poniedziałek, 30 lipca 2012

Jak to jest z tym chodzeniem?

         Witam wszystkich miłych gości na moim blogu:)
Wcześniej w pośpiechu opublikował się tylko tytuł tego posta, dziś ciąg dalszy tematu.
A rzecz będzie o chodzeniu, parach, młodych ludziach.
Koleżanka w pracy  napomknęła, a niespełna 2 tygodnie temu wyszła za mąż, jak to młodzi ludzie spotykają się, a następnie szybko rozwodzą. Podała przykłady swoich koleżanek ze szkoły, dziś 30- latek, które po bardzo długim, 10- letnim chodzeniu z chłopakiem, pobierają się, a już rok po ślubie są po rozwodzie.
Co jest tego przyczyną? , że coraz więcej młodych ludzi rozstaje się, ale dopiero po ślubie, często zawartym w kościele katolickim, gdzie obowiązuje nierozerwalność więzi małżeńskiej.
 Może, to być tzw "przechodzenie", czyli długotrwałe spotykanie się, ale bez wspólnego zamieszkania, decydowania o ważnych, codziennych sprawach, niezależności finansowej.
Młodzi ludzie mieszkający kątem u rodziców, gdzie mają zapewniony wikt i opierunek nie są przygotowani do samodzielnego życia.
Pamiętam siebie i rówieśników z tamtych, młodzieńczych lat. Każdy po skończeniu szkoły od razu podejmował pracę, bo mijał staż. Były to różne miejsca, często z dala od domu rodzinnego. Tak było u mnie. Mieszkało się wtedy albo na stancji lub w hotelu robotniczym. Albo wynajmowało mieszkanie na spół z kimś znajomym, rodziną.
Ja, po skończeniu szkoły średniej wynajmowałam w Kielcach mieszkanie, razem z młodszą siostrą. Jej było blisko do szkoły, mnie do pracy. Już wtedy nauczyłyśmy się samodzielnie sobie radzić, a były to czasy bardzo trudne, początek lat 80- tych. Mieszkało nam się dobrze, spokojnie. Wprawiałyśmy się w płaceniu rachunków, robieniu zakupów, gotowaniu, staniu w długich kolejkach.
Spotykałam się wówczas z chłopakiem równolatkiem, choć zawsze wolałam chłopców starszych, poważniejszych. Znajomość ta trwała kilka lat, Krzyś kochał pierwszą, bardzo gorącą miłością. Zrobiłby dla mnie wówczas wszystko. Oboje byliśmy spokojni,  pedantyczni (co ceniłam i nadal cenię w ludziach), pisani sobie- tak mówili wszyscy. Ja darzyłam go szacunkiem, przyjaźnią, ale nadal szukałam czegoś głębszego. Los nas rozdzielił, on wyjechał do pracy na Śląsk. Pozostały piękne listy, moc kartek, co jakiś czas spotkania i najpiękniejsze bukiety kwiatów, jakie kiedykolwiek dostałam w życiu. Nagle zaczęło się powoli wszystko "wypalać", przynajmniej u mnie. Odległość, to nie jest dobry sygnał dla budowania związku.
Pamiętajmy, że wtedy nie było jeszcze łatwo dostępnych: telefonów, internetu, ani szybkiego rodzaju komunikacji.
Po czasie kontakt całkowicie zanikł. Rozstaliśmy się bez słów, pożegnania, jakiegokolwiek wyjaśnienia. Ale bez złości, czy żalu. Myślałam czasem, co u niego słychać. Dowiedziałam się tylko, że pół roku przede mną ożenił się, bo dziewczyna była w ciąży. Już dawno jest po rozwodzie, żona zostawiła mu małe dziecko i "zniknęła".
Słyszałam komentarze, że gdyby był ze mną byłby szczęśliwy, a ja byłabym przy nim niczym Księżniczka, tak bardzo mnie kochał. Ludzie mówili, że ładna z nas zawsze była para i kiedyś się pobierzemy, będziemy mieć piękne dzieci.
Co sprawiło, że tak się nie stało? wiele czynników. Jedno jest pewne i wierzę w to, że "nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". A my  dwa razy ze sobą chodziliśmy po przerwie. Odległość także wpłynęła negatywnie. A po za tym, jakieś stare waśnie między moimi i Krzysia dziadkami. Dowiedziałam się o tym niedawno, że jego babka bardzo nie lubiła mojej i nagadała jakichś plotek.
Ale, to stare dzieje... Dziś mam męża, tego samego od 25 lat, 3-je wspaniałych dzieci nie chciałabym cofnąć czasu. Znałam się z mężem 16 miesięcy, spotykaliśmy się rzadko, bo pracował wówczas za granicą, ale od razu było, to "coś", co zaiskrzyło :) a po za tym byliśmy już ludźmi dojrzałymi wiekowo.
Wracając do tematu posta, jak to jest z tym chodzeniem dzisiaj? młodzi ludzie niby mieszkają razem, poznają się wcześniej, ale czy są dobrze przygotowani do życia w rodzinie? są odpowiedzialni? samodzielni?
Dawniej nie znało się osoby dokładnie, nie mieszkało razem, bo to grzech i nietakt był. Pozostawały tylko krótkie spotkania, niekończące się rozmowy.
A jednak ludzie kochali się, obchodzą teraz swoje długie, okrągłe rocznice ślubu, darzą szacunkiem. Znam mnóstwo takich związków.
To tyle moich wywodów na temat. Czekam na Wasze zdanie na temat oraz historie Waszych udanych związków.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za szczerość wypowiedzi:)
Niestety na Onecie nie można komentować-przepraszam wszystkich mających tam swojego bloga.



