają się także wrażliwcy!
A, jak u Was jest z zapamiętywaniem?
Pozdrawiam słonecznie na kolejne udane jesienne dni:)

/ zdrowy koktajl z awokado /

do posłuchania- klik

Cytat do zapamiętania:

"Pamięć to pamiętnik, który stale nosimy ze sobą".
Oscar Wilde

/ jesiennie w moim lesie /

czwartek, 17 października 2019

Dieta Morgany

   Drodzy moi!
Witam na blogu nowe osoby: Gaję i Mikę Modrzyńską:)
Jak niektórym z Was wiadomo jestem na diecie, spowodowanej przez schorzenia chorobowe oraz lekki nadmiar kilogramów związanych z wiekiem nas kobiet, czyli 50 +. Nie mylić z nadwagą!
Otóż dieta, to nie tylko zdrowe odżywianie, ale także stan fizyczny i psychiczny naszego ciała. 
Nie będę się rozpisywała na temat produktów, co mi wolno, a co nie.
Skupię się raczej na poznawaniu bliższym siebie samej oraz wyciszeniu umysłowym.
Tak, to ostatnie ma bardzo duże znaczenie.
Musimy poznać siebie, aby dobrze zrozumieć nasze przyzwyczajenia dietetyczne.
Uświadamiamy sobie własne gusta i przyzwyczajenia żywieniowe.
Zastanówmy się na początku, o czym najczęściej myślimy przy jedzeniu.
Jeśli myślimy o czymś, czego nam akurat w diecie nie wolno jeść, nie myślmy o smaku, a raczej o wysokiej kaloryczności składników.
I to pomaga.
Ważnym jest przeanalizowanie produktów, które u nas pobudzają apetyt i po które sięgamy w porywie głodu.
Z diety zwykle musimy wykluczyć słodycze.
 /  kiwi także można suszyć/
/suszone morele /
/ suszona nektarynka /

Ale możemy je przecież zastąpić świeżymi lub suszonymi owocami, miodem.
Można, a wiem, że tak jest, zająć myśli jakimś zajęciem, najlepiej ulubionym.
Posiłki powinny być regularne, a przerwy między nimi stanowi woda niegazowana lub słaba herbata. 
Zdrowa, dobra dieta, to także wysiłek fizyczny. Odpowiedni dla każdego rodzaju schorzenia, choroby.
Uwielbiam spacery do lasu, który teraz mieni się kolorami.


Zabieram ze sobą psa moich Dzieci, rozmawiam z nim nawet.

/ mój ulubiony towarzysz spacerów  /

Otaczajmy się także życzliwymi ludźmi, którzy pomogą nam zrozumieć sens odchudzania.
Nigdy siebie nie usprawiedliwiajmy, że to geny, czy specyficzna budowa kości przyczyną naszego nadmiaru kilogramów.
Diety nie rozpoczynajmy sami, na własną rękę.
Należy udać się do specjalisty lekarza lub dietetyka. 
A wcześniej wykonać potrzebne badania.
Wyczytałam, że:
"W naszej psychice podczas odchudzania rozgrywa się prawdziwa walka. Polega ona na wyrobieniu nowego stosunku do jedzenia oraz na zepchnięciu jedzenia na dalszy plan. 
By odnieść sukces, musimy poznać zasady diety i nauczyć się ustalania swego menu. 
Konieczna jest również praca nad samym sobą, by (niekiedy nie bez porażek i załamań) zmienić swoją psychikę i związany z nią balast złych nawyków żywieniowych".