Cytat na dziś:

"Małżeństwo nie jest sta­nem, jest umiejętnością".
Magdalena Samozwaniec

niedziela, 29 lipca 2012

Siła uczucia w obrazie filmowym: "Next Three Days"

            Witam pięknie na moim blogu, dziś będzie  filmowo:)
Obejrzałam ostatnimi czasy kilka filmów, które dały do myślenia.
Oto jeden z nich.
Do czego w czynach może posunąć się zakochany człowiek? ile poświecić dla ukochanej osoby?
A wszystkie te i inne pytania odnajdziemy w filmie "Dla niej wszystko" z 2010 r. z doskonałym aktorem Russellem Crowe. To jeden z ulubionych odtwórców, zawsze docenionych ról.
Wspomniany już Russell Crowe, jako John Brennan oraz Elizabeth Banks, w roli Lary Brennan, to szczęśliwe , kochające się małżeństwo. Mają pięknego synka Luke, pracę, dostatnie życie. Do czasu to wszystko.
Pewnego feralnego dnia szefowa Lary zostaje brutalnie zamordowana. A wcześniej Lara jej groziła i pokłóciła się z nią ostro. Zatem podejrzenie pada właśnie na nią.
Zostaje zatrzymana, oskarżona, trafia do więzienia bez prawa apelacji. Zalmana próbuje popełnić samobójstwo, oddala się od męża.
John sam wychowuje synka, dzieli czas między nim, a pracą- jest wykładowcą studenckim.
Synek po aresztowaniu mamy, zamyka się w sobie, trudno do niego dotrzeć.
Natomiast John, który bardzo kocha swoja żonę szuka wszelkich możliwych sposobów, aby wydostać żonę z więzienia. Knuje misterny plan jej ucieczki. W tym celu trafia nawet do człowieka, który zbiegl z ciężkiego więzienia, aż 7- krotnie.
John wymyślił, aby  wykraść żonę podstępem. Ale jakim, zapraszam już do obejrzenia całego filmu.
Wartka akckja, dobra obsada aktorska, ciekawy wątek powodują, że nie ma mowy o nudzie podczas projekcji filmu.
Reżyserem i scenarzysta " Dla niej wszystko" jest Paul Haggis. Muzykę skomponowali: Alberto Iglesias i Danny Elfman. Autorem zdjęć jest Ste'phane Fontaine.
Zapraszam zatem do domowej filmoteki na ciekawą projekcję.
Milego dnia oraz spokojnego calego tygodnia życzę :)
Przepraszam onetowskich blogowiczów za nie komentowanie, ale to nie moja wina. Nie można nic wysłać, nawet po zalogowaniu. Tak jest min u Paczuchy i Nitagera i innych.
Bardzo przepraszam za zbyt wcześnie opublikowany dziś, niedokończony post:  Uleczkę oraz Klarkę :) wieczorem ukaże się on w całości.
 /kadr z filmu, fot. z sieci/


Cytat na dziś:

"Gdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał"
Stefan Żeromski

piątek, 27 lipca 2012

Smacznie borówkowo- bułeczki drożdżowe

         Witam na moim blogu wszystkich smakoszy słodkich wypieków:)
Ci, którzy znaj mnie dłużej, wiedzą, że lubię w kuchni wszelakie eksperymenty oraz nowości. Wiele przepisów wymyślam sama, ale korzystam także z innych na pierwszy rzut oka- interesujących.
Tak też jest z blogiem Arabeski- klik. Odwiedzam ją, co jakiś czas i natychmiast sprawdzam ciekawe przepisy.
Nie zawiodłam się nigdy. Zarówno smaczne, jak i efektowne, nieskomplikowane dla mnie, to wypieki.
Za zgodą Arebeski zamieszczam dziś jeden z jej ostatnich ciekawych przepisów. A są, to bułeczki drożdżowe z serem, bez jajek. Autorka użyła czarnych jagód, a ja borówki amerykańskiej.


Bułeczki  drożdżowe z borówką amerykańską

90 dag mąki pszennej
20 dag cukru
1/2 l mleka
5 dag drożdży
15 dag masła (nie margaryny)
25 dag serka waniliowego
1/2 łyżeczki soli
25- 30 dag borówki amerykańskiej

Lukier:

1 białko
15 dag cukru pudru

 Kokos do obsypania po wierzchu

Kilka łyżek ciepła mleka rozmieszać z drożdżami. Odstawić do wyrośnięcia. Pozostałe mleko połączyć z masłem. Wystudzić.
Do miski wsypać: mąkę, sól, cukier. Dodać mleko z drożdżami i masłem. Wyrobić ręką. Powoli dodawać serek waniliowy. Wyrabiać dalej. Ciasto jest kleiste i takie ma być. Powinno odchodzić od brzegów miski.
 Przykryć ściereczką, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
W tym czasie przebrać i umyć owoce borówki amerykańskiej, wysuszyć.
Przygotować stolnicę, mąkę do podsypywania.
 Wyrośnięte ciasto podzielić na wałki i nożem oddzielić ok. 25- 30 bułeczek, niedużych. Podrosną jeszcze.
 Na każdy kawałek, placek ciasta położyć kilka borówek. Nie dodawać cukru do środka. Zlepić brzegi, kłaść zlepioną częścią do spodu.
Odstawić bułeczki do wyrośnięcia na stolnicy.
Nagrzewamy piec do temp. 200 stop. C z termoobiegiem. 
Na wyłożoną pergaminem blaszkę układać w lekkich odstępach podrośnięte bułeczki. 
 Pieczemy ok. 20- 25 min. na złoty kolor. Wyłączając po paru min. termoobieg w piecu.
Przygotowujemy lukier. Mikserem ubijamy białko z cukrem przez 15 min. 
Upieczone bułeczki lukrujemy, obsypujemy kokosem.
 A później je z apetytem i cieknąca ślinką zjadamy:)
Wypada na koniec życzyć smacznego:)

Bułeczki zniknęły w mgnieniu oka oraz zostały nimi poczęstowani przyjaciele dzieci.
Do przepisu powrócę z pewnością z innymi owocami także:)

Arabesko- dzięki jeszcze raz za inspirację:)
Wszystkim gościom mojego bloga życzę miłego weekendu, ja jutro do pracy.