/ mój zdrowy koktajl z owocem kaki /

Dieta wymaga od nas: zmiany nawyków żywieniowych, cierpliwości, systematyczności, ruchu i wysiłku fizycznego, samokontroli i samodyscypliny.
Najważniejsze, aby nasza dieta była stała i doprowadziła do pozytywnych zmian.
U mnie to przede wszystkim zmiany, takie jak: regularność i powolne spożywanie posiłków. Wiadomo, ja zawsze we wszystkim zbyt szybka.
Spacery, bez względu na pogodę, samopoczucie. Czas musi się znaleźć.
Do zrzucenie niewiele mam kilogramów, zatem łatwo się ich pozbywam.
Nie jadłam słodyczy, ani nigdy do syta. To też teraz punktuje.
Wynik: - 2,3 kg, dobre samopoczucie, wyciszenie i pogoda ducha:)
A, jak jest u Was z dietami?
Pozdrawiam serdecznie na kolejne słoneczne, barwne jesienne dni:)

do posłuchania- klik 

Cytat do zapamiętania:

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie”. 
H. Jackson Brown

/wybarwiony, jesienny Sumak octowiec, widok z mojego okna/

piątek, 11 października 2019

Kącik ciekawostek Morgany

   Kochani!
Na dzisiaj przygotowałam kilka zasłyszanych ostatnio, wyczytanych ciekawostek, pojęć.
Overthinking, jedni wiedzą, a jeszcze inni zapytają.
Najprostsze tłumaczenie oznacza "na skraju". A głębsze, to tzw. paraliż analityczny, paraliż myśli.
Otóż pojęcie to określa nadmierne myślenie i analizowanie.
Zanim podejmiemy jakąś najprostszą nawet decyzję, analizujemy ją po 10 razy, wyolbrzymiamy zagrożenia.
Towarzyszą nam przy tym stres i lęk. 
Overthinking swój początek bierze już w dzieciństwie.
Mózg dziecięcy jest bardzo ciekawy świata, a zaczyna nagle być przepełniany  racjonalną i konkretną wiedzą.
Chłonie wiedzę, jak przysłowiowa "gąbka".
Pewien pisarz i międzynarodowy konsultant ds. edukacji sir Kenneth Robinson, stwierdził, że:
"Dzieci zatracają swoją umiejętność wnioskowania, gdy tylko przekroczą próg szkół i zaczynają doświadczać systemu edukacji.
Robinson wnioskuje, że stygmatyzacja porażki, betonowy system ocen, skupianie się tylko na akademickich umiejętnościach i parcie na to, by od razu po studiach/szkole mieć pracę sprawia, że system edukacji wywołuje w nas przerażenie, że zaczniemy żyć “nieodpowiednim” życiem".
Możemy już wtedy mówić o overthinkingu.
Możemy popadać w skrajności, nie myślę- za dużo myślę!
Jak pomagać takim ludziom?
Musimy się starać, aby pomóc sobie samemu.
Zaczynamy od przemyśleń, rozmowy z samym sobą. 
Problem wzmaga samotność i brak kontaktu z otoczeniem.
Psychologowie ( nie ja! bo ostatnio zarzucono mi, że się wypowiadam, a nie jestem specjalistą!) zalecają zmianę stylu życia, zajęcie się hobby, spędzanie czasu z rodziną, znajomymi.
Mizofonia, to kolejny termin, który usłyszałam i mnie dotknął osobiście.
 "Mizofonia (nadwrażliwość na dźwięki) to termin, który wywodzi się od dwóch greckich słów: "misos", oznaczającego nienawiść, oraz "phone", rozumianego jako dźwięk. Problem bywa określany również jako zespół SSS, ta nazwa wywodzi się z kolei od angielskiego terminu Selective Sound Sensitivity Syndrome. Po raz pierwszy mizofonia została opisana w 2000 r.,  której autorami byli audiolodzy P. i M. Jastreboff".
Objawami są nagle reakcje: złość, płacz z bezradności, bezsilności.
A zasłyszane dźwięki doprowadzają nas do szału, nadwrażliwości.
Do końca nie znamy przyczyn mizofonii. 
Teoria mogłaby wskazywać na problemy w zaburzeniach czynności narządu słuchu.