Myśl na dobry weekend:

"Piękno jest obec­ne, tyl­ko trze­ba chcieć je widzieć, lub przy­naj­mniej roz­myślnie nie za­mykać oczu".
Teodor Fontane

niedziela, 22 lipca 2012

Moje ulubione malwy.

          Witam  wszystkich miłośników roślin na moim blogu 🌸😊🧡
Chciałabym dziś pochwalić się moimi ulubionymi roślinami- malwami.
Uwielbiam je, bo z nimi kojarzy mi się piękna, malownicza, polska wieś. A, co za tym idzie moje beztroskie dzieciństwo i kochani Dziadkowie. Babunia miała piękny ogródek pełen kwiatów i ziół. Wśród nich były i malwy. Zawsze strojne, wysokie, smukłe, pyszniły się barwami i kwieciem przeróżnym, pustym i pełnym.
I tak też ja zarażona miłością do roślin, mam malwy w swym przybalkonowym ogródeczku. Nasionka rozsiały się dalej i zdobią także pozostały teren pod blokiem.
Słów kilka o uprawie tych pięknych roślin.
 Alcea rosea, czyli prawoślaz wysoki, czyli malwa ogrodowa, to dekoracyjna bylina lub roślina dwuletnia. Z rodziny ślazowatych.
Dorasta do 1,8- 2 metrów.
Lubi stanowisko osłonięte, słoneczne. Najlepiej oparta o płot, ścianę domu. Glebę lubi żyzną, choć doskonale nadaje się do różnych miejsc.
W miastach spotykamy malwę rosnącą wręcz w płycie chodnikowej w pełnym, szczerym słońcu.
Malwa ma duże , szerokie, dłoniaste liście oraz przebogatą gamę kolorów, od białej, poprze różową, żółtą, szkarłatną. Kwiaty mogą być puste lub pełne, bez zapachu.

Jeśli przytniemy malwę po kwitnieniu możemy liczyć na powtórne kwiaty. Nasiona zebrane, wysiane jesienią, zakwitną na drugi rok. Choć najładniejsze będą po 2- letnim posadzeniu.
Łodygi po kwitnienie obcinamy krótko nad ziemia, to przy odmianach wieloletnich.
Kwiaty często atakuje rdza ślazu, dlatego warto malwę przycinać i skracać jej wiek- do dwuletniego. Rdza jest stanem długotrwałej suszy. Zaatakowane nią liście usuwamy, spalamy.
Jeśli na tym samym miejscu rosną różne odmiany i kolory malw- dominuje ta najsilniejsza, kolorystycznie. Warto zatem różne kolory i odmiany sadzić osobno, w różnych miejscach ogrodu.
Malwa pięknie współgra z innymi roślinami w ogrodzie, a nawet drzewami owocowymi.
Rosina ta doskonale zimuje w gruncie, nie potrzebuje ocieplenia. Znosi także susze i niekorzystne warunki pogodowe.
Malwa jest rośliną leczniczą. Znana już w Starożytności. Gotowany korzeń pomaga na wiele dolegliwości, z dodatkiem wina ma zapobiegać dolegliwościom żołądkowym, z mlekiem łagodzi suchy kaszel, w occie- zwalcza bóle zębów. Skuteczna w leczeniu stanów zapalnych górnych dróg oddechowych i kaszlu, to malwa czarna.

Pozdrawiam serdecznie na cały dobry, słoneczny tydzień :)



Malwy kwiaty polskiej wsi 

"Cóż to za damy
Pod mą chatą stanęły
Każda z nich w inny kubrak ubrana
Gospodarzy swoich oczarować swoim kolorem zamiar miała
Jedna od drugiej piękniejszą być chciała
To malwy
One to swą wysokością sobie jedynie dorównywały
Lecz kolory przecież różne miały
Dama czerwona biała żółta łososiowa była
A w oddali fioletowa i ciemno bordowa się kryła
To malwy
Malwy kwiaty polskiej wsi
To właśnie one zawsze na wsiach gościły
Rosły i oko wszystkich cieszyły".


piątek, 20 lipca 2012

Syndrom przewlekłego zmęczenia

      Witam wszystkich gości na moim blogu:)
Zauważyłam ostatnio u wielu osób, brak chęci do czegokolwiek. Ludzie narzekają na upływający czas, pogodę, zmęczenie fizyczne, "wypalenie" psychiczne.
A może, to "syndrom chronicznego zmęczenia"?, czyli choroba o nazwie CFS- "Chronic Fatigue Syndrome".
Po raz pierwszy opisano ją w USA w 1988r. A skarżyli się wówczas, na przewlekłe przemęczenie, młodzi menadżerowie.
Przeprowadzone badania dowiodły, że przemęczają się najczęściej osoby ambitne, częściej kobiety w wieku 20- 40 lat.
To zbyt intensywne życie, nadmiar przejętych na siebie obowiązków, wrodzona perfekcja, bardzo niewiele czasu poświęconego wypoczynkowi.
A z punktu medycznego, co powoduje ową chorobę? otóż, wysoki poziom hormonów stresu: adrenaliny i noradrenaliny. W denerwujących nas sytuacjach,  hormony te przyspieszają pracę serca przez co wzrasta ciśnienie tętnicze, zwiększa się napięcie mięśni.
Jeśli sytuacja taka trwa przed dłuższy czas, wówczas organizm przechodzi do drugiej fazy, zwanej "zespołem adaptacji". Zostają pobudzone mięśnie i nerwy oraz dochodzi do zmian w naczyniach krwionośnych. Z tej fazy przechodzimy szybko w kolejną- trzecią. To wyczerpanie. Poziom hormonu kortyzolu odpowiedzialnego za aktywność i metabolizm, spada powodując niedociśnienie.
Organizm natychmiast potrzebuje, daje wyraźnie sygnały, aby zmienić dotychczasowy tryb życia, na powolniejszy, mniej absorbujący.
A, kiedy mamy do czynienia na pewno z CFS? przecież zmęczenie, to nic nowego, każdy z nas go odczuwa, wcześniej, czy później.  Otóż, gdy odczuwamy nieustanne zmęczenie przez okres co najmniej, nieprzerwanie 6 miesięcy możemy już zacząć wykluczać zwykłe  przemęczenie. A zastanowić się nad objawami towarzyszącymi, tj: bóle i zawroty głowy, dreszcze, bóle gardła, mięśni, zmniejszenie odporności, stan podgorączkowy, powiększone węzły chłonne, brak apetytu, zaburzenia pamięci i koncentracji, brak chęci do pracy, nadpobudliwość, nadwrażliwość, bezsenność.
Tu pole działania pozostawiamy psychologom  i psychiatrom.Oni mogą w sposób fachowy pomóc.
Z pewnością musimy uregulować swój tryb życia. Wyznaczyć najważniejsze hierarchie wartości, choć częściowo wyeliminować czynniki stresu. Ważny jest dłuższy odpoczynek, urlop, wyjazd np do sanatorium.
Lekarz badający problem  dr.Walter B. Cannon powiedział mądrze, że" powinno się tyle pracować, jak pracuje nasze serce. Odpoczywać, gdy się zmęczymy, bowiem nasze serce pracuje przez 9 godzin na dobę".
Co dla relaksu? pomocnymi są: yoga, aktywność fizyczna 3 razy w tygodniu oraz "tai- chi". A, co to takiego? to system opracowanych w XI w Chinach harmonijnych, powolnych ruchów pozytywnie wpływających na poprawę i utrzymanie zdrowia fizycznego i psychicznego. Coraz bardziej ostatnio popularny w Polsce.
W przewlekłym leczeniu syndromu przewlekłego przemęczenia pomagają leki antydepresyjne i przeciwbólowe.
Znaczącą jest odpowiednia dieta, bogata: w ziarna, owoce, warzywa, białko roślinne i zwierzęce, mleczne produkty niskokaloryczne.
Zbawczym jest śmiech, tzw. "joga śmiechu". To połączenie grupowych ćwiczeń oddechowych ze śmianiem się.


Pamiętajmy, że nasz organizm zawsze wysyła sygnały chorobowe, przemęczeniowe. 
Nie lekceważmy ich, bo to może doprowadzić nawet do depresji, chorób serca, czy kręgosłupa lub nadciśnienia tętniczego.
Ten post, broń Boże nie chciał nikogo przestraszyć.
Nie wszyscy przecież od razu są chronicznymi, ambitnymi pracusiami.
To raczej ciekawostka medyczna, którą się chciałam z Wami podzielić. Skłonić do rodzinnych wyjazdów za miasto, spacerów, przebywaniu na świeżym powietrzu, zajęciu się swoimi pasjami, sportem, podróżami.
Nie wolno izolować się od  ludzi, świata przyrody.
Wszak, "życie jest piękne":)
Pozdrawiam słonecznie na miły weekendu czas:)

 
/cudny świat przyrody, fragment ogrodu Mamy/


Motto do zapamiętania:

"Nie żałuj, nig­dy nie żałuj, że mogłeś coś zro­bić w życiu, a te­go nie zro­biłeś. Nie zro­biłeś, bo nie mogłeś".
Stanisław Lem


środa, 18 lipca 2012

Jarska faszerowana kalarepka

      Witam serdecznie w mojej kuchni wszystkich smakoszy sezonowych warzyw:)
Dziś w roli głównej kalarepka. Któż nie pamięta jej z czasów dzieciństwa, gdy szło się w pole z nożykiem i ścinało twardą skórkę? niektórzy do dziś mają po niej trwałe ślady, bo skórka na kalarepce bardzo oporną była.
Znów jarskie danie, ktoś napisz...otóż córka nie jada mięska, zatem dla niej specjalnie przygotowuję coś na ząb. Reszta domowników wcale nie narzeka. O nich także dbam i dogadzam.
Do tej wersji farszu można dodać mięso, jak najbardziej.
Zapraszam zatem do wspólnego kucharzenia, przepis nieskomplikowany, a smaczny i  w sam raz na letnie dni.

 Faszerowana kalarepka

5 średnich kalarepek
40 dag pieczarek
20 dag ryżu
1 większa cebula
1 jajko
2- 3 ząbki czosnku
zielenina: pietruszka, koper, kolendra- wg uznania 
sól, pieprz, vegeta- do smaku
na sos: koncentrat pomidorowy, śmietana, mąka

Młode kalarepki  myjemy, oczyszczamy z zielonych listków. Ścinamy wierzch- czapeczkę do przykrycia całości.
Nie obieramy ze skórki. Środek dokładnie wydrążamy, zostawiając cienką ściankę. 
 Część miąższu z kalarepki odkładamy na sos, resztę możemy wykorzystać do surówki lub zupy.
Pieczarki myjemy, obieramy, kroimy w drobną kostkę. Przesmażamy na maśle razem z cebulką- posiekaną oraz czosnkiem. 
Ryż gotujemy w duzej ilosci osolonej wody al dente. Studzimy.
Składniki farszu, czyli pieczarki oraz ryż łączymy z surowym jajkiem, doprawiamy do smaku. Raczej pikantnie dla wyrazistości smaku. Sama kalarepka jest bowiem mdła. Wsypujemy pokrojoną zieleninę.
Farszem napełniamy wydrążoną kalarepkę do pełna. Przykrywamy wierzchem- czapeczką. Możemy położyć ulubione zioła na wierzch.
 Płaski rondel napełniamy kalarepką, obkładamy po bokach miąższem wydrążonym z kalarepek, zalewamy wrzątkiem prawie do przykrycia warzyw. Solimy całość.
Dusimy pod przykryciem ok. 30- 40 min. Co jakiś czas mieszamy miąższ.
 Sprawdzamy, czy kalarepki są miękkie, jeśli tak- wyjmujemy je z rondla. W tym czasie przygotowujemy sos. Miksujemy miąższ, dodajemy koncentrat pomidorowy oraz mąkę rozmieszaną ze śmietaną. Doprawiamy na ostro do smaku. Krótko zagotowujemy do zgęstnienia.
 Podajemy  jako samodzielne danie z pieczywem. 
Polewamy sosem.  Jest bardzo syte.
Smacznego życzę :)