Ale to pomyłka, gdyż naukowo stwierdzono, że pacjenci z nadwrażliwością na dźwięki posiadają prawidłowo funkcjonujące uszy. 
Obecnie bada się, jak dźwięki odbierane są przez ośrodki słuchowe mózgu.
A wiadomo, że cokolwiek związanego z naszym mózgiem jest trudnym do zbadania.
Wyczytałam także że:
"Pacjent z mizofonią najczęściej źle reaguje na dźwięki, które wydawane są przez najbliższe mu osoby. 
Charakterystyczne dla problemu jest bowiem to, że przykre doznania u pacjenta wywołują dźwięki, których emisja zazwyczaj w ogóle nie zwraca uwagi innych ludzi:
Przykładami są: mlaskanie żucie, przełykanie, otwieranie cukierka z papierka, chrapanie, kichanie, pociąganie nosem, miauczenie kota, szczekanie psa       (drażnią mnie wszystkie), czy nawet śpiew ptaków za oknem, płacz dziecka, dźwięk pisania na klawiaturze.
Ale, żeby  lepiej zrozumieć osoby cierpiące na mizofonię, przypomnijmy sobie z lat szkolnych choćby przejechanie paznokciem po tablicy!
Poczuliśmy dyskomfort. 
A u osób z mizofonią dźwięk ów się zwielokrotnia.
Koniecznie zatem trzeba szukać pomocy!
Kiedy, towarzyszą: silne poczucie dyskomfortu, strach, lęk, postać napadu paniki, rozdrażnienia, złości, agresja, chęć ucieczki do miejsca, w którym nie byłoby słychać danego dźwięku.
Dyskomfort psychiczny może doprowadzić do agresji wobec otoczenia ( rękoczyny) lub nawet myśli samobójczych. Albo izolowania całkowitego  od otoczenia.
Do tej pory nie została znaleziona metoda leczenia mizofonii, której skuteczność byłaby udokumentowana w badaniach naukowych.  
Nie jest to też jednostka chorobowa.
Pomóc pacjentom z mizofonią może psychoterapia poznawczo-bechawioralna.
Hipochondria piękności, to kolejny ciekawy termin.
Nie nowy, bo znany już w starożytnej Grecji.
To proces endogenny, czyli powstający wewnątrz organizmu.
Kiedy możemy o niej mówić?
Gdy nie akceptujemy swojego piękna, boli nas nasz wygląd. Tak!
Większość z nas nie jest do końca zadowolonych ze swojego wyglądu zewnętrznego lub nie akceptuje swojego ciała.
Na dodatek media: telewizja, prasa, internet przypominają na okrągło o "kulcie piękna".
Już małe dziewczynki chcą być ładne, atrakcyjne, chwalone za wygląd właśnie.
W Polsce i na świecie są nawet castingi kreujące małe dzieci na przyszłe modelki, czy aktorki.
Takie dążenie do doskonałości może przerodzić się w patologię! 
Współczesne choroby takie jak: anoreksja, jadłowstręt, bulimia, mają swoje podłoże w psychice przy hipochondrii właśnie.
Osoby (przeważnie kobiety) na nią cierpiące, nałogowo poddają się operacjom plastycznym i innym zabiegom upiększającym.
Obecnie nie tylko chirurgia plastyczna, ale również medycyna estetyczna, są w stanie zlikwidować niemal każdą skazę na urodzie. 
Z skrajnych przypadkach w hipochondrii piękności należy szukać pomocy u specjalistów: psychologa lub nawet psychiatry.
Pamiętajmy nie jesteśmy sami na świecie!
Dajmy sobie pomóc, nie zamykajmy w czterech ścianach.
Mówmy o problemach, szukajmy dobrej diagnozy.
To tyle ciekawostek na weekendowy czas.
Dziękuję za Waszą obecność na moim blogu:)
Witam nowe osoby, takie jak: alex subiektywnie  i Alicja P:)
Życzę wszystkim udanych, miłych kolejnych jesiennych dni:)
Nadal boli prawy nadgarstek, zatem mam problem z pisaniem.
Wybaczcie brak odpowiedzi na komentarze pod postami. 