Przepraszam za fatalną jakość zdjęć.
Pozdrawiam na miły, wakacyjny czas wszystkich odwiedzających mojego bloga:)

Myśl do zapamiętania:

"Aby stać się lepszym,
nie mu­sisz cze­kać na lep­szy świat ".
Phil Bosmans 

sobota, 14 lipca 2012

Poruszający obraz filmowy- "The Help"

     Witam na moim blogu wszystkich gości:)
Obejrzałam wiele filmów ostatnimi czasy, ale ten poruszył mnie do głębi.
To oscarowe kino sprzed roku pt: "Służące" w reżyserii i według scenariusza Tate Taylora. Film będący jednocześnie ekranizacją powieści "The Help" Kathryn Stockett- przyjaciółki reżysera.
Początkowa scena, to przeprowadzenie wywiadu przez białą dziennikarkę Eugenię "Skeeter" Phelan- w tej roli doskonała  Emmy Stone, z czarnoskórą służącą Aibileen, w której postać wciela się Viola Davis.  Uwielbiam tę aktorkę, chcę wykrzyczeć !
Młoda dziennikarka Eugenia wychowywana była od dziecka przez czarnoskórą Constantine- cudna Cicley Tyson, stąd jej wrażliwość oraz umiłowanie ludzi. Na przyjęciu w swoich przyjaciółek zaobserwowała, jak poniżająco traktowane są kobiety odmiennej rasy. Postanowiła napisać o tym książkę. Redaktorka jednak wyraziła zgodę tylko wtedy, gdy będzie to opowieść kilku służących i ich dokładne relacje z życia codziennego.
Akcja dzieje się w latach 60-tych, czarnoskórzy są dyskryminowani pod wieloma względami, mają bowiem mnóstwo obowiązków, zero praw, kary za przewinienia, typu: nie wolno korzystać z tych samych: łazienek, co biali. Kolorowy fryzjer nie może strzyc białych dziewczynek, ani kobiet. Zaś biała pielęgniarka nie może służyć czarnoskóremu mężczyźnie w szpitalu. Nie wolno białym i czarnoskórym uczniom korzystać z tych samych książek. Nie wolno podawać ręki, ani się dotykać.
Kary mogą spotkać czarnoskórych za: udział w głosowaniu oraz druku i kolportuj materiałów na temat równości ras.
To tzw. ustawy Jima Crowa.
Poruszające są sceny w filmie, gdzie malutkie dzieci, a później dorosłe osoby bardziej przywiązują się emocjonalnie do czarnoskórych służących, niż do własnych matek. Przykładami są: panna Skeeter oraz malutka dziewczynka. Do łez wzruszyla mnie ta ostatnia scena, gdzie dziecko mówi do Aibi: "jesteś moją prawdziwą mamą".
Do obowiązków służących należało bowiem: prowadzenie domu, przygotowywanie przyjęć, wychowywanie i zajmowanie się dziećmi. Za nędzną opłatę oczywiście.
Jednak nie wszyscy biali, to źli ludzie. Są tutaj i pozytywne przykłady, a nawet przyjaźnie, min  wspomniana już wcześniej panna Eugenia oraz Celia Foote- wspaniała rola Jessiki Chastain.
Film jest do głębi prawdziwy, wzrusza, a wszystko to dzięki doskonałej kobiecej obsadzie aktorskiej. I choć Oscara otrzymała tylko jedna z Pań, tj. Octavia Spencer za rolę Minnie, to według mnie powinny być uhonorowane wszystkie aktorki. I tak też się stało przy pomocy nagrody o nazwie Amerykańska Gildia Producentów Filmowych. Cała obsada aktorska dostała wygraną.
Film "Służące" otrzymał wiele zaszczytnych wyróżnień, nagród i nominacji. Zasłużył na to w pełni.
Oprócz wcześniej już wymienionych, muszę pochwalić takie aktorki jak:  Bryce Howard, Ahna O'Reilly, Allison Janney oraz przezabawna i wspaniała Sissy Spacek
Oprawa muzyczna filmu, to zasługa Thomasa Newmana, a autorem zdjęć jest Stephen Goldblatt.
Z serca zapraszam na film z najwyższej półki, warty obejrzenia i jak zawsze skłania do mądrych przemyśleń.
Dziękuję za życzenia miłego weekendu:)

/scena z filmu, fot. z sieci/


Motto na dziś:

"Wol­ność to dob­ro, które umożli­wia korzys­ta­nie z in­nych dóbr".
 Monteskiusz

piątek, 13 lipca 2012

Różnica wieku w związku

   Witam pięknie na moim blogu wszystkich miłych Gości:)
Dziś temat drażliwy i delikatny. 
I od razu pytanie.
A mianowicie, co sądzicie o dużej różnicy wieku w związku?
Zauroczenie, a później gorące uczucie. 
Zdarza się często 
ludziom bardzo młodym, jak i dojrzałym. 
Nie ma w tym nic złego, jeżeli różnica lat partnerów waha się do kilku lat. 
Gorzej, gdy jest to kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.
Świat mediów takie przykłady podaje do wiadomości publicznej dosyć często. 
Ostro wtedy krytykujemy takich ludzi. Bo "lecą" na kasę, sławę, wykwintne  życie, popularność.
A, co gdy to jest związek niemedialny, zwykły? 
Czy taka para dożyje ze sobą sędziwych lat, doczeka dzieci, wnuków? co jeżeli jedno z partnerów nam się po prostu "znudzi" lub zbyt mocno zestarzeje?
To pytania warte zastanowienia.
Ostatnio często słyszy się o zauroczeniach młodych ludzi, obojga płci dojrzałymi osobnikami. 
Bo imponują im: mądrością, dojrzałością, opiekuńczością, zapewnieniem spokojnego bytu. 
Ludzie starsi pełni zalet, ale i słabostek. Bo choroba, bo zmęczenie życiem, bo zbytnia ufność i uległość.
Miłość potrafi przewrócić świat do góry nogami, ale nie cofnie lat, nie odda witalności, wigoru, zdrowia.
Młody człowiek często nie zdaje sobie z tego sprawy, że wiążąc się z osobą od siebie dużo starszą mocno go skrzywdzi kiedyś opuszczając. 
A, to częsty scenariusz takich związków.
Ludzie wstydzą się swych uczuć, często ukrywają przed otoczeniem taki związek. Żyją w ukryciu, tajemnicy dla świata. A wtedy łatwo z codziennej rutyny popaść w znudzenie, a nawet nienawiść.
Temat, tak jak napisałam na wstępie drażliwy, ale warty dyskusji, nagłaśniania.
Z obserwacji wywnioskowałam, że różnica wieku w związku niesie ze sobą duże ryzyko niepowodzenia. Piszę i myślę o różnicy powyżej 10 i więcej lat.
Często młodsi wstydzą się sporo starszych od siebie partnerów. Nie mają ochoty na wieczną przy nich opiekę. Czują się zmęczeni przytłaczającym je życiem. Stąd nie raz zdrady, kłamstwa i brak więzi uczuciowej.
A, jakie jest Wasze zapatrywanie na sprawy wyżej przedstawione?
Pozdrawiam wszystkich gości mojego bloga weekendowo, serdecznie:) 
 /Lilia z mojego ogródka/


 Cytat na dobry weekend:

"Niedoj­rzała miłość mówi: kocham cię, po­nieważ cię potrzebuję.
Doj­rzała mówi: pot­rze­buję cię, po­nieważ cię kocham".
Erich Fromm

sobota, 7 lipca 2012

Malinowy post

          W upalny dzień witam serdecznie miłych gości:)
Dziś kulinaria oraz smaczny temat, bo o malinach rzecz będzie.
Malina właściwa, czyli Rubus idaeus  pochodzi z rodziny różowatych.
Jest jedną z ulubionych roślin leczniczych oraz bardzo smacznym owocem wykorzystywanym w kuchni.
Malina- własności zdrowotne ma dzięki liściom oraz owocom.
Herbatka z liści pomaga przy: biegunce, stanach zapalnych jamy ustnej, gardła oraz oczyszczaniu krwi.
Natomiast sok malinowy wskazanym jest w celu obniżenia gorączki. Surowe owoce, to lek na: odporność, podagrę oraz zapalenie nerek.
Maliny działają moczopędnie i żółciopędnie. Wspomagają również przemianę materii oraz walkę ze stanami zapalnymi i zakażeniami bakteryjnymi.
To doskonały owoc na: nalewki, dżemy, konfiturę, marmolady. Jest dodatkiem do ciast, koktajli
deserów

 Dziś polecam prosty, szybki torcik malinowy bez pieczenia.


Malinowa pychotka

2 serki homogenizowane, bezsmakowe lub waniliowe
3 żółtka
1 szklanka cukru pudru
1 kostka masła "extra'
 3 łyżeczki żelatyny
2 galaretki czerwone
świeże maliny


Galaretki rozpuszczamy w mniejszej nieco ilości wody, bo upały.  Studzimy.
Średnią tortownicę smarujemy tłuszczem.
Żelatynę rozpuszczamy w malutkiej ilości gorącej wody.
Masło ucieramy z cukrem, wbijając po 1 żółtku. Gdy masa jest dobrze utarta wówczas dodajemy po łyżce serka homo. Uważajmy, aby masa nie zważyła się. Choć jest i na to rada. Wlewamy odrobinę gorącej wody. 
Na koniec do kremu wlewamy żelatynę. Łączymy razem.
Do wysmarowanej tortownicy równo nakładamy masę serową. 
 Wysypujemy gęsto maliny.
Zalewamy lekko tężejącą galaretką. Studzimy w lodówce.
 Pozostaje tylko życzyć smacznego :)
Torcik malinowy jest doskonały na upały
 
Pozdrawiam weekendowo wszystkich gości mojego bloga :)


Myśl na dziś:

"Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie".
Éric-Emmanuel Schmitt

czwartek, 5 lipca 2012

Garść przeróżnych ciekawostek

   Witam serdecznie na moim blogu:)
Lubię dużo czytać i dzięki temu zawsze jakieś  ciekawostki do mnie "przylgną" i zaciekawią.
Dla Was teraz parę różności ostatnio wyczytanych.
Czy wiecie np, że pragnienie może wyniszczyć naszą pamięć? a ja w ogóle tam mało piję wszelakich napojów, oprócz ulubionej kawki, nawet w upały, bo nie odczuwam potrzeby.
Co zatem z tą pamięcią dalej..? otóż, pragnienie zaburza funkcjonowanie pamięci. Istnieje  ścisły związek pomiędzy odwodnieniem organizmu , a funkcjonowaniem umysłu. Ludzki mózg zawiera aż 60 % wody.
 A teraz o głodzie słów kilka. Przepis na szczupłą sylwetkę, to przede wszystkim nasza głębia, czyli psychika. Dobrze jest rozpocząć odchudzanie, jeśli już musimy, od pogłębienia naszej świadomości żywieniowej.
Są dwa rodzaje głodu: ten z ciała i ten z ducha. Ludzie odchudzający się nie lubią swojego ciała, dlatego muszą nauczyć się, kiedy są głodni, a kiedy syci. Jedzenie powinno spełniać tylko funkcję odżywczą.
Wiele wiemy o imbirze, ale czy to, że budzi pożądanie, jest znanym od stuleci afrodyzjakiem?  doskonały także przy migrenie.
Czy wiadomo powszechnie, że od niektórych leków mogą psuć się zęby? na ten przykład tabletki do ssania zawierające cukier oraz środki antydepresyjne (wysuszają śluzówkę) mogą być przyczyną próchnicy, jeżeli stosujemy je często. Natomiast preparaty żelaza- przebarwiają szkliwo.
Kawa, moja ulubiona, to przyjemny, niezwykły kosmetyk. A mianowicie, kofeina usuwa z organizmu toksyny, odchudza oraz poprawia krążenie naczyń włosowatych. Kosmetyki z kawą poprawiają wygląd skóry oraz redukują cellulit i znacznie ją ujędrniają. Zawarte w kawie także: teofiliny oraz teobrominy poprawiają koncentrację, ułatwiają procesy myślowe, wprowadzają w dobry nastrój, usuwają zmęczenie.
Dzięki przyjemnemu aromatowi kawy kosmetyki z nią w roli głównej mają zastosowanie w SPA oraz sensorycznej kosmetyce, czyli takiej, która dba szczególnie o nasze samopoczucie oraz pobudza nasze trzy zmysły.
Czy ktoś wie, co to jest hirudoterapia? otóż, to przystawianie pijawek, które pomaga przy terapii skórnej. Od "Hirudo medicinalis", czyli leczenia pijawkami lekarskimi.
Powraca ta metoda do łask po latach. Lekarze zalecają ją: przy zakrzepowym zapaleniu żył, nadciśnieniu, niedokrwieniu, np. po przyszyciu kończyn. Pijawki po przystawieniu wydzielają hirudynę, która działa: p/zapalnie, p/zakrzepowo, p/obrzękowo.
Skąd się bierze w człowieku przemoc? naukowcy dowiedli, że to "wina" genów. Osoby, które są świadkami przemocy sami także mogą być brutalni.
Ciekawe, która substancja w naszym ciele jest najtwardsza? wyczytałam, że to zęby dorosłego człowieka. Potrafią utrzymać ciężar 80 kg. Szkliwo zęba zawiera krystaliczny minerał hydroksyapatyt. Ma moc granitu.
Czy spalamy jakiekolwiek kalorie siedząc i nudząc się? Naukowcy opracowali specjalny wzór obliczeniowy tzw. resting metabolic rate- RMR i dowiedli, jak nasz organizm jest energooszczędny.
A, czy nasza skóra myśli? jest ona najbardziej wszechstronnym organem ludzkiego organizmu. Chroni ciało i regeneruje je, można zamienić jej komórki w sprawne komórki mózgowe.
Naukowcy amerykańscy dowiedli, że aktywność metaboliczna naszego mózgu zwiększa się, kiedy rozmawiamy przez telefon komórkowy. Mierzy się tutaj metabolizm glukozy, która uaktywnia mózg. Oby z tymi telefoniami było tylko w sam raz,  bez przesady i w dozwolonych miejscach.
Cóż to takiego jest echolokacja? to nic innego, jak patrzenie uszami. Badania przeprowadzono na ludziach niewidomych, którzy orientują się w przestrzeni na podstawie delikatnego echa wywołanego delikatnym mlaskaniem.
A, w jaki sposób można poprawić sprawność naszego umysłu? nasz mózg lubi odpoczywać, czyli śnić,  za to nie lubi wszelakich nałogów. Ale tylko spokojny sen jest tym regenerującym. Obniża się wówczas niekorzystny nadmiar kortyzolu. Nie nadużywajmy przy tym leków.
Starzenie umysłu możemy opóźnić dzięki pasjom tj. min: podróże, uprawa kwiatów. Wspaniale działa kontakt z przyjaznymi ludźmi. Poprawiają pamięć: krzyżówki oraz nauka języków obcych.
Na koniec życzę wszystkim miłym gościom mojego bloga spokojnego weekendu:)
  / na spacerze /


Myśl na dziś:

"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia".
Ryszard Kapuściński

wtorek, 3 lipca 2012

Aromaterapia- pięknie i pachnąco wokół

  Witam na moim blogu bardzo serdecznie:)
Powietrze nareszcie orzeźwione przyjemnym, letnim deszczykiem. Uwielbiam ten zapach po...
I  temat dzisiejszy o aromatach będzie, jakże przyjemnych.
Aromaterapia obecnie przeżywa swój "złoty czas". Coraz więcej powstaje, także gabinetów aromaterapeutycznych oraz sklepów z olejkami do domowych kuracji.
Dawniej była uważana za rodzaj magii, czarów, a dziś za metodę ziołoleczniczą.
Olejki stosowane- eteryczne są pozyskiwane z: łodyg, liści, korzeni, kwiatów, nasion  różnych roślin. Wpływają one na wydzielanie hormonów  i neuroprzekaźników w naszym organizmie. Aplikowane są poprzez układ oddechowy lub skórę. Łagodzą dolegliwości, podnosząc odporność, poprawiają ogólne samopoczucie.
Arabski medyk Awicenna zastosował pierwszą metodę wytwarzania olejków eterycznych  na przełomie  X- XI w.
Najważniejsze jest naturalne pozyskiwanie- z surowców najwyższej jakości, bez dodatku preparatów chemicznych.
Naturalne olejki eteryczne są drogie posiadają atest i rekomendację PTA oraz PZH.
Na ten przykład, 1000 kg płatków róż (ręcznie zebranych), to 0,5- 0,7 kg naturalnego olejku, zaś 100 kg suszonej lawendy- 2,5 kg olejku. Stąd te wygórowane ceny.
/ wonna lawenda /
Otóż lawenda właśnie jest doskonałym środkiem na dobry sen. Można ją wysuszyć i napełnić poduszkę lub zrobić sobie aromatyczną kąpiel.  Kilkanaście kropel olejku lawendowego wlewamy do wanny z ciepłą, nie gorącą wodą  i  idziemy od razu do łóżka po takiej kąpieli. Zrelaksuje nas, uspokoi, ułatwi zasypianie.
Pięknie działają także kominki  aromaterapeutyczne. Wlewamy do nich odpowiednie krople i czekamy na efekt, nas zadowalający. I tak, olejek geraniowy zwiększa wydzielanie estrogenów, cytrynowy- obniża ciśnienie krwi, olejek z melisy- działa p/ depresyjnie, uspokaja. Natomiast różany- leczy błony śluzowe, odnawia komórki, stymuluje system immunologiczny i nerwowy. Olejek z drzewa herbacianego natomiast działa p/ bakteryjnie i p/wirusowo. Olejek pomarańczowy uspokaja, harmonizuje i stabilizuje układ nerwowy. Z drzewa sandałowego olejek uspokaja, wspomaga leczenie infekcji dróg moczowych, ma działanie afrodyzjakalne.
Według naukowców, naturalne olejki eteryczne wpływają na zdolność zwalczania :mikroorganizmów, bakterii, wirusów, grzybów. Zbadano także, że lepiej goją rany.
Jest to także wykorzystywane w Polsce. W klinikach, Akademii Medycznej jako zapobieganie infekcjom szpitalnym, dezynfekcji, poprawie nastroju i łagodzeniu dolegliwości u pacjentów.
Olejki eteryczne skutecznie zwalczają szczepy bakteryjne dróg oddechowych.
Metody, gdzie najczęściej wykorzystuje się aromaterapię, to: inhalacja, kąpiel, masaż.
Można te zabiegi wykonać samej w domu.
Zatem, korzystajmy z niezwykłej mocy olejków eterycznych. Poprawiając w ten sposób nasze ciało, ducha.
Dziękuję za stałe komentarze wiernym blogowiczom. Pozdrawiam serdecznie. Witam nowych miłych gości. Udanego dnia życząc:) 