/ koktajl na zdrowie z gruszki, banana z pestkami granatu /

/kolejny mój koktajl- tym razem z mango/

do posłuchania- klik


/lektury do tematów na bloga/


Motto ku refleksji:

„Jest fontanna młodości: to twój umysł, twoje talenty, kreatywność, którą wnosisz do swojego życia i życie ludzi, których kochasz. Kiedy nauczysz się korzystać z tego źródła, naprawdę pokonasz wiek”.
  Sophia Loren

poniedziałek, 7 października 2019

Jesienne propozycje książkowe Morgany

      Mili blogowicze!
To mój 333 post na blogu:)
Jesień, wiadomo dłuży nam się czas, zatem mamy go więcej na czytanie.
Przedstawię dziś kilka propozycji, których wysłuchałam, bo to ostatnio moja ulubiona forma odbioru.
Pierwsza, kolejność nieprzypadkowa, najbardziej mnie poruszyła.
Dawno nie oceniałam tak wysoko thrillera książkowego.
Chodzi o powieść pt. "Nie odpisuj" autorstwa Marcela Mossa.
Główni bohaterowie, to: Agata, Martyna i Michał.
Czas przeszły i teraźniejszy.
Agata, kobieta sukcesu, córka, żona.
Ale, czy idealna, kochająca?
Niestety nie, stwarza takie pozory, stosując przemoc wobec męża. Zarówno tę fizyczną, jak i psychiczną.
Dlaczego tak się dzieje, z czego to wynika? musimy cofnąć się do lat dziecięcych bohaterki i jej despotycznego ojca.
Martyna, alkoholiczka, germanistka, ale bez powodzenia w zawodzie, z powodu swojego nałogu.
Zaborcza w związku ze swoim chłopakiem Damianem, do tego stopnia, że aby zatrzymać ukochanego na zawsze przy sobie, decyduje się na ciążę, którą następnie usuwa. I tak kilkukrotnie.
Znowu można by zadać pytanie. Dlaczego?
Z kolei Michał. Syn, mąż, pracownik nie za bardzo zaangażowany w pracę, którą traci.
W zaciszu domowym, przy żonie oddaje się szykanom, cierpieniu fizycznemu i moralnego, nie stawia sprzeciwu.
Martyna prowadzi bloga społecznościowego, gdzie czytelnicy piszą o swoich problemach.
Jest i list Michała, na który Martyna pod wpływem alkoholu, nieświadomie- odpisuje.
I tutaj rozpoczyna się cała dramatyczna historia.
Losy całej trójki bohaterów połączą się. I co z tego wyniknie, to już zapraszam do lektury.
Książka pisana bardzo dobrym językiem, wstrząsająca, ale i dająca do myślenia.
Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem, nikt nie rodzi się zły!
Nie wolno nam nikogo oceniać, tylko po pozorach, nie zaznajamiając się z sednem, głębią całości !
Dobrzy lektorzy: Paulina Holtz, Małgorzata Lewińska, Agnieszka Więdłocha, Piotr Grabowski, Michał Lesień-Głowacki.

/ okładka książki, fot. z sieci /

Druga wysłuchana książka, to: "A ja żem jej powiedziała" Katarzyny Nosowskiej.
Nie znałam Pani Kasi, oprócz muzycznej strony. Choć nie przepadałam za wszystkimi utworami.
Książka zabawna, pełna emocji, szczerości, rozważań, refleksji życiowych.
Bardzo dobrze mi się czytało i akurat potrzebowałam teraz takiej kobiecej, mądrej lektury:)
Krótko, bo po resztę wrażeń, zapraszam już do lektury:)

/ fot. z sieci /

Kolejną propozycją książki na jesień jest :"Postawić na szczęście" Anny Sakowicz.
To historia dwu sióstr: Agaty i Poli.
Ta ostatnia jest osobą niepełnosprawną, ale kochającą życie.
Agata, to 40-letnia samotna kobieta niejednokrotnie poszukująca swej drogi.
To książka, która daje do myślenia, nie należy do kategorii "łatwych i przyjemnych.
Warto po nią sięgnąć, bo pisana jest przyjemnym kobiecym językiem.