Myśl na dziś:

"Miłość jest rozkosznym kwiatem, ale trzeba mieć odwagę zerwać go na krawędzi przepaści".
Stendhal


poniedziałek, 2 lipca 2012

Niewola uwięzionych dusz- "Painted Veil".

   Witam serdecznie wszystkich gości na moim blogu:)
Dziś seans filmowy, lekki, choć dający do myślenia.
Film "Malowany welon" w reżyserii Johna Currana z 2007r., to adaptacja książki W. Somerseta Maughama pt: "The Painted Veil". 
Akcja filmu rozpoczyna się w 1923 r. w Londynie, kiedy to na przyjęciu poznają się Kitty- rozkapryszona panna z bogatego domu i Walter- spokojny lekarz bakteriolog. W tej roli mój ulubieniec, doskonały aktor- Edward Norton.
Po niedługim czasie zakochany Walter prosi Kitty o rękę, gdyż wkrótce wyjeżdża do pracy do Chin.
Panna nie chcąc dalej być ciężarem dla rodziny, zgadza się na ślub, ale nie jest to związek z miłości z jej strony.
Po 2 latach od pierwszego spotkania, para wyjeżdża do odległego kraju.
Walter jest małomównym, pracowitym człowiekiem, bardzo skromnym. Jego żona, to  wygodna, rządna przygód i bywania w towarzystwie młoda dama.
Wkrótce znudzona związkiem bez miłości, wpada z wzajemnością w oko Charliemu Townsendowi. Połączy ich burzliwy romans, choć krótki romans.
Mąż oświadcza jej, że muszą nagle wyjechać do miasteczka nad brzegiem rzeki Jangcy, gdzie wybuchła epidemia cholery. Walter zgłasza się na ochotnika, jako lekarz tam pracujący 
Prosi żonę, aby z nim pojechała lub wnosi pozew o rozwód, bowiem  wszystkiego się domyślił i wiedział o jej zdradzie. Nie zniósłby poniżenia, ani skandalu 
Kitty wini męża, że od początku wiedział, że go nie kocha, a mimo tego wziął z nią ślub. Czyli ponosi odpowiedzialność za jej zdradę.
Walter postawił warunek, że da rozwód żonie, jeżeli  Charliego się z nią ożeni. Ten jednak bojąc się utraty ważnego stanowiska odmawia.
Zatem w takiej sytuacji Kitty z mężem wyjeżdżają w sam środek epidemii. Co tam zastają, przechodzi nawet oczekiwania lekarza. Skażona woda, wokół ścielące się trupy cholery, bieda, strach w oczach ludzi.
Kitty nadal jest nieszczęśliwą z powodu rozstania z kochankiem, Walter traktuje żonę obojętnie, do reszty poświęca się pracy.
Ale po odwiedzeniu klasztoru Kitty postanawia tam pomagać. Opiekuje się sierotami, zaczyna rozumieć trud i poświecenie męża.
Codzienne, niełatwe życie pośród chińskiej ludności pozwala małżonkom do siebie powrócić, na nowo się poznać, odkryć.
Kiedy na cholerę zachoruje Walter, Kitty opiekuje się nim z wielką troską, pomimo swojej ciąży.
Po jego śmierci wraca do Londynu.
Film, to przepiękne krajobrazy, doskonała muzyka oraz niezwykłe zdjęcia.
Porusza tematykę  bycia w związku z miłości i bez niej. Co musi się stać, aby partnera pokochać, zrozumieć? jakie są granice wybaczenia zdrady? czy warto dać sobie jeszcze jedną szansę po...?
Pomimo tego, że to gatunek w serii- melodramat, choć takich nie lubię, akurat ten film warto obejrzeć.
Na uwagę zasługują role głównych bohaterów, wspomnianego już Nortona, który w każdej roli się stara i jest zapamiętany.  A także pięknej-  Naomi Watts, znanej min z filmu "21 gramów".
Zapraszam na projekcję filmową, w sam raz na długie wieczory i upalne dni.

/ scena z filmu, fot. z sieci /

muzyka z filmu

Cytaty z filmu:

"Kobietom często wydaje się, że  mężczyźni kochają je bardziej, niż w rzeczywistości".

 "Jeżeli mężczyzna nie umie rozkochać w sobie kobiety, to jego wina, nie jej".