 / okładka książki /

Czwarta książka: "Cymanowski Młyn" autorstwa: Stefana Dardy i Magdaleny Witkiewicz.
Nie znałam wcześniej autorów tej powieści.
Główni bohaterowie książki, to małżeństwo: Monika i Maciej.
Za przyczyną prezentu- niespodzianki w postaci vouchera.
To wyjazd do pensjonatu znajdującego się w lesie na Kaszubach.
Małżonkowie przechodzą głęboki życiowy kryzys.
Zwłaszcza Monika, liczy na to, że taki wspólny wyjazd poprawi ich relacje.
Początkowo im się to udaje. Ale kolejne wydarzenia nie będą już tak pozytywne.
Maciej zmuszony do powrotu do pracy wyjeżdża na kilka dni.
W tym czasie Monika poznaje syna właściciela pensjonatu: Jerzego Zawiślaka- Łukasza.
Mężczyzna oczarowuje Monikę, na dodatek przypomina jej byłego narzeczonego.
Autorzy przedstawiają nam także innych bohaterów, a każdy z nich ma swoje sekrety, które niechętnie chcą wyjawić.
Trudno nam czytelnikom dokonać rzetelnego, natychmiastowego osądu, kto z nich postępuje dobrze, a kto zasługuje na potępienie i karę!
Książkę czyta się dobrze, bo akcja jest dynamiczna z wątkiem kryminału, a nawet thrillera.
Polecam:)
Sięgnę na pewno jeszcze po inne powieści tych autorów:)


/ okładka książki /

Następną książką jest: "29 sekund". Autor: T.M. Logan
Pierwszy raz sięgnęłam po powieść T. M. Logana.
Bohaterka książki Sarah, to matka 2 dzieci, ale przede wszystkim ambitna pracownica renomowanej uczelni, lubiąca swoją pracę.
Profesor Lovelock , a zarazem przełożony Sarah w zamian za awans w pracy proponuje jej wiadomo co... seks.
Na dodatek szantażuje ją, a jest przy tym bardzo wpływowym, szanowanym w swoim środowisku człowiekiem.
Pozwala sobie zbyt wiele wobec podwładnych płci żeńskiej.
Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy Sarah ratuje z opresji córkę pewnego rosyjskiego mafioza.
Jest on człowiekiem honorowym i chce się odwdzięczyć.
Proponuje, żeby Sarah podała jedno nazwisko, wymieniła jedną osobę, a on sprawi, że ta osoba zniknie na zawsze.
A wystarczą na to tylko 29 sekundy rozmowy telefonicznej.
Ten kryminał, a właściwie psychologiczny thriller czyta się bardzo dobrze, dzięki wartkiej akcji.
Polecam:)  
/ okładka książki /
Ostatnia wysłuchana powieść, którą polecam, to: "Światło gwiazd", autorką jest Krystyna Mirek.
Miałam ochotę na lekką kobiecą powieść i sięgnęłam po raz kolejny po książkę Pani Krystyny Mirek.
Z tej książki wypływa mój morał, że:
"Szczęście zawsze do nas trafi, tylko trzeba mu wskazać tę dobrą drogę".
Główne bohaterki: Dorota i Kalina, choć w różnym wieku obie pragną być kochane i adorowane przez mężczyzn.
Trochę zawirowań, jak to w życiu bywa w życiu, ale finał okaże się być szczęśliwy:)
Książka pisana lekkim piórem, miło się czyta:)
Polecam:)  
/ okładka książki /

A, co Wy polecacie na długie jesienne, wcale nie smutne, ani nudne! wieczory?
Pozdrawiam serdecznie, uśmiech serdeczny zostawiam oraz promyczki ciepła i radości:)

słucham sobie- klik

Motto do zapamiętania:

"Jeśli kiedykolwiek zamierzasz cieszyć się życiem - teraz jest na to czas - nie jutro, nie za rok. Dzisiaj powinno być zawsze najwspanialszym dniem".
 Thomas Dreier


/ jesienny Sumak octowiec /

/ zdrowy mój koktajl szpinakowo- bananowy, smacznego